O ocenianiu tańca rozmawiamy z Robertem Wotą, sędzią międzynarodowych imprez tanecznych.
Czym różni się sędziowanie występów par indywidualnych i formacji tanecznych?
Robert Wota: Różnic jest kilka. W zawodach par indywidualnych na parkiecie pokazuje się jednocześnie wiele par. Tańczą one do muzyki przygotowanej przez organizatora. Tak więc tancerze muszą maksymalnie wykorzystać możliwości, jakie daje im muzyka i pokazać przy tym swoje umiejętności: technikę i ruch przy dźwiękach, których wcześniej nie słyszeli. Natomiast formacja tańczy sama i to do muzyki, którą wcześniej przygotowała pod konkretny układ. Jest to swego rodzaju przedstawienie.
Cały układ, z wejściem i zejściem z parkietu, trwa około sześciu minut.
Tak, ale część występu, która poddawana jest ocenie, liczy około czterech i pół minuty. Muzyka często jest specjalnie przygotowywana dla danego układu. Jest ona powiązana zarówno ze strojami tancerzy, jak i choreografią. Z jednej strony mamy więc pary, które również muszą posiadać odpowiednią technikę taneczną i umiejętności, jakie mają pary indywidualne, ale z drugiej strony bardzo ważne są współpraca w grupie i aspekt stworzenia pewnego widowiska. Formacja zwykle liczy osiem par. Tworzą one na parkiecie różnego rodzaju wzory geometryczne: linie, figury, np. gwiazdy czy koła, a także przejścia i przenikania. Te zmiany są wplecione w muzykę i powinny oddawać charakter danego tańca. Podczas programu zmieniają się także kroki tańców. Dobra formacja w czasie jednego występu zmienia kroki siedemnaście, osiemnaście razy. Im większa ilość zmian, tym oczywiście lepiej - i trudniej. Jakość tych linii ma również duże znaczenie.
To dlatego sędziowie oglądają formacje z oddalenia, a czasem i z pewnej wysokości.
Występy formacji przypominają np. pływanie synchroniczne. Chodzi więc o to, by w pełni dostrzec figury, które pary kreślą na parkiecie i ocenić, czy linie, które wtedy powstają, są równe, czy też może gdzieś wystaje jakaś głowa. To także różni ocenianie zespołów i par indywidualnych, bo wtedy sędziowie stoją na parkiecie.
Kiedy siedzi się na widowni, wydaje się, że w przypadku obu rodzajów tańca trudno jest rzetelnie ocenić występy tancerzy. Czasu jest niewiele, a kroki zmieniają się jak w kalejdoskopie.
Rzeczywiście, czasami pod adresem sędziów padają takie pytania. Zasadniczo, jeśli chodzi o pary indywidualne, których - jak wspomniałem - na parkiecie może być jednocześnie wiele, nie musimy oglądać całego występu danej pary. Sędziowanie odbywa się bowiem na zasadzie wybierania i porównywania. Wybór par, które pod względem techniki, przebiegu ruchu, wykorzystania muzyki itd., uznajemy za lepsze i które przechodzą do następnej rundy, to na dobrą sprawę kwestia kilku, kilkunastu sekund. Jeśli ma się wprawne oko, tyle właśnie czasu wystarczy. Natomiast na formacje patrzymy jak na całość. Oczywiście, jakiś procent oceny dotyczy wyszkolenia pojedynczych tancerzy. Liczy się np., czy w formacji tańczą dobre pary, ale to jest tylko cząstka ostatecznej oceny.
Co takiego musi mieć w sobie para tancerzy, żeby zauważył ją Pan wśród innych?
Najprościej mówiąc, muzyka i ruch pary muszą się ze sobą zgadzać. To pierwsze i podstawowe kryterium. Oczywiście, nie jest tak, że część par tańczy do muzyki, a część - nie, bo w czasie występu para może mieć lepsze i gorsze momenty. Zależy to od umiejętności wykorzystania muzyki, jej interpretowania, ale i od poziomu pary, tego, czy jest bardziej zaawansowana, czy może początkująca. Wówczas patrzymy np. na sylwetki, technikę stóp i charakter tańca - jest tych elementów naprawdę dużo. Jeśli natomiast chodzi o wyższe klasy taneczne, pary na wyższym poziomie, dochodzą do tego np. sprawy interpretacji, a także wyrazu artystycznego. Początkowe klasy to rodzaj szkółki, jazda obowiązkowa. Tancerze muszą wykonać pewne opisane w książkach figury, które mają określoną technikę. Później, w wyższych klasach, można tańczyć tak zwane układy dowolne i wtedy do ostatecznej oceny dochodzi element artyzmu.
