UWAGA!

Dariusz Zapolski: Każdy sędzia ma swoje „blizny”

 Elbląg, Dariusz Zapolski jest sędzią międyznarodowym koszykówki od 6 lat
Dariusz Zapolski jest sędzią międyznarodowym koszykówki od 6 lat (fot. Michał Skroboszewski)

- Trzeba poświęcić na to bardzo dużo czasu i wyrzeczeń, mieć też trochę szczęścia. Ale uważam, że krok po kroku mam coraz ciekawsze nominacje, coraz więcej meczów – mówi Dariusz Zapolski, elblążanin, który od sześciu lat jest międzynarodowym sędzią koszykówki. Znalazł się w światowej grupie perspektywicznych sędziów i ma szansę pojechać na igrzyska olimpijskie w Tokio.

Rafał Gruchalski: - Mija sześć lat, od kiedy jesteś międzynarodowym sędzią koszykówki..
      
Dariusz Zapolski: - W 2012 roku dostałem licencję FIBA. Po dwuletnim stażu i zdanym egzaminie podczas turnieju w Mannheim. Przeszliśmy razem z kolegą Wojtkiem Liszką cykl testów pisemnych, fizycznych, językowych i z sędziowania meczów.
      
       - Przez ten czas bardzo mocno pniesz się w tej międzynarodowej sędziowskiej drabince.
      
- Staram się (uśmiech). To ciężka sprawa. Trzeba poświęcić na to bardzo dużo czasu i wyrzeczeń, mieć też trochę szczęścia. Ale uważam, że krok po kroku mam coraz ciekawsze nominacje, coraz więcej meczów. Rozwija się to wszystko w dobrym kierunku.
      
       - Masz 41 lat, więc jesteś chyba w idealnym wieku doświadczonego sędziego.
      
- Filozofia FIBA jest obecnie trochę inna. Oczywiście FIBA potrzebuje doświadczonych ludzi. Carl Jungebrand, który zarządza sędziami na całym świecie, promuje młodych sędziów, u których widać progres, a tych doświadczonych docenia, jeśli potrafią swój poziom sędziowania zaadaptować do tego, jak obecnie koszykówka i samo sędziowanie się rozwija. Zgodnie z filozofią „co było wyjątkowe wczoraj, dzisiaj jest standardem, a jutro będzie poniżej średniej”. Nasz rozwój jako sędziów musi być nieustanny. Nawet jeśli ktoś ma znane nazwisko, to wcale nie znaczy, że może spocząć na laurach. Koszykówka i sędziowanie zmieniają się bardzo dynamicznie, więc trzeba stale swoje umiejętności podnosić.
      
       - Jaki poziom międzynarodowych rozgrywek obecnie sędziujesz?
      
- W tej chwili jestem w grupie sędziowskiej wyznaczonej do prowadzenia spotkań koszykarskiej ligi mistrzów, czyli Basketball Champions Leaque. Należę też do grupy FIBA Referees Elite, perspektywicznych sędziów, którzy biorą udział w międzynarodowych campach (szkoleniach). Ostatnie, w którym uczestniczyłem, odbyło się w Czarnogórze.
      
       - Po takim campie macie informację zwrotna, co z Wami dalej się stanie? Czy to widać po sędziowskich nominacjach na mecze?
      
- Widać po nominacjach. Na camp jedziemy po to, by się szkolić, doskonalić, W Polsce również organizujemy campy dla perspektywicznych sędziów. Nie tylko pracujemy nad przepisami, techniką sędziowania, decyzjami na boisku, ale też dbamy o formę fizyczną. Trzeba ciężko zasuwać.
      
       - Jak więc wygląda dzień sędziego międzynarodowego? Ktoś sprawuje nad Wami permanentną kontrolę?
      
- Permanentną nie, ale przed sezonem przygotowawczym dostajemy dokładny program treningowy, którego realizację zapisujemy w zegarku, a potem dane wysyłamy na specjalną platformę, gdzie oceniają je specjaliści od przygotowania fizycznego. W czasie sezonu musimy takie dwa treningi w tygodniu odbyć i wysłać dane. Jeśli specjaliści zauważa coś niepokojącego, podpowiadają, co robić. Możemy się też do nich zwrócić w sprawie przygotowań, gdy mamy jakieś wątpliwości.
       Dwa razy w roku musimy zdać test biegowy przed narodowym instruktorem FIBA, raz w miesiącu odbyć test z zegarkiem.
      
       - Testy ze znajomości przepisów też tą drogą dostajecie?
      
