Po dwóch porażkach w Lublinie, piłkarki ręczne Startu będą próbowały odwrócić losy rywalizacji i powalczyć z mistrzyniami Polski o awans do finału. Jutro (30 kwietnia) o godz. 17 trzecie starcie, a w przypadku zwycięstwa elblążanek, kolejny mecz odbędzie się w niedzielę.
Nie udało się naszym szczypiornistom przywieźć chociażby jednego zwycięstwa z trudnego terenu. Drużyna Andrzeja Niewrzawy przegrała pierwszy pojedynek w Lublinie 25:26 i nie zdołała się już podnieść w kolejnym, gdzie zeszła z boiska pokonana różnicą aż jedenastu bramek. W Lublinie przydarzył się elblążankom najsłabszy mecz w tym sezonie i o tej porażce szczypiornistki musiały jak najszybciej zapomnieć. Od poniedziałku trwają analizy i przygotowania do kolejnej konfrontacji. Jak wiadomo rywalizacja toczy się do trzech zwycięstw i jutrzejszy mecz zadecyduje o tym, czy elblążanki pozostaną jeszcze w grze o najwyższe podium. MKS pokazał, że jest mocną drużyną. Świetne zawody rozegrała bramkarka Weronika Gawlik, skrzydłowa Jessica Quintino oraz rozgrywająca Marta Gęga. Nasze zawodniczki przyznały, że niedzielny mecz im nie wyszedł i zrobią wszystko, by zatrzymać Lublin.
- Wyciągnęłyśmy sporo wniosków po dwóch meczach w Lublinie - powiedziała Sylwia Lisewska. - Mówiłyśmy o słabszej obronie, ale nie ukrywamy, że w drugiej połowie jej już w ogóle nie było, bo Lublin cały czas kontrował. Przegrałyśmy głównie przez słaby atak, głupie błędy i przy słabym początku podcięły nam się skrzydła. Nastąpiła kumulacja wszystkiego, pierwszy mecz nam uciekł, bo gdybyśmy w nim wywalczyły lepszy wynik, to do drugiego przystąpiłybyśmy z większym entuzjazmem, powerem. Wierzyłyśmy, że jesteśmy w stanie powalczyć, ale pierwsze piętnaście minut sprowadziło nas na ziemie i to zaważyło. Musimy zagrać dobrze w ataku, bo każdy głupi błąd spowoduje kontrę i już wtedy nie da się tego zatrzymać. Lublin to solidny zespół, tam nikt nie odpuszcza, nie ma głaskania, jest walka. Nie dopuszczam do siebie myśli, że na sobocie zakończy się rywalizacja z MKS i mam nadzieję, że w niedzielę zagramy kolejny mecz - podsumowała rozgrywająca Startu.
Szkoleniowiec EKS podchodzi do kolejnych rywalizacji z chłodną głową - Zaczynamy od stanu 0:2 i jesteśmy pod ścianą. Nasz margines błędu się skończył. Chcemy jak najbardziej wydłużyć naszą przygodę z półfinałem. Wszyscy się odkupowaliśmy psychicznie po dwóch porażkach, potrzebowaliśmy paru dni, żeby się podnieść i podjąć znów walkę. Sytuacja jest ciężka, ale wszystko jest w naszych rękach. Zwycięstwo dodaje skrzydeł i jeśli wygramy w sobotę, to w niedzielę wszystko będzie możliwe. Istotny jest moment przełomowy, którego zabrakło nam w ubiegłą sobotę. Staram się mieć chłodną głowę. Znam potencjał Lublina, wiem niemal wszystko o tej drużynie i ile lat dochodziła ona do aktualnego poziomu, do którego Start Elbląg chce również się dostać. Trzeba mieć plany i marzenia, nawet być może na wyrost, ale jak nie będziemy próbowali zrobić rzeczy niemożliwych, to nigdy się nie zbliżymy do poziomu rywala. Jesteśmy zdeterminowani i tym spróbujemy zaskoczyć rywala - zakończył Andrzej Niewrzawa.