Tancerze, trenerzy i wielu działaczy sportowych chciałoby, żeby taniec formacyjny stał się dyscypliną olimpijską. Sceptycy odpowiadają, że droga na olimpiadę jest bardzo daleka, jeśli nie zamknięta, ze względu na mało obiektywne kryteria oceny.
Nie jest to jedyna dyscyplina, nawet olimpijska, w której sędziowanie z założenia jest jakoby subiektywne. Uważam jednak, że to wcale nie dlatego taniec nie jest sportem olimpijskim. Jest to chyba sprawa polityki komitetów olimpijskich. Obecnie panuje bowiem tendencja do zmniejszania liczby dyscyplin olimpijskich. Jeśli zaś porównywalibyśmy taniec indywidualny i formacje, to zespoły na pewno byłyby bliższe temu, by stać się taką dyscypliną, ponieważ ocena jest w tym wypadku dużo mniej subiektywna. O ile u pojedynczych par indywidualność to strasznie ważna cecha i kryterium, to w przypadku zespołów jest znacznie więcej czynników, które da się obiektywnie zmierzyć. Myślę np. o tych wszystkich liniach i o tym, czy pary tańczą równo.
Jakie występy formacji Pan lubi?
Już kilka razy miałem przyjemność sędziować na mistrzostwach świata i mistrzostwach Europy. Dobrze jest, jeżeli formacja potrafi czymś zaskoczyć: doborem tematu, muzyką, strojami, choreografią czy wreszcie własną inwencją. Są pewne utarte linie, figury, przejścia, ale jednak te najlepsze formacje starają się wprowadzać pewne innowacje. Praca nad takimi programami trwa wiele miesięcy, zespoły trzymają je w ścisłej tajemnicy i starają się, by premierowo pokazać je na mistrzostwach. Formacja z założenia jest stabilna, równa, sceptycy mówią, że to jest może nudne, ale najlepsze zespoły potrafią być bardzo spontaniczne i porywające.
Robert Wota: Różnic jest kilka. W zawodach par indywidualnych na parkiecie pokazuje się jednocześnie wiele par. Tańczą one do muzyki przygotowanej przez organizatora. Tak więc tancerze muszą maksymalnie wykorzystać możliwości, jakie daje im muzyka i pokazać przy tym swoje umiejętności: technikę i ruch przy dźwiękach, których wcześniej nie słyszeli. Natomiast formacja tańczy sama i to do muzyki, którą wcześniej przygotowała pod konkretny układ. Jest to swego rodzaju przedstawienie.
Cały układ, z wejściem i zejściem z parkietu, trwa około sześciu minut.
Tak, ale część występu, która poddawana jest ocenie, liczy około czterech i pół minuty. Muzyka często jest specjalnie przygotowywana dla danego układu. Jest ona powiązana zarówno ze strojami tancerzy, jak i choreografią. Z jednej strony mamy więc pary, które również muszą posiadać odpowiednią technikę taneczną i umiejętności, jakie mają pary indywidualne, ale z drugiej strony bardzo ważne są współpraca w grupie i aspekt stworzenia pewnego widowiska. Formacja zwykle liczy osiem par. Tworzą one na parkiecie różnego rodzaju wzory geometryczne: linie, figury, np. gwiazdy czy koła, a także przejścia i przenikania. Te zmiany są wplecione w muzykę i powinny oddawać charakter danego tańca. Podczas programu zmieniają się także kroki tańców. Dobra formacja w czasie jednego występu zmienia kroki siedemnaście, osiemnaście razy. Im większa ilość zmian, tym oczywiście lepiej - i trudniej. Jakość tych linii ma również duże znaczenie.
To dlatego sędziowie oglądają formacje z oddalenia, a czasem i z pewnej wysokości.
Występy formacji przypominają np. pływanie synchroniczne. Chodzi więc o to, by w pełni dostrzec figury, które pary kreślą na parkiecie i ocenić, czy linie, które wtedy powstają, są równe, czy też może gdzieś wystaje jakaś głowa. To także różni ocenianie zespołów i par indywidualnych, bo wtedy sędziowie stoją na parkiecie.
