Elbląska Olimpia nie powtórzy w tym roku sukcesu sprzed 12 miesięcy i nie zdobędzie Pucharu Polski na szczeblu wojewódzkim. Elblążanie nie wystąpią także w najbliższej edycji rozgrywek centralnych. Wszystko z uwagi na porażkę 1:3 w Olsztynie z miejscowym OKS 1945 w półfinale szczebla wojewódzkiego.
Dziwny mecz, dziwny sędzia
Wydaje się, że do prowadzenia meczu pomiędzy zespołami z Olsztyna i Elbląga powinien być desygnowany sędzia z innego miasta, tymczasem zawody prowadził pierwszoligowy arbiter Zdzisław Bakaluk z… olsztyńskiego kolegium sędziowskiego. Co prawda, sędzia pochodzi z Iławy, ale na szczeblu centralnym jest sędzią reprezentującym Olsztyn. Piłkarska centrala na Warmii i Mazurach mogła dokonać chyba szczęśliwszej obsady, bo, jak pokazały późniejsze wydarzenia na boisku, sędzia biegający na co dzień po boiskach Orange Ekstraklasy robił wszystko, by być najważniejszą postacią na boisku. Ale po kolei.
Rezerwowe składy
Obie drużyny przystąpiły do meczu w przemeblowanych składach. U gospodarzy nie zagrało pięciu piłkarzy z pierwszej jedenastki, natomiast od pierwszych minut w Olimpii pojawiło się zaledwie dwóch zawodników, którzy w ostatnim meczu ligowym z Dolcanem Ząbki wybiegli w pierwszym składzie - byli to Tomasz Sambor i Mateusz Ptaszyński. Superrezerwowy skład żółto-biało-niebieskich radził sobie jednak całkiem całkiem i choć od 18. minuty elblążanie przegrywali 0:1 po trafieniu Różowicza, to ich riposta była bardzo szybka. W 24. minucie do remisu doprowadził junior Karol Styś. W chwilę po zdobyciu bramki zobaczył pierwszą żółtą kartkę (słuszną), za podniesienie koszulki przy celebrowaniu zdobytego gola. Jednakże parę minut później arbiter podjął niezrozumiałą decyzję. W zupełnie niegroźnej sytuacji w środku pola dopatrzył się faulu Stysia na jednym z zawodników gospodarzy i ukarał elblążanina czerwoną kartką, nakazując tym samym opuszczenie placu gry. Młody piłkarz z Elbląga ze łzami w oczach pomaszerował do szatni. Na boisku natomiast trwał „koncert” maestro Bakaluka. Grająca w dziesiątkę Olimpia nie zamierzała oddać rywalowi pola, co więcej, zaatakowała i uczyniła to skutecznie. W 32. minucie piłkę przed polem karnym przejął Rafał Lepka i, nie namyślając się długo, uderzył tuż przy słupku, pokonując interweniującego Grzegorza Sobiecha. Gol dla Olimpii? Nie. Sędzia dopatrzył się pozycji spalonej napastnika Krzysztofa Biegańskiego, który znajdował się przy drugim słupku bramki OKS-u, czyli circa jakieś 7 metrów obok interweniującego bramkarza, ale zdaniem arbitra absorbował swoją obecnością golkipera z Olsztyna. Tym samym bramka nie została uznana i wynik 1:1 utrzymał się do końca pierwszej części meczu.
