Kibice zgromadzeni w hali CSB zobaczyli w sobotę słaby mecz w wykonaniu Startu. Elblążanki jedynie zremisowały z Olimpią-Beskid Nowy Sącz 26:26 (15:13). Zobacz zdjęcia.
W trakcie pojedynku z Olimpią-Beskid Nowy Sącz nasza drużyna aż cztery razy prowadziła czterema trafieniami. Za każdym razem festiwal błędów powodował, że przyjezdne niwelowały przewagę. Start mógł nawet przegrać, ale sytuację uratowały interwencje Eweliny Kędzierskiej i gol zdobyty na minutę przed końcem meczu przez Edytę Szymańską.
Już pierwsza połowa spotkania nie zachwyciła. Zawodniczki Startu wyraźnie górowały nad rywalkami warunkami fizycznymi, ale kompletnie nie potrafiły tego wykorzystać. Elblążanki co prawda prowadziły od początku do końca pierwszej odsłony, ale błędy popełniane w ataku i obronie powodowały, że ich przewaga nad Olimpią nie była tak wysoka, jak być powinna biorąc pod uwagę poziom gry przeciwnika. W 9 min. po celnym rzucie z drugiej linii Edyty Szymańskiej było 6:2, ale przyjezdne konsekwentnie odrabiały straty. Podobnie było na pięć minut przed przerwą, kiedy elblążanki po kontrze i golu Magdaleny Białoszewskiej prowadziły 14:10. Wydawało się, że odskoczą rywalowi, a zamiast tego Olimpia zdobyła trzy bramki tracąc jedną i doprowadziła do wyniku 15:13.
W drugiej połowie spotkanie było nadal słabe, ale mimo wszystko wydawało się, że punkty zostaną w Elblągu. Start długo prowadził w tym dwa razy (w 41 i 42 min.) czterema trafieniami, ale grająca konsekwentnie Olimpia zdołała doprowadzić do korzystnego rezultatu. Niefrasobliwość elblążanek raziła szczególnie w ostatnim kwadransie. Nasza drużyna od 44 minuty zdobyła do końca pojedynku zaledwie cztery gole, co biorąc pod uwagę klasę rywala jest wynikiem fatalnym. W 57 min. szczypiornistki z Nowego Sącza pierwszy raz w tym meczu prowadziły 26:25 po bramce Joanny Gadziny. Na minutę przed końcem wyrównała po indywidualnej akcji Szymańska. Rywalki wznowiły grę i po próbie Karoliny Płachty piłka otarła się o poprzeczkę. Start miał piętnaście sekund na zdobycie zwycięskiego gola, ale nasze zawodniczki nie zdołały nawet oddać rzutu.
Trudno zrozumieć, co dzieje się z naszym zespołem. Patrząc na skład i umiejętności indywidualne elbląskich szczypiornistek, powinny one sobotni mecz wygrać. Szansa na rehabilitację już za tydzień. Start zagra w Chorzowie z tamtejszym Ruchem.
Powiedzieli po meczu:
Jerzy Ciepliński- Początek meczu nie zapowiadał problemów. Gdybyśmy wykorzystali sytuacje wynik byłby korzystniejszy. Potem nastąpiły niewytłumaczalne serie błędów, kiedy podawaliśmy piłkę przeciwnikowi, który kontrował. W drugiej połowie graliśmy bardzo słabo. Jest to kolejna niepotrzebna strata punktu.
Zdzisław Wąs (trener Olimpii)- Przegraliśmy mecz w Szczecinie przy zielonym stoliku. To nas strasznie zdeterminowało do walki. Dziękuję dziewczynom za walkę, szczególnie za końcówkę. Mało brakowało do zwycięstwa, ale cieszymy się ze zdobytego punktu.
Start Elbląg – Olimpia-Beskid Nowy Sącz 26:26 (15:13)
Zobacz wyniki i tabelę PGNiG Superligi.
