UWAGA!

Jeśli pojedziemy na mistrzostwa to po to, żeby wygrać

 Elbląg, Rafał Rocki
Rafał Rocki (fot. arch. prywatne)

W ubiegły weekend reprezentacja Polski, z elblążaninem Rafałem Rockim w składzie, wywalczyła awans na Mistrzostwa Świata w rugby na wózkach. O tym, co to za dyscyplina sportu i jak wygląda życie rugbysty rozmawiamy z reprezentantem Polski.

- Czym jest rugby na wózkach i o co w nim chodzi?
       - Rafał Rocki: To niezwykle widowiskowy i kontaktowy sport, w który grają osoby z porażeniem czterokończynowym. Gra się na boisku o takich samych wymiarach jakie ma boisko do koszykówki, drużyna liczy 12 graczy, z czego jednoczenie gra czterech zawodników. Punkty zdobywa się przez przejechanie „bramki” z opanowaną piłką. Poprzez to, że zawodnicy mają kilkanaście sekund na podanie piłki i nie mogą jej też trzymać dłużej niż 10 sekund bez kozła, gra jest niezwykle dynamiczna. Nie brakuje widowiskowych uderzeń wózek w wózek, taktycznych rozegrań oraz blokowań zawodników. Mecz trwa cztery kwarty po osiem z zatrzymywanym czasem gry. To sport dla osób niepełnosprawnych, a zawodnicy w zależności od stopnia swojej niepełnosprawności mają przydzielone punkty od 0,5 do 3,5. Im zawodnik bardziej sprawny, tym wyższa punktacja. Ja mam dwa punkty. W czwórce, która jest na boisku suma punktów zawodników nie może przekroczyć ośmiu. Zawodnicy wymieniają się na boisku w podobny sposób jak w koszykówce.
      
       - W ubiegły weekend wywalczyliście awans do Mistrzostw Świata w Australii, które odbędą się na początku sierpnia.
       - Tak. Zajęliśmy trzecie miejsce w turnieju kwalifikacyjnym, który odbył się w Nottwil w Szwajcarii. Awans mogliśmy wywalczyć już w ubiegłym roku na Mistrzostwach Europy dywizji A, gdzie zajęliśmy dopiero piąte miejsce, a awansowały tylko cztery najlepsze reprezentacje. W ubiegłym tygodniu zorganizowano turniej, w którym osiem drużyn, w tym cztery z Europy, gdzie rugby na wózkach jest bardzo silne, rywalizowało o cztery miejsca. Byliśmy o cztery minuty od finału turnieju. W półfinale z Irlandią prowadziliśmy do połowy czwartej kwarty. Zabrakło trochę szczęścia. Mecz o trzecie miejsce z Kolumbią wygraliśmy po dwóch emocjonujących dogrywkach. Zdaniem wielu, to było najbardziej atrakcyjne spotkanie turnieju.
      
       - Jak pan trafił na rugby na wózkach?
       - Po wypadku szukałem czegoś dla siebie. Jakiegoś sportu, który mógłbym uprawiać. Rehabilitacja rehabilitacją, ale chciałem uprawiać jakiś sport, który dawałby radość życia. Na obozie Fundacji Aktywnej Rehabilitacji kolega pokazał mi rugby na wózkach. Wtedy wózkowe rugby w Polsce dopiero raczkowało, powstawały pierwsze kluby. Postanowiłem spróbować. Zacząłem trenować w Rolland Olsztyn dojeżdżając na treningi do Olsztyna. Pojechałem na pierwsze turnieje. Wtedy też zaczęła zawiązywać się reprezentacja Polski. Potem na dwa lata przeprowadziłem się do Anglii, gdzie grałem w Dragonsach, w lidze angielskiej. Teraz gram w klubie Balian, który działa przy Fundacji i firmie Balian, w której również pracuję. W ubiegłym sezonie wygraliśmy Mistrzostwo Polski i Puchar Polski. W naszym kraju funkcjonuje liga rugby na wózkach, rywalizujemy też o Puchar Polski.
      
       - Dojeżdża pan na treningi?

       - Nie. Trening kondycyjny robię w Elblągu. Ćwiczę na rowerze i na wózku rugbowym, na którym jeżdżę po Modrzewinie. To jest element ćwiczenia dynamiki i wytrzymałości. Dodatkowo trenuję na siłowni. Jeżdżę na zgrupowania drużyny ligowej i kadry, gdzie trenujemy elementy taktyczne, grę w zespole, blokowanie itd. Niestety, na zgrupowania zawsze muszę kawałek dojechać, bo te Baliana odbywają się w Pniewach pod Poznaniem, a kadry zwykle w Kleszczewie koło Bełchatowa.
      
       - Ile kosztuje taki sport?
       - Wózek, na którym gram to koszt około 30 tys. zł. Taki wózek średnio starcza na dwa lata. Ja swój mam już cztery. Był dwa razy reanimowany. Co pół roku zmienia się dekle na kołach; one pękają, wykrzywiają się, cały czas trzeba je centrować. Pęka konstrukcja wózka, więc cały czas trzeba patrzeć, żeby zespawać jakiś zastrzał. Na szczęście mam wiele zaprzyjaźnionych osób, które chętnie służą pomocą i swoimi umiejętnościami przy naprawie mojego sprzętu. Jeśli pojedziemy na Mistrzostwa Świata, to muszę mieć nowy wózek.
      
       - Za swoje?
       - Za swoje. A raczej za zdobyte od ewentualnych sponsorów. W tym miejscu jeśli mogę, to zwracam się o wsparcie do elbląskich przedsiębiorców, firm, którzy mogą i chcieliby pomóc mi w tym zakupie. Reprezentacja co prawda kupiła trzy wózki, ale dostali je bardziej potrzebujący zawodnicy. Mój wyjazd na Mistrzostwa Świata wiąże się z tym, że te pieniądze będę musiał w jakiś sposób zdobyć. Tak naprawdę, to nikt się nie spodziewał, że my ten awans wywalczymy. W związku z tym nie były składane wnioski o pieniądze. Na tę chwilę wywalczyliśmy awans, ale czy pojedziemy to już jest inna sprawa.
      
       - A jeżeli wszystko dobrze się skończy i pojedziecie do Australii, to z jakim celem?

       - Żeby wygrać! Po to gramy. Osiągnąć jak najlepszy wynik. Mistrzostwa Świata nie mają zdecydowanego faworyta. A co będzie – czas pokaże. Znaczenie ma np. z kim będziemy grać w grupie. Zostaliśmy już zaproszeni na turniej przygotowujący do tych mistrzostw do Nowej Zelandii. Chcą z nami grać mocni Brazylijczycy. Oprócz tego będziemy mieli zgrupowania w kraju.
      
       - W takim razie życzę powodzenia i dziękuję za rozmowę.

       - Również dziękuję.
rozmawiał Sebastian Malicki

Najnowsze artykuły w dziale Sport

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
A moim zdaniem...
Reklama