Kiedy siedzi się na widowni, wydaje się, że w przypadku obu rodzajów tańca trudno jest rzetelnie ocenić występy tancerzy. Czasu jest niewiele, a kroki zmieniają się jak w kalejdoskopie.
Rzeczywiście, czasami pod adresem sędziów padają takie pytania. Zasadniczo, jeśli chodzi o pary indywidualne, których - jak wspomniałem - na parkiecie może być jednocześnie wiele, nie musimy oglądać całego występu danej pary. Sędziowanie odbywa się bowiem na zasadzie wybierania i porównywania. Wybór par, które pod względem techniki, przebiegu ruchu, wykorzystania muzyki itd., uznajemy za lepsze i które przechodzą do następnej rundy, to na dobrą sprawę kwestia kilku, kilkunastu sekund. Jeśli ma się wprawne oko, tyle właśnie czasu wystarczy. Natomiast na formacje patrzymy jak na całość. Oczywiście, jakiś procent oceny dotyczy wyszkolenia pojedynczych tancerzy. Liczy się np., czy w formacji tańczą dobre pary, ale to jest tylko cząstka ostatecznej oceny.
Co takiego musi mieć w sobie para tancerzy, żeby zauważył ją Pan wśród innych?
Najprościej mówiąc, muzyka i ruch pary muszą się ze sobą zgadzać. To pierwsze i podstawowe kryterium. Oczywiście, nie jest tak, że część par tańczy do muzyki, a część - nie, bo w czasie występu para może mieć lepsze i gorsze momenty. Zależy to od umiejętności wykorzystania muzyki, jej interpretowania, ale i od poziomu pary, tego, czy jest bardziej zaawansowana, czy może początkująca. Wówczas patrzymy np. na sylwetki, technikę stóp i charakter tańca - jest tych elementów naprawdę dużo. Jeśli natomiast chodzi o wyższe klasy taneczne, pary na wyższym poziomie, dochodzą do tego np. sprawy interpretacji, a także wyrazu artystycznego. Początkowe klasy to rodzaj szkółki, jazda obowiązkowa. Tancerze muszą wykonać pewne opisane w książkach figury, które mają określoną technikę. Później, w wyższych klasach, można tańczyć tak zwane układy dowolne i wtedy do ostatecznej oceny dochodzi element artyzmu.
Tancerze, trenerzy i wielu działaczy sportowych chciałoby, żeby taniec formacyjny stał się dyscypliną olimpijską. Sceptycy odpowiadają, że droga na olimpiadę jest bardzo daleka, jeśli nie zamknięta, ze względu na mało obiektywne kryteria oceny.
Nie jest to jedyna dyscyplina, nawet olimpijska, w której sędziowanie z założenia jest jakoby subiektywne. Uważam jednak, że to wcale nie dlatego taniec nie jest sportem olimpijskim. Jest to chyba sprawa polityki komitetów olimpijskich. Obecnie panuje bowiem tendencja do zmniejszania liczby dyscyplin olimpijskich. Jeśli zaś porównywalibyśmy taniec indywidualny i formacje, to zespoły na pewno byłyby bliższe temu, by stać się taką dyscypliną, ponieważ ocena jest w tym wypadku dużo mniej subiektywna. O ile u pojedynczych par indywidualność to strasznie ważna cecha i kryterium, to w przypadku zespołów jest znacznie więcej czynników, które da się obiektywnie zmierzyć. Myślę np. o tych wszystkich liniach i o tym, czy pary tańczą równo.
Jakie występy formacji Pan lubi?
Już kilka razy miałem przyjemność sędziować na mistrzostwach świata i mistrzostwach Europy. Dobrze jest, jeżeli formacja potrafi czymś zaskoczyć: doborem tematu, muzyką, strojami, choreografią czy wreszcie własną inwencją. Są pewne utarte linie, figury, przejścia, ale jednak te najlepsze formacje starają się wprowadzać pewne innowacje. Praca nad takimi programami trwa wiele miesięcy, zespoły trzymają je w ścisłej tajemnicy i starają się, by premierowo pokazać je na mistrzostwach. Formacja z założenia jest stabilna, równa, sceptycy mówią, że to jest może nudne, ale najlepsze zespoły potrafią być bardzo spontaniczne i porywające.
Rozmawiała Joanna Torsh