- Od FIBA nie. W Polsce dostajemy takie testy jako sędziowie ekstraklasy: dwa razy w roku – przed sezonem i w środku. Wiem, że FIBA pracuje nad specjalną platformą, w której taki system testów też będzie funkcjonował. Obecnie działa strona „I REF”, dostępna dla każdego sędziego. W czasie dużych imprez, jak na przykład mistrzostwa Europy, otrzymujemy dostęp do platformy e-learningowej, by rozwiązywać testy w trakcie turnieju. W sezonie takich testów FIBA nie organizuje,
      
       - Najbardziej znanym sędzią koszykówki z Polski jest obecnie Piotr Pastusiak, który zadebiutował w igrzyskach olimpijskich w Rio de Janeiro, Debiut był bardzo udany, sędziował nawet finał kobiet. Marzysz o pójściu w jego ślady? Jakie są na to szanse?
      
- Piotrek to doskonały sędzia. A to nie takie proste, by pójść w jego ślady. Kolejka chętnych jest długa, droga zawiła, ale jest to mój cel, który sobie postawiłem. Nie chcę oceniać moich szans, ale najważniejsze to robić swoje, nie oglądać za siebie, tylko patrzeć co przed nami i ciężko pracować.
      
       - Mówiłeś o przygotowaniu kondycyjnym, ale teraz najważniejsze zawody (w Polsce począwszy od I ligi wzwyż) sędziuje trzech sędziów, a nie dwóch, jak było kiedyś. Tego biegania po parkiecie jest więc mniej...
      
- Różnica między nami a zawodnikami jest taka, że zawodnicy się zmieniają, a my nie. Nasz poziom fizyczności i przygotowania mentalnego musi być tak dobry, żeby wytrzymać 40 minut efektywnego czasu gry, czyli około 100 minut, a czasami i więcej przy wysokim wysiłku i zwiększającym się zmęczeniu wraz ze zbliżaniem się decydujących fragmentów meczu. Wraz z upływającym czasem meczu rośnie waga każdej decyzji, rosną emocje. Trzeba być dobrze przygotowanym, by w najważniejszym momencie nie zawieść na przykład z takiego z powodu, że sędzia będzie za wolny, bo będziesz zmęczony.

  Elbląg, Dariusz Zapolski: Każdy sędzia ma swoje „blizny”
fot. Paweł Pietranik)


       Przygotowanie fizyczne jest bardzo ważne, bardzo mocno nasi szkoleniowcy z nami pracują nad fundamentami. Na jednej z konferencji w Pradze słuchaliśmy szefa szkolenia sędziów NBA, który kładł nacisk na to, jak wiele prostych błędów popełniamy, gdy nie pamiętamy o podstawach.
      
       - Ćwiczysz koncentrację na co dzień, by nie stracić jej podczas meczu?
      
- Są różne metody, mam własne techniki wypracowane. Mieliśmy również zajęcia z treningu mentalnego. Nawet jeżeli w meczu niewiele się dzieje, w każdej chwili coś może się wydarzyć i ta gotowość na podjęcie dobrej decyzji musi być zawsze. Chwila oddechu jest w przerwie między kwartami, podczas długiej przerwy czy czasami podczas przerwy na żądanie.
      
       - Jak mocno na tym poziomie rozgrywek iskrzy między sędziami a zawodnikami? Widzowie często tego nie widzą...
      
- Iskrzy to za dużo powiedziane. Trzeba pamiętać, że koszykówka to gra bardzo emocjonująca. Celem sędziów jest przede wszystkim kontrolować swoje emocje oraz emocje zawodników czy trenerów. Gdy potrafimy kontrolować siebie, łatwiej kontrolować wszystko dookoła. Dlatego ważne jest, by unikać tzw, emocjonalnych gwizdków, bo gdy później oglądamy mecz na wideo okazuje się, że niewiele się tam wydarzyło.
       Trzeba też zrozumieć pewną różnicę w zachowaniu np. zawodników. Kiedy ich reakcja jest emocjonalna z powodu np. jakiegoś zagrania, a kiedy emocje są poza kontrolą i skierowane przeciwko nam lub by podburzyć publiczność, zburzyć nasz autorytet.
      
       - Z emocjami trenerów jest pewnie gorzej.
      
- Trenerzy mają często rację. Doskonale znają grę, patrzą na parkiet trochę z boku i mają swój ogląd. Poza tym to też pewnego rodzaju gra psychologiczna. Jako sędziowie też w tej grze bierzemy udział.
      
       - Miałeś takie sytuacje, gdy na parkiecie było gorąco?
      
- Wiele (uśmiech)
      
       - Któraś szczególnie utkwiła Ci w pamięci?
      
