
Weekend na elbląskich boiskach przyniósł kibicom sporą dawkę emocji i zwrotów akcji. Concordia musiała przełknąć pierwszą w tym sezonie gorycz porażki, z kolei rezerwy Olimpii Elbląg, wzmocnione zawodnikami z pierwszej drużyny, odniosły premierowe zwycięstwo w rozgrywkach pokonując Mrągowię Mrągowo 2:1. Oba mecze pokazały, że rywalizacja w Superscore IV Lidze zapowiada się niezwykle wyrównanie i żaden punkt nie przyjdzie łatwo
Słonie wpadły w szpony Sokoła
Spotkanie Concordii rozpoczęło się od mocnego uderzenia Sokoła Ostróda. Już w 5. minucie Mahamadou Bah wykorzystał dośrodkowanie z rzutu rożnego i technicznym strzałem otworzył wynik. Ostródzianie grali swobodnie i konsekwentnie, a Concordia miała problem z przedarciem się pod bramkę rywala. W 32. minucie Kacper Nowicki przyjął piłkę w polu karnym, szybko się obrócił i pięknym strzałem podwyższył na 2:0. Goście mogli jeszcze bardziej odskoczyć, bo piłka po ich uderzeniu obiła poprzeczkę, a kilka razy gospodarzy ratował czujny Kacper Więsik. Concordia próbował się jednak odgryzać, miała kilka groźnych stałych fragmentów i sytuacje strzeleckie. Próbował Radosław Bukacki, a także Szymon Drewek, który chybił z kilku metrów.
Po zmianie stron Słoniki atakowały, a Sokół skutecznie się bronił, od czasu do czasu wyprowadzając groźne kontry. Szans nie wykorzystali m.in. Łęcki czy Joao Augusto, a w 87. minucie główka Rogoza została anulowana przez sędziego z powodu spalonego. W samej końcówce emocji nie brakowało, bo najpierw Kotaro Imaiida mógł zamknąć mecz dla gości, ale pomylił się w sytuacji sam na sam. Kilkadziesiąt sekund później faulowany w polu karnym był Łęcki, a jedenastkę pewnie wykorzystał Bukacki. Gol kontaktowy dał Concordii jedynie cień nadziei, bo chwilę później arbiter zakończył spotkanie.
Spotkanie udowodniło siłę futbolowej przewrotności. Jeszcze tydzień temu Concordia świętowała znakomity początek sezonu i cenne zwycięstwo nad faworyzowanym Stomilem w Olsztynie, a tym razem musiała pogodzić się porażką na własnym stadionie. Sokół z kolei potwierdził swoje wysokie aspiracje i pokazał, że może być jednym z kandydatów do awansu. Cała liga zapowiada się niezwykle interesująco, bo wiele drużyn otwarcie mierzy w trzecioligowe boiska.
Concordia Elbląg - Sokół Ostróda 1:2 (0:2)
0:1 - Bah (5. min.), 0:2 - Nowicki (32. min.), 1:2 - Bukacki (90. min. - rzut karny)
Concordia: Więsik - Tomczuk (46’ Filipczyk), Rogoz, Bukacki, Szpucha, Makarski (77’ Kaczorowski), Drewek (46’ Grochocki), Danowski, Stolarowicz (66’ Lipowski), Łęcki, Augusto
Dublet i trzy punkty
Olimpia II rozpoczęła spotkanie w naprawdę mocnym zestawieniu, wspartym nazwiskami, które na co dzień kojarzymy z pierwszą drużyną. Na murawie zameldowali się między innymi: Pawłowski, Łaszak, Dettlaff, Kozera, Michoń, Tobojka, a między słupkami stanął Wojciechowski. Do tego wszystkiego doszedł jeszcze Aleks Kryński, który zdążył już zakosztować II-ligowego grania. Na papierze żółto-biało-niebiescy prezentowali się zatem niczym drużyna gotowa do rywalizacji o wyższe cele, a nie tylko do meczu rezerw. Pierwszy efekt przewagi personalnej widoczny był błyskawicznie. Już w 9. minucie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego w polu karnym zrobiło się spore zamieszanie. Tam, gdzie inni szukali piłki, Dominik Pawłowski znalazł się we właściwym miejscu i zachował najwięcej zimnej krwi. Precyzyjnym strzałem otworzył wynik meczu, 1:0 dla Olimpii II.
Nie był to jednak spektakl z gatunku jednostronnych. Mrągowia nie przyjechała do Elbląga odgrywać rolę statystów. Goście starali się odpowiadać, szukali gry do przodu i budowali akcje ofensywne. Ambicji i zaangażowania nie brakowało, lecz konkretów już tak. Mimo aktywności, defensywa Olimpii II trzymała szyk, a Wojciechowski między słupkami długo pozostawał praktycznie bezrobotny. Praktycznie, bo raz musiał stanąć na wysokości zadania. Kuśnierz z Mrągowii znalazł się w polu karnym i huknął mocno w kierunku bramki, ale golkiper Olimpii II popisał się pewną interwencją. Kiedy wydawało się, że pierwsza połowa zakończy się skromnym prowadzeniem, do głosu ponownie doszedł Dominik Pawłowski. Pomocnik Olimpii II nie kalkulował, zdecydował się na uderzenie będąc w polu karnym, a piłka poszybowała jak pocisk pod poprzeczkę. Piekielnie mocny strzał, efektowny dublet Pawłowskiego i było już 2:0.
Mrągowia na drugą połowę wyszła z wiarą w odmienienie losów meczu. Goście nie spuszczali głów, tylko ruszyli do przodu, szukając gola kontaktowego. Dopięli swego w 62. minucie. Kudlak z dalszej odległości huknął niczym z armaty. Piłka wpadła w samo okienko, a Wojciechowski nie miał absolutnie żadnych szans na skuteczną interwencję. To była bramka z gatunku „stadiony świata”, nagroda za ambitną postawę Mrągowii. Olimpia II próbowała odpowiedzieć, a swoją okazję miał Aleks Kryński. Młody zawodnik znalazł się w sytuacji sam na sam, ale nie zdołał pokonać bramkarza. Pozostaje pytanie, czy w tej akcji nie był faulowany, tym bardziej że chwilę później musiał opuścić boisko. Arbiter nie dopatrzył się jednak przewinienia i nie wskazał na wapno.
Goście jeszcze w 85. minucie byli o włos od wyrównania. Cybul otrzymał piłkę w polu karnym, strzelił z około 7 metrów, ale futbolówka trafiła w nogi ofiarnie interweniujących obrońców i wyszła na rzut rożny. Do samego końca Mrągowia nacierała, ale i Olimpia potrafiła odgryźć się groźnymi akcjami. Blisko szczęścia był Kozera, jednak jego uderzenia nie znalazły drogi do siatki. Ostatecznie mecz zakończył się zwycięstwem Olimpii II 2:1 i pierwsze 3 punkty w tym sezonie stały się faktem. Olimpia awansowała na 10 miejsce w tabeli.
Olimpia II Elbląg - Mrągowia Mrągowo 2:1 (2:0)
1:0 - Pawłowski (7. min.), 2:0 - Pawłowski (44. min.), 2:1 - Kudlak (62. min.)
Olimpia II: Wojciechowski - Tobojka (61’ Marucha), Wilczek (74’ Wilczek), Pawłowski (88’ Dziurdzia), Sikora, Kryński (66’ Rychter), Dettlaff, Łaszak, Kozera, Majewski, Michoń
qba