Start: Dzhukeva, Kordunowska, Kędzierska, Matouskova 2, Białoszewska 3, Cekała, Wolska 3, Janaczek 2, Jędrzejczyk 7, Szymańska 5, Karwecka 3, Woronko 1, Jałoszewska
Olimpia: Szczurek, Kozieł, Płachta 5, Moskal, Leśniak, Gadzina 2, Szczecina 4, Panasiuk 4, Rączka 1, Podrygała 10, Sroka, Chumak, Wcześniak
Już pierwsza połowa spotkania nie zachwyciła. Zawodniczki Startu wyraźnie górowały nad rywalkami warunkami fizycznymi, ale kompletnie nie potrafiły tego wykorzystać. Elblążanki co prawda prowadziły od początku do końca pierwszej odsłony, ale błędy popełniane w ataku i obronie powodowały, że ich przewaga nad Olimpią nie była tak wysoka, jak być powinna biorąc pod uwagę poziom gry przeciwnika. W 9 min. po celnym rzucie z drugiej linii Edyty Szymańskiej było 6:2, ale przyjezdne konsekwentnie odrabiały straty. Podobnie było na pięć minut przed przerwą, kiedy elblążanki po kontrze i golu Magdaleny Białoszewskiej prowadziły 14:10. Wydawało się, że odskoczą rywalowi, a zamiast tego Olimpia zdobyła trzy bramki tracąc jedną i doprowadziła do wyniku 15:13.
W drugiej połowie spotkanie było nadal słabe, ale mimo wszystko wydawało się, że punkty zostaną w Elblągu. Start długo prowadził w tym dwa razy (w 41 i 42 min.) czterema trafieniami, ale grająca konsekwentnie Olimpia zdołała doprowadzić do korzystnego rezultatu. Niefrasobliwość elblążanek raziła szczególnie w ostatnim kwadransie. Nasza drużyna od 44 minuty zdobyła do końca pojedynku zaledwie cztery gole, co biorąc pod uwagę klasę rywala jest wynikiem fatalnym. W 57 min. szczypiornistki z Nowego Sącza pierwszy raz w tym meczu prowadziły 26:25 po bramce Joanny Gadziny. Na minutę przed końcem wyrównała po indywidualnej akcji Szymańska. Rywalki wznowiły grę i po próbie Karoliny Płachty piłka otarła się o poprzeczkę. Start miał piętnaście sekund na zdobycie zwycięskiego gola, ale nasze zawodniczki nie zdołały nawet oddać rzutu.
Trudno zrozumieć, co dzieje się z naszym zespołem. Patrząc na skład i umiejętności indywidualne elbląskich szczypiornistek, powinny one sobotni mecz wygrać. Szansa na rehabilitację już za tydzień. Start zagra w Chorzowie z tamtejszym Ruchem.
Powiedzieli po meczu:
Jerzy Ciepliński- Początek meczu nie zapowiadał problemów. Gdybyśmy wykorzystali sytuacje wynik byłby korzystniejszy. Potem nastąpiły niewytłumaczalne serie błędów, kiedy podawaliśmy piłkę przeciwnikowi, który kontrował. W drugiej połowie graliśmy bardzo słabo. Jest to kolejna niepotrzebna strata punktu.
Zdzisław Wąs (trener Olimpii)- Przegraliśmy mecz w Szczecinie przy zielonym stoliku. To nas strasznie zdeterminowało do walki. Dziękuję dziewczynom za walkę, szczególnie za końcówkę. Mało brakowało do zwycięstwa, ale cieszymy się ze zdobytego punktu.
Start Elbląg – Olimpia-Beskid Nowy Sącz 26:26 (15:13)
Zobacz wyniki i tabelę PGNiG Superligi.
Start: Dzhukeva, Kordunowska, Kędzierska, Matouskova 2, Białoszewska 3, Cekała, Wolska 3, Janaczek 2, Jędrzejczyk 7, Szymańska 5, Karwecka 3, Woronko 1, Jałoszewska
Olimpia: Szczurek, Kozieł, Płachta 5, Moskal, Leśniak, Gadzina 2, Szczecina 4, Panasiuk 4, Rączka 1, Podrygała 10, Sroka, Chumak, Wcześniak
ppz