Rozstrzygnięcie w drugiej połowie
Grający z przewagą jednego zawodnika gospodarze losy meczu przesądzili w ostatnich jego 20 minutach. Oba gole dla miejscowych były bliźniaczo podobne do siebie, a padały po indywidualnych błędach zawodników Olimpii. Za pierwszym razem grę wyrzutem od własnej bramki rozpoczął Andrzej Szyszko, do futbolówki dopadł pomocnik z Olsztyna, który uprzedził Rafała Lepkę, piłka trafiła na skrzydło, stamtąd nastąpiło dośrodkowanie w pole karne i Marcinowi Łukaszewskiemu pozostało jedynie dopełnienie formalności przy zdobyciu drugiej bramki dla OKS-u. Przy trzecim trafieniu dla olsztynian piłkę przy linii końcowej stracił Rafał Anuszek, który niepotrzebnie starał się utrzymać ją w boisku, zamiast ekspediować choćby na rzut rożny. Ta znów trafiła w pole karne do niepilnowanego Sebastiana Spychały, a ten z łatwością ustalił końcowy wynik meczu. Meczu, którego elblążanie nie musieli przegrać, a którego wynik, ze względu na dziwne decyzje z pierwszej połowy, został wypaczony przez sędziego Bakaluka. Pozytywy płynące z tej porażki to dobra postawa zaplecza i młodych zawodników, w szczególności zdobywcy bramki Stysia.
Trener o meczu
Tomasz Wichniarek (trener Olimpii Elbląg): - Zagraliśmy fajny mecz. Cieszę się z postawy drużyny, która przecież grała w składzie dalekim od optymalnego, ale to liga ma priorytet. Wszystko mogłoby wyglądać inaczej, gdyby nie oczywiste błędy sędziego, które, moim zdaniem, znacząco wpłynęły na końcowy, niekorzystny dla nas wynik. Od sędziego tego poziomu należy oczekiwać zdecydowanie więcej, nie rozumiem tłumaczeń, że „musiał chronić zawodników”. Przed czym lub przed kim? A tak młodemu człowiekowi, który naprawdę fajnie wypadł, robi się wielką krzywdę, wyrzucając za nic z boiska. Gra w dziesiątkę spowodowała, że w końcówce łatwiej było o błędy i to wykorzystali gospodarze.
Finał OKS - Huragan
W tegorocznym finale PP na szczeblu wojewódzkim zagrają ze sobą drużyny OKS 1945 Olsztyn i Huraganu Morąg. Morążanie w drugim meczu półfinałowym pokonali po dogrywce na własnym boisku Jezioraka Iława 1:0. Złotą bramkę w 113. minucie gry zdobył Tomasz Włodarczyk, który wykorzystał rzut karny po faulu Kamila Tomczyka.
Olimpia przegrała z OKS, a jej kibice dostali od olsztyńskiej policji
Nieudolna organizacja i dziwna postawa działaczy klubowych z Olsztyna spowodowała, że na mecz nie zostali wpuszczeni kibice z Elbląga, którzy w blisko 100-osobowej grupie zawitali do stolicy Warmii i Mazur. Klub z Olsztyna najpierw chciał sprzedać im najdroższe wejściówki, a po wpuszczeniu na stadion 15 osób nieoczekiwanie wycofał się z tego pomysłu, zamykając bramę na cztery spusty. Kibice przez blisko 4 godziny stali pod stadionem, a na sam koniec zostali spacyfikowani przez olsztyńską prewencję i wywiezieni z na dworzec. Kilku z nich została udzielona pomoc lekarska, dwóch z poważniejszymi obrażeniami (złamania, rozcięcia) trafiło do szpitala. Policja zatrzymała pięciu, jej zdaniem, najagresywniejszych uczestników zajść, którzy w czwartek po postawieniu zarzutów zostali zwolnieni do domów.
OKS 1945 Olsztyn - Olimpia Elbląg 3:1 (1:1)
1:0 - Różowicz (18.), 1:1 - Styś (24.), 2:1 - Łukaszewski (70.), 3:1 - Spychała (88.)
OKS 1945: Sobiech - Mikłowski, Aziewicz, Prusik, Lech, Alancewicz (57. Spychała), Graczyk (46. Szostek), Podhorodecki, Różowicz, Łukaszewski (78. Łukasik), Suchocki (88. Harmaciński)
Olimpia: Szyszko - Sambor (70. Anuszek), Kowalczyk, Ptaszyński, Czerniewski, Roszak, Zając, Styś Lepka (75. Nowacki), Biegański (60. Kolosov), Sędziak (65. Tomczyk)
Żółte kartki: Styś (2), Kowalczyk (Olimpia)
Czerwona kartka: Styś (27.).
