UWAGA!

Teraz ja - Lekarz rodzinny w 110 Szpitalu

Zwykłym przeziębieniem, jak to określił jeden z lekarzy w recepcji 110 Szpitala, taką katarowo-kaszlową sprawą młoda osoba taka jak ja nie powinna zawracać głowy lekarzowi rodzinnemu. Jeżeli uważam, że mam gorączkę i naprawdę źle się czuję, należy skorzystać z pogotowia w Szpitalu Wojewódzkim, ale dopiero od godz. 18.

Zaczęło się dość niewinnie: lekka gorączka, katar, kaszel. Przeziębienie jakich wiele, tragedii nie ma, leczenie standardowe domowe leki z ibuprofenem, krople do nosa.
       W poniedziałek już było gorzej, coraz większe osłabienie, ostrzejszy katar i kaszel, jeszcze poszłam do pracy, choć nagle droga z autobusu stała się strasznie męcząca i długa. W wtorek zrobiło się już niefajnie.
       Stwierdziłam: po co się męczyć? Zadzwonię do recepcji i umówię się na wizytę z lekarzem rodzinnym. W 110 Szpitalu udawało się to zawsze, ale nie teraz. Od godziny 7.30 do godziny 8.45 kiedy w końcu udało mi się dodzwonić wykonałam z 15 telefonów. Trzy razy nie było zajęte, ale panie nie odbierały przez długi czas i dawałam za wygraną. O 8.45 nie było wolnego numerka. Cóż, to że numerka
       z doktorem nie będzie, ale może zlituje się i opuka chociaż.
       Jeszcze rok temu litowali się lekarze i jak mieli chwilę, to pomagali wszelkim smarkatym i innym delikwentom, trochę marudzili i kręcili nosami, ale w sumie po odsiedzeniu karnych godzin z przeziębieniem dostawało się upragnioną audiencję nawet bez numerka. Uzbrojona w motek wełny i prostą robótkę spokojnie przeszłam przez recepcję ponownie słysząc, że pan doktor ma komplet i skierowałam się do jego gabinetu, mając nadzieję i kierując się radą pani z recepcji, że jak poproszę to jednak mnie przyjmie.
       Pomiędzy pacjentami weszłam do gabinetu z prędkością karabinu maszynowego opowiadając, że chora, że w pracy, że wypluwam płuca i wysmarkuję mózg...
       Człowiek, którego znam od wielu lat nawet na mnie nie spojrzał, walnął zdawkowe nie i zaczął dzwonić z telefonu. Z idiotycznym wyrazem twarzy odczekałam aż skończy i powtórzyłam prośbę - jeszcze raz nie, bo ma komplet. Powrót do recepcji.
       Pytam, czy w tym przybytku wszelkich szczepów bakterii jest jakikolwiek lekarz, który mnie przyjmie. Nie.
       Popatrzyłam na tych biednych ludzi za szybką, opanowując płacz i wielką chęć jej rozbicia zapytałam, czy w takim razie powinnam zadzwonić po karetkę, bo słabo mi się robi, żeby przyjechała do 110 Szpitala? Bo ja nie wiem co ja teraz mam robić.
       Do rozmowy włączył się kolejny lekarz przebywający w tamtym czasie na kawie (chyba) w akwarium. Spokojnie tłumaczył, że lekarz ma ograniczoną liczbę godzin i czy przez to, że ja chcę się do niego dostać ma wywalić kogoś z kolejki?
       Rozumiem, że lekarz nie jest z gumy, ale jak ma zbyt dużo pacjentów na kontrakcie, to powinien oddać część innemu. Do tej pory nigdy mi się nie zdarzyło, żeby w nagłej sprawie nie udzielono mi pomocy. Rozumiem, że dla lekarza rodzinnego taka katarowo-kaszlowa bzdura to nuda, a młodzi nie powinni zawracać lekarzom głowy, ale średnio chcę żeby to skończyło się zapaleniem oskrzeli (co często mi się zdarza).
       Pogotowie za moment się otworzy, ale byłam zbyt słaba, żeby tam jechać, ale postanowiłam, że jak mi się pogorszy zadzwonię po karetkę. Dobrze, że jest Babcia z jej niezawodnymi sposobami leczenia. Zawsze mogę też wypróbować sławny fiński sposób na pozbycie się świństwa (kto słyszał, ten wie).
       Wniosek jak można z tej przygody wyciągnąć jest prosty: jak kolejny raz zachoruję to zamiast robótki wezmę śpiwór i karimatę. Nie wyjdę, jeżeli ktoś mnie nie zbada a przynajmniej pośpię.
       Pozdrawiam lekarzy rodzinnych z 110 Szpitala, co się z Wami kochani stało?
      
Autor Teraz Ja
Liczba publikacji: 1
W tym miesiącu: 0
Ocena Głosów Komentarzy
2.3 3 26

A moim zdaniem...

