UWAGA!

Jan Kinal: Całe życie przy stole

 Elbląg, Jan Kinal, trener tenisa stołowego
Jan Kinal, trener tenisa stołowego (fot. Michał Skroboszewski)

- Treningi w Szkole Podstawowej nr 19 prowadzili Wiesław Sielski i Józef Pyka z elbląskiego Mlexera. Wtedy dopiero dowiedziałem się, co to znaczy profesjonalny trening: elementy techniczne, postawa - mówi Jan Kinal, trener tenisa stołowego w Mlexerze. Z trenerem wspominamy jego karierę.

-  Jak zaczęła się Pana przygoda z tenisem stołowym?

-  Tak jak chyba większości – w szkole w Chojnowie stał stół do tenisa stołowego. I tam, kto chciał, ten grał dla przyjemności. Szkoła w Chojnowie była czteroklasowa, w starszych klasach uczyłem się już w szkole w Pogrodziu. Tam już było tych stołów więcej. Dyrektor szkoły Tadeusz Dorosz zachęcał uczniów do sportu, w tym oczywiście do tenisa stołowego. Startowaliśmy w międzyszkolnych zawodach rejonowych, powiatowych. Ale to wszystko było amatorskie: nie mieliśmy trenera, podglądaliśmy siebie nawzajem. Sukcesów sportowych większych nie było, graliśmy wtedy jeszcze w województwie gdańskim. Pamiętam taki epizod: bardzo chciałem jechać na zawody wojewódzkie, niestety przegrałem eliminacje rejonowe. Nie pamiętam, co to były za zawody, ale oprócz tenisa stołowego był też turniej szachowy. A ja... wygrałem eliminacje powiatowe w szachach. Już na miejscu, w szachy dość szybko przegrałem i poszedłem kibicować tenisistom stołowym. Wtedy pierwszy raz oglądałem na żywo Andrzeja Grubbę. Zrobił na mnie ogromne wrażenie, tę technikę pamiętam do dziś.

 

Trenera „dostał” Pan w Elblągu.

- Po skończeniu szkoły podstawowej w 1972 r. zacząłem szukać tenisistów stołowych w Elblągu. Treningi w Szkole Podstawowej nr 19 prowadzili Wiesław Sielski i Józef Pyka z elbląskiego Mlexera. Wtedy dopiero dowiedziałem, się co to znaczy profesjonalny trening: elementy techniczne, postawa. Rok później na treningu pojawił się Marek Wnuk i po jakimś czasie przenieśliśmy się do Szkoły Podstawowej nr 4, gdzie był on nauczycielem wychowania fizycznego. Wtedy zaczęliśmy jeździć na turnieje i grać w III lidze. Według mnie po przyjściu Marka Wnuka nastąpił boom na tenis stołowy w Elblągu: nastąpiła profesjonalizacja zajęć i działań w klubie.

 

Jak wówczas wyglądał tenis stołowy w Elblągu?

- Tak jak wcześniej wspomniałem graliśmy w III lidze. Jeździliśmy na turnieje strefowe i ogólnopolskie. Patrząc z perspektywy czasu, to największą radością była możliwość grania i podpatrywania innych. Większych sukcesów nie zanotowałem. Jeśli pod opiekę trenera trafia się dopiero w wieku 15 lat, to pewnie złe nawyki z rekreacyjnej gry zostają i są już nie do wyplenienia. M. in. dlatego dziś w Mlexerze zaczynamy treningi z uczniami pierwszych klas szkół podstawowych. Po to, aby oni grali od razu tak jak trzeba. Wracając do tamtych czasów: było skromniej. Mlexer był jeszcze klubem wielosekcyjnym i największą uwagę przyciągali piłkarze. Stroje, sprzęt – z dzisiejszymi nie ma co porównywać. Ale nie mieliśmy też wygórowanych oczekiwań, że od razu dostaniemy najnowsze rakietki i koszulki. Radziliśmy sobie jak kto umiał, pomagali rodzice...

 

W Mlexerze grał Pan do czasu powołania do wojska.

- Czasami bywa, że z różnych przyczyn przygoda ze sportem wielu zawodników kończy się wraz ze skończeniem szkoły. Potem trzeba iść do pracy, zająć się rodziną i na sport czasem zwyczajnie brakuje czasu. Po zakończeniu szkoły grałem w Mlexerze, do czasu jak dostałem bilet do wojska w 1977 r. Mlexer wówczas robił podchody pod II ligę. Ja trafiłem do Zamościa, gdzie była tzw. „szkółka”. Wtedy na pół roku straciłem kontakt z rakietką. Do stołu wróciłem w Malborku, gdzie trafiłem do jednostki wojskowej obsługującej samoloty. W Malborku istniał trzecioligowy wówczas klub Iskra. Zbigniew Kamiński, szef tego klubu, dogadał się z dowódcą mojego pułku i po wykonaniu wszystkich obowiązków żołnierskich mogłem chodzić na treningi, mecze i turnieje. Ale byłem w „normalnym” wojsku, biegałem na poligonie, strzelałem, robiłem wszystko co wówczas robił żołnierze w zasadniczej służbie wojskowej. Na tenis stołowy był czas „po godzinach”.

 

Kariera trenerska zaczęła się po wojsku.

- Wróciłem do Elbląga, jeszcze grałem. Marek Wnuk namówił mnie na kurs instruktorski, żeby szkolić dzieci. Po jego ukończeniu zacząłem w Mlexerze trenować dzieciaki. Jednak był to stosunkowo krótki okres. Obowiązki rodzinne, praca zawodowa spowodowały, że miałem stosunkowo długą przerwę. Oczywiście nie oznaczało to całkowitego rozbratu od tenisa stołowego, ale to była wyłącznie rekreacyjna gra dla przyjemności.