Wydaje się, że do prowadzenia meczu pomiędzy zespołami z Olsztyna i Elbląga powinien być desygnowany sędzia z innego miasta, tymczasem zawody prowadził pierwszoligowy arbiter Zdzisław Bakaluk z… olsztyńskiego kolegium sędziowskiego. Co prawda, sędzia pochodzi z Iławy, ale na szczeblu centralnym jest sędzią reprezentującym Olsztyn. Piłkarska centrala na Warmii i Mazurach mogła dokonać chyba szczęśliwszej obsady, bo, jak pokazały późniejsze wydarzenia na boisku, sędzia biegający na co dzień po boiskach Orange Ekstraklasy robił wszystko, by być najważniejszą postacią na boisku. Ale po kolei.
Rezerwowe składy
Obie drużyny przystąpiły do meczu w przemeblowanych składach. U gospodarzy nie zagrało pięciu piłkarzy z pierwszej jedenastki, natomiast od pierwszych minut w Olimpii pojawiło się zaledwie dwóch zawodników, którzy w ostatnim meczu ligowym z Dolcanem Ząbki wybiegli w pierwszym składzie - byli to Tomasz Sambor i Mateusz Ptaszyński. Superrezerwowy skład żółto-biało-niebieskich radził sobie jednak całkiem całkiem i choć od 18. minuty elblążanie przegrywali 0:1 po trafieniu Różowicza, to ich riposta była bardzo szybka. W 24. minucie do remisu doprowadził junior Karol Styś. W chwilę po zdobyciu bramki zobaczył pierwszą żółtą kartkę (słuszną), za podniesienie koszulki przy celebrowaniu zdobytego gola. Jednakże parę minut później arbiter podjął niezrozumiałą decyzję. W zupełnie niegroźnej sytuacji w środku pola dopatrzył się faulu Stysia na jednym z zawodników gospodarzy i ukarał elblążanina czerwoną kartką, nakazując tym samym opuszczenie placu gry. Młody piłkarz z Elbląga ze łzami w oczach pomaszerował do szatni. Na boisku natomiast trwał „koncert” maestro Bakaluka. Grająca w dziesiątkę Olimpia nie zamierzała oddać rywalowi pola, co więcej, zaatakowała i uczyniła to skutecznie. W 32. minucie piłkę przed polem karnym przejął Rafał Lepka i, nie namyślając się długo, uderzył tuż przy słupku, pokonując interweniującego Grzegorza Sobiecha. Gol dla Olimpii? Nie. Sędzia dopatrzył się pozycji spalonej napastnika Krzysztofa Biegańskiego, który znajdował się przy drugim słupku bramki OKS-u, czyli circa jakieś 7 metrów obok interweniującego bramkarza, ale zdaniem arbitra absorbował swoją obecnością golkipera z Olsztyna. Tym samym bramka nie została uznana i wynik 1:1 utrzymał się do końca pierwszej części meczu.
Rozstrzygnięcie w drugiej połowie
Grający z przewagą jednego zawodnika gospodarze losy meczu przesądzili w ostatnich jego 20 minutach. Oba gole dla miejscowych były bliźniaczo podobne do siebie, a padały po indywidualnych błędach zawodników Olimpii. Za pierwszym razem grę wyrzutem od własnej bramki rozpoczął Andrzej Szyszko, do futbolówki dopadł pomocnik z Olsztyna, który uprzedził Rafała Lepkę, piłka trafiła na skrzydło, stamtąd nastąpiło dośrodkowanie w pole karne i Marcinowi Łukaszewskiemu pozostało jedynie dopełnienie formalności przy zdobyciu drugiej bramki dla OKS-u. Przy trzecim trafieniu dla olsztynian piłkę przy linii końcowej stracił Rafał Anuszek, który niepotrzebnie starał się utrzymać ją w boisku, zamiast ekspediować choćby na rzut rożny. Ta znów trafiła w pole karne do niepilnowanego Sebastiana Spychały, a ten z łatwością ustalił końcowy wynik meczu. Meczu, którego elblążanie nie musieli przegrać, a którego wynik, ze względu na dziwne decyzje z pierwszej połowy, został wypaczony przez sędziego Bakaluka. Pozytywy płynące z tej porażki to dobra postawa zaplecza i młodych zawodników, w szczególności zdobywcy bramki Stysia.