Zwycięstwo w jutrzejszym pojedynku przedłuży szansę naszej drużyny na grę w finale. Czwarta konfrontacja zaplanowana jest na niedzielę na godz 17. W przypadku porażki Start będzie czekał na rozstrzygnięcia w drugiej parze półfinałowej, gdzie w rywalizacji Pogoni z Vistalem jest na razie remis 1:1 i najwcześniej w niedziele dowiemy się, która z tych ekip powalczy o złoto. Klub kibica apeluje do fanów naszej drużyny, by przybyli na mecz ubrani w czerwoną odzież.
- Wyciągnęłyśmy sporo wniosków po dwóch meczach w Lublinie - powiedziała Sylwia Lisewska. - Mówiłyśmy o słabszej obronie, ale nie ukrywamy, że w drugiej połowie jej już w ogóle nie było, bo Lublin cały czas kontrował. Przegrałyśmy głównie przez słaby atak, głupie błędy i przy słabym początku podcięły nam się skrzydła. Nastąpiła kumulacja wszystkiego, pierwszy mecz nam uciekł, bo gdybyśmy w nim wywalczyły lepszy wynik, to do drugiego przystąpiłybyśmy z większym entuzjazmem, powerem. Wierzyłyśmy, że jesteśmy w stanie powalczyć, ale pierwsze piętnaście minut sprowadziło nas na ziemie i to zaważyło. Musimy zagrać dobrze w ataku, bo każdy głupi błąd spowoduje kontrę i już wtedy nie da się tego zatrzymać. Lublin to solidny zespół, tam nikt nie odpuszcza, nie ma głaskania, jest walka. Nie dopuszczam do siebie myśli, że na sobocie zakończy się rywalizacja z MKS i mam nadzieję, że w niedzielę zagramy kolejny mecz - podsumowała rozgrywająca Startu.
Szkoleniowiec EKS podchodzi do kolejnych rywalizacji z chłodną głową - Zaczynamy od stanu 0:2 i jesteśmy pod ścianą. Nasz margines błędu się skończył. Chcemy jak najbardziej wydłużyć naszą przygodę z półfinałem. Wszyscy się odkupowaliśmy psychicznie po dwóch porażkach, potrzebowaliśmy paru dni, żeby się podnieść i podjąć znów walkę. Sytuacja jest ciężka, ale wszystko jest w naszych rękach. Zwycięstwo dodaje skrzydeł i jeśli wygramy w sobotę, to w niedzielę wszystko będzie możliwe. Istotny jest moment przełomowy, którego zabrakło nam w ubiegłą sobotę. Staram się mieć chłodną głowę. Znam potencjał Lublina, wiem niemal wszystko o tej drużynie i ile lat dochodziła ona do aktualnego poziomu, do którego Start Elbląg chce również się dostać. Trzeba mieć plany i marzenia, nawet być może na wyrost, ale jak nie będziemy próbowali zrobić rzeczy niemożliwych, to nigdy się nie zbliżymy do poziomu rywala. Jesteśmy zdeterminowani i tym spróbujemy zaskoczyć rywala - zakończył Andrzej Niewrzawa.
Zwycięstwo w jutrzejszym pojedynku przedłuży szansę naszej drużyny na grę w finale. Czwarta konfrontacja zaplanowana jest na niedzielę na godz 17. W przypadku porażki Start będzie czekał na rozstrzygnięcia w drugiej parze półfinałowej, gdzie w rywalizacji Pogoni z Vistalem jest na razie remis 1:1 i najwcześniej w niedziele dowiemy się, która z tych ekip powalczy o złoto. Klub kibica apeluje do fanów naszej drużyny, by przybyli na mecz ubrani w czerwoną odzież.
Patronem medialnym Startu jest Elbląska Gazeta Internetowa portEl.pl
Anna Dembińska