 

-  Do trenowania wrócił Pan w połowie lat 90.

- Zacząłem prowadzić zajęcia z tenisa stołowego w Szkole Podstawowej w Milejewie i w Szkole Podstawowej w Gronowie Górnym. To był pierwszy krok pozyskiwania utalentowanych i rokujących dzieci do Mlexera. W tym czasie zajęcia w Mlexerze prowadził Jarosław Bida. Byli jeszcze bracia Gąsiorowscy: Mirosław i Jacek. W tym samym czasie w klubie zaczynają grać moi synowie. W 1997 r. objąłem prowadzenie grupy dziecięcej i młodzieżowej, Jarosław Bida zrezygnował ze względów rodzinnych. Grupa była raz mniejsza, raz większa, trenowaliśmy w ZSZ przy ul. Zamkowej. Zawodnicy zaczęli robić postępy, pojawialiśmy się na turniejach strefowych, ogólnopolskich, mistrzostwach Polski. Do wyróżniających się zawodników ze starszej grupy należeli m.in. Jerzy Kinal, mój syn, później grał w Mlexerze w I lidze w czasach, kiedy ten zespół ocierał się o ekstraklasę. Michał Milewski, wychowanek MKS Dobry, który do Mlexera trafił, bo do Elbląga przyszedł do szkoły. Warto wspomnieć o młodszych zawodnikach jak Michał Link, Mateusz Nowaczyk, Agata i Jakub Dziwosz, Justyna Jaranowska, Jacek Gilarski i inni. Pokazywaliśmy się też na turniejach zagranicznych z całkiem przyzwoitymi wynikami. W sezonie 2002/03 w Elblągu organizowaliśmy mistrzostwa województwa warmińsko-mazurskiego młodzików. Do tej pory mam satysfakcję, że w grach pojedynczych i drużynowych chłopców i dziewcząt zawodnicy Mlexera zajęli pierwsze miejsca.

 

-  Warto też wspomnieć o Pana trenerskiej przygodzie we Włoszech.

- Pierwszy raz we Włoszech byłem w latach 90.. Z tamtego okresu zostały mi znajomości. W 2003 r. wyjechałem ponownie i tam spędzilem15 lat. W Genui grałem rekreacyjnie, ale działacze klubu zwrócili na mnie uwagę i zaproponowali mi prowadzenie grupy początkującej w Tenis Tavolo Genua. Z TT Genua wywodzili się m.in. mistrzowie Włoch, to nie był przypadkowy klub. Pracowałem z dziećmi około roku i musiałem zrezygnować ze względu na zmianę miejsca pracy. Znowu miałem przerwę, na salę przychodziłem tylko żeby pograć rekreacyjnie. I w 2015 r. dostałem propozycję z TT Atletic Genua poprowadzenia najmłodszej grupy. Zrobiliśmy nabór, zapisali się prawie sami chłopcy. To był mały klub, ale prezydent był rewelacyjnym organizatorem. I w końcu na mistrzostwach regionu wygraliśmy kategorię młodzików. Zaskoczeni byli wszyscy: od zawodników, poprzez rodziców do prezydenta klubu włącznie. Moi podopieczni zajęli na tych mistrzostwach trzy pierwsze miejsca, zakwalifikowali się na mistrzostwa Włoch. Dla mnie to była duża satysfakcja, dla nich ogromne zaskoczenie. Niektórzy zawodnicy z tej grupy grają do dziś.

 

W 2019 r. z powrotem trafił do Mlexera.

- W 2018 r. wróciłem do Polski na emeryturę. W następnym roku prezes klubu Mirosław Kozłowski zaproponował mi odbudowanie sekcji dzieci w klubie. Sama rozmowa była krótka. Zaczynaliśmy praktycznie od zera. Ale udało się nawiązać współpracę ze Szkołą Podstawową nr 16 w Elblągu, gdzie zajęcia z tenisa stołowego mają klasy drugie. Prowadzimy też zajęcia dla klas interdyscyplinarnych ze Sportowej Szkoły Podstawowej nr 3. Te dwa lata przez pandemię były co najmniej dziwne z treningowego punktu widzenia. Było mało turniejów, treningi odbywały się też różnie, w zależności od możliwości związanych z obostrzeniami sanitarnymi. Ale pierwsze sukcesy już są: Oliwia Tazuszel zagrała na mistrzostwach Polski żaków. Anna Malewicz zajęła dziewiąte miejsce w Międzywojewódzkich Mistrzostwach Młodziczek. Tomasz Ignaciuk i Jan Pietrusiński będą reprezentować województwo na Ogólnopolskiej Olimpiadzie Młodzieży w turnieju drużynowym kadetów. Brązowy medal na mistrzostwach województwa skrzatek w grze podwójnej wywalczyła Kornelia Jabłońska. Remigiusz Kowalik i Aleksy Stefański zajmowali czołowe lokaty w turniejach towarzyskich młodzików i kadetów. Jest także grupa dobrze rokujących młodszych zawodników. Ale przede wszystkim, i to jest bardzo ważne, nasze sukcesy są zasługą całej grupy. Dzieciaki wspierają się wzajemnie, cieszę się że udało mi się zbudować fantastyczną grupę. A ja..., jak widać całe życie przy stole.

 

- Dziękuję za rozmowę.

rozmawiał Sebastian Malicki

Najnowsze artykuły w dziale Sport

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
A moim zdaniem...
Reklama