Trener o meczu
Tomasz Wichniarek (trener Olimpii Elbląg): - Zagraliśmy fajny mecz. Cieszę się z postawy drużyny, która przecież grała w składzie dalekim od optymalnego, ale to liga ma priorytet. Wszystko mogłoby wyglądać inaczej, gdyby nie oczywiste błędy sędziego, które, moim zdaniem, znacząco wpłynęły na końcowy, niekorzystny dla nas wynik. Od sędziego tego poziomu należy oczekiwać zdecydowanie więcej, nie rozumiem tłumaczeń, że „musiał chronić zawodników”. Przed czym lub przed kim? A tak młodemu człowiekowi, który naprawdę fajnie wypadł, robi się wielką krzywdę, wyrzucając za nic z boiska. Gra w dziesiątkę spowodowała, że w końcówce łatwiej było o błędy i to wykorzystali gospodarze.
Finał OKS - Huragan
W tegorocznym finale PP na szczeblu wojewódzkim zagrają ze sobą drużyny OKS 1945 Olsztyn i Huraganu Morąg. Morążanie w drugim meczu półfinałowym pokonali po dogrywce na własnym boisku Jezioraka Iława 1:0. Złotą bramkę w 113. minucie gry zdobył Tomasz Włodarczyk, który wykorzystał rzut karny po faulu Kamila Tomczyka.
Olimpia przegrała z OKS, a jej kibice dostali od olsztyńskiej policji
Nieudolna organizacja i dziwna postawa działaczy klubowych z Olsztyna spowodowała, że na mecz nie zostali wpuszczeni kibice z Elbląga, którzy w blisko 100-osobowej grupie zawitali do stolicy Warmii i Mazur. Klub z Olsztyna najpierw chciał sprzedać im najdroższe wejściówki, a po wpuszczeniu na stadion 15 osób nieoczekiwanie wycofał się z tego pomysłu, zamykając bramę na cztery spusty. Kibice przez blisko 4 godziny stali pod stadionem, a na sam koniec zostali spacyfikowani przez olsztyńską prewencję i wywiezieni z na dworzec. Kilku z nich została udzielona pomoc lekarska, dwóch z poważniejszymi obrażeniami (złamania, rozcięcia) trafiło do szpitala. Policja zatrzymała pięciu, jej zdaniem, najagresywniejszych uczestników zajść, którzy w czwartek po postawieniu zarzutów zostali zwolnieni do domów.
OKS 1945 Olsztyn - Olimpia Elbląg 3:1 (1:1)
1:0 - Różowicz (18.), 1:1 - Styś (24.), 2:1 - Łukaszewski (70.), 3:1 - Spychała (88.)
OKS 1945: Sobiech - Mikłowski, Aziewicz, Prusik, Lech, Alancewicz (57. Spychała), Graczyk (46. Szostek), Podhorodecki, Różowicz, Łukaszewski (78. Łukasik), Suchocki (88. Harmaciński)
Olimpia: Szyszko - Sambor (70. Anuszek), Kowalczyk, Ptaszyński, Czerniewski, Roszak, Zając, Styś Lepka (75. Nowacki), Biegański (60. Kolosov), Sędziak (65. Tomczyk)
Żółte kartki: Styś (2), Kowalczyk (Olimpia)
Czerwona kartka: Styś (27.).
BAR