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
A moim zdaniem... (od najstarszych opinii)
  • "Cóż, to że numerka z doktorem nie będzie. ." no i wyjawił się prawdziwy cel wizyty
  • na co droga autorka liczyła, przepraszam? Że przy pełnej liczbie pacjentów uda jej się wcisnąć w kolejkę, bo ma katar i przez to domaga się badania? Reakcja lekarza w pełni uzasadniona i zrozumiała.
  • U nich to jest tak cały czas dodzwonić się to niema szans. W tym akwarium siedzi 5 rejestratorek bardzo nie uprzejmych Lekarze a zwłaszcza blondynka to wogóle robia łaske.
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    0
    pacjentka(2012-09-21)
  • Kochana, przynajmniej nie marnowałaś czasu z robótką w ręku :) wiem z własnego doświadczenia, że dziubanie na drutach w kolejce do lekarza działa na pacjentów pozytywnie :)))
  • zawsze robili łaskę że przyjmują chorego. Trudno się dodzwonić, lekarze się spóźniają, a chory musi to znosić bo może łaskawie przyjmą.
  • Moja opinia. Obsługa i sposób podejścia do Klienta - Pacjenta jest właśnie powodem dla którego kilka lat temu zrezygnowałam z tej przychodni. A decyzję moją przyspieszyłam wtedy kiedy urodziło mi się dziecko, z którym kilka razy musiałam skorzystać z tej przychodni częściej niż normalnie (zapisałam się ze względu na dobrą opinię) i zobaczyłam jakie jest podejście personelu (jak za dawnych lat), po czym wypisałam się z łoskotem. Po prostu należy zmienić przychodnię, a wtedy nauczą się dbać o Klienta - Pacjenta. W Elblągu jest spory wybór jeśli chodzi o przychodnie. Nie oceniam tu umiejętności (było dobrze), ale obsługę i podejście. Rozumiem, że można po prostu mieć gorszy dzień (ale nie co dzień). Rozumiem też, że personel ma dużo pracy (jak my wszyscy), że nie zawsze jest łatwo, ale czasem trzeba zmienić ton i można coś powiedzieć w inny sposób - wtedy nam wszystkim będzie łatwiej. Więcej uśmiechu na co dzień :). Pozdrawiam.
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    1
    0
    ))))))(2012-09-21)
  • Nie wiem na jaka cudowna kuracje liczyla autorka, na wirusy lekarstwa poki co nie ma.
  • Największa śmiertelność jest w Polsce !! wiadomosci.gazeta.pl Mówi samo za siebie o jakości polskiej służby zdrowia
  • Wspaniale panie z rejestracji wola po prostu plesc glupoty i popijac kawe zamiast odbierac telefony, a lekarze to najchetniej braliby tam pieniadze za 2/3h przerwy na kawe niz na udzielaniu pomocy pacjentom. Sama zrezygnowalam z tamtej przychodni, bo to co sie tam wyprawia jest ponizej jakiegokolwiek poziomu i normy !
  • Ha, ha, ha powinno być 5 zł za wejście do przychodni, to i numerki by były. Jak jeden korzysta 1-2 razy w roku albo wcale, a inni 20-30 razy to i numerków nie ma. Dla niektórych poczekalnia to sposób na spędzenie wolnego czasu a i od doktora coś się wydębi np. skierowanie i zrobi się kolejkę u specjalisty i tak w kółko.
  • I właśnie dlatego, by w końcu zmienić ten bufonowaty stosunek wiekszości lekarzy do pacjentów potrzebna jest prywatyzacja cżęsci szpitali. W elblągu są cztery, sprywatyzowany powinien być jeszcze jeden, oprócz Zw. Jaszczurczego. A o tzw. wojskowym pacjenci maja coraz gorsze zdanie. nieporozumieniem jest nieodbieranie telefonu w szpitalach, nieporozumieniem, aż 3 panie pijace kawo / hertatę w rejestracji, W szpitalach niestety ciągle panuje komuna. Brać lekarska niestety nie chce żadnych zmian, żadnej reformy, bo wymagało by to od nich wiekszej pracy i życzliwego stosunku do pacjentów. Niech kiedyś gdy zachorują spróbują skorzystać ze sluzby zdrowia nie informując od drzwi, że są lekarzem. Może wtedy zrozumieją, że trzeba system i samemu się zmienić.
  • To co sie tam dzieje to kabaret- ucieklam z tej super przychodni kilka lat temu- i nie ukrywam trafilam jeszcze gorzej. Moj lekarz rodzinny nie chce mi dac nawet raz w roku na morfologie nie mowiac oi badaniach specjalistycznych bo twierdzi ze nie ma kimitu- toc to szok- zastanawiam sie gdzie zglosic ta ludzka lekarska glupote. .. ..
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    0
    frustratorka(2012-09-21)
Reklama