- Nie chciałbym kogoś urazić, wymieniając konkretną sytuację. Było sporo trudnych momentów. Nawet mecz, który szybko się rozstrzyga, w takie momenty obfituje. Im wyższy poziom rozgrywek, im ważniejsze mecze, tym tych emocji jest więcej. Wiele takich meczów przeżyłem, wiele pewnie przede mną. Z takich sytuacji trzeba wyciągać wnioski. Każdy sędzia ma swoje „blizny”, komuś mecz nie poszedł, coś się wydarzyło, mówiono o nas, pisano w mediach. Większość z nas to przeżyła, a jeśli nie, to nikomu tego nie życzę, ale pewnie przeżyje...
      
       - A propos samego przygotowania sędziego do meczu. Laikom może się wydawać, że sędzia przyjeżdża na mecz, przebiera się, wychodzi na parkiet, po meczu się pakuje i jedzie do domu. W rzeczywistości to wszystko jest bardziej skomplikowane. Opowiedz proszę o tym.
       - Bardzo się cieszę, że zadałeś to pytanie. Dla mnie przygotowanie do meczu wiąże się z oglądaniem co najmniej dwóch innych meczów, każdej z drużyn. Nie zawsze się udaje cały obejrzeć. Szukam zagrożeń, jakie się mogą zdarzyć. Patrzę na styl gry, żeby mieć ogólne pojęcie. Po meczu każdy mecz oglądam, analizuję . W Polsce i za granicą musimy po każdym meczu wypełniać formularz ewaluacyjny, w którym dokonujemy samooceny w kilku punktach. Ideą nie jest to, by dokonywać jakiegoś samobiczowania, ale to metoda pracy nad sobą i wyciągania wniosków na przyszłość. Dystans i samokrytyka są wskazane.
      
       - Jak szybko musisz być na hali przed meczem?
      
- Na mecz międzynarodowy przyjeżdżamy do danej miejscowości dzień wcześniej. Spotykamy się z sędziami i komisarzem w dniu meczu na śniadaniu, to jest o godz. 9.30. Oczywiście wcześniej się ze sobą kontaktujemy. Po śniadaniu robimy pierwszą odprawę, rozmawiamy o obejrzanych meczach obu drużyn. Przepis mówi, że sędziowie muszą być na hali godzinę przed meczem. Ale jeśli na meczu jest system wideo powtórek (tzw. IRS), a my mamy sporo sprzętu do sprawdzenia, to przyjeżdżamy na halę 75 minut przed meczem. Tyle też czasu mamy w polskich rozgrywkach.
      
       - Po meczu na gorąco analizujecie, co się działo na parkiecie?
      
- Oczywiście. Dyskutujemy o tym,jak poszło, o sytuacjach które wymagają dyskusji. Jest z nami komisarz zawodów lub delegat, z którymi też rozmawiamy. W ciągu kilku dni dostajemy od obserwatora sędziów pliki z zapisem wideo. Każdy z nas na arkuszu opisuje swoją opinię na temat danej sytuacji. Następnie otrzymujemy podsumowanie od obserwatora.
      
       - Jakie międzynarodowe mecze ostatnio sędziowałeś?
      
- Byłem na kwalifikacjach mistrzostw świata w Bułgarii. Bardzo ciekawy mecz., niespodziewanie Francja przegrała z niżej notowanym przeciwnikiem. Mecz do końca trzymał w napięciu, w małej miejscowości koło Sofii obejrzało go 3,5 tysiąca osób, świetna atmosfera, było fajnie. Chociaż ciekawszy mecz miałem w poprzednim okienku, kiedy Finlandia grała z Islandią. Na trybunach było 12 tysięcy ludzi, a Finowie pobili rekord frekwencji z Eurobasketu. Było to możliwe dzięki temu, że na Eurobaskecie była wyłączona jedna trybuna dla mediów. Teraz tyle mediów nie było, więc widzów też było więcej.
      
       - Koszykówka szybko się zmienia, sam o tym wspomniałeś. Czy doczekamy się Twoim zdaniem sytuacji, kiedy przepisy gry w NBA i FIBA będą takie same?
      
- Myślę, że to się nigdy nie stanie. FIBA ustala przepisy dla wszystkich federacji, we wszystkich kategoriach wiekowych, od dzieci do seniorów. A NBA to liga zawodowa, która ma własne przepisy, podobnie jak studencka NCAA czy kobieca WNBA. Widać jednak, że zarówno FIBA jak i NBA duża czerpią od siebie nawzajem. NBA na przykład w tym sezonie wprowadziła regułę 14 sekund akcji dla drużyny atakującej po zbiórce. Dotychczas były to 24 sekundy. Tę zasadę FIBA wprowadziła jako pierwsza już kilka lat temu.
      


Najnowsze artykuły w dziale Sport

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
A moim zdaniem... (od najstarszych opinii)
Reklama