
31 sierpnia, 31 października, 15 maja – to kolejne terminy zakończenia budowy toru łyżwiarskiego przy ulicy Agrykola. Nikt się raczej nie spodziewał, że dziś wykonawcy zakończą prace, więc fakt kolejnego opóźnienia nie budzi specjalnego zdziwienia. Prace mają się zakończyć w ciągu kilkunastu dni. Zobacz zdjęcia.
Mija już rok, od podpisania przez prezydenta Elbląga umowy z wykonawcami – konsorcjum firm z Borowa i Luzina. Tor miał być zbudowany we wrześniu. 20 maja ubiegłego roku pisaliśmy (i cieszyliśmy się), że wykonawca zerwał dotychczasową nawierzchnię boiska. 31 sierpnia prace wciąż trwały, ponieważ... lato było deszczowe i trzeba było wykonać dodatkowe roboty, których na etapie planowania inwestycji nie przewidziano. Nowy termin wyznaczono na koniec października...
Potem nadeszła zima... i najważniejsza część inwestycji (wylanie toru betonem) nie mogła zostać ukończona, ponieważ konieczne były dwa dni bez opadów. Dzieci trenujące jazdę na łyżwach, które szykowały się do zawodów w grudniu ubiegłego roku na nowym torze, musiały obejść się smakiem.
Nowy termin wyznaczono na 15 maja tego roku. Dziś właśnie mija, a jak tor wygląda, można zobaczyć na załączonych zdjęciach. Niby jest zrobiony, ale... równy to on nie jest, o czym świadczy świadczy woda nadal stojąca w wielu miejscach po nocnym deszczu. Pozostały też do zrobienia boiska, które mają się znaleźć w środku toru. - Planujemy, że całość inwestycji będzie skończona w ciągu kilkunastu dni. W najbliższych dniach rozpoczniemy odbiory tych części inwestycji, które można odebrać – informuje Łukasz Mierzejewski z biura prasowego ratusza.

Kiedy cały tor zostanie oddany do użytku, to - patrząc po historii inwestycji - nie sposób wyrokować. Na razie jedno jest pewne: tor będzie nosił imię Kazimierza Kalbarczyka.
Kosztował 5,1 mln zł, z czego Ministerstwo Sportu i Turystyki dofinansowało inwestycję kwotą 1 mln zł i Urzędu Marszałkowski - 0,5 mln zł. Na rozliczenie dotacji urzędnicy mają czas do 30 czerwca. - Ten termin nie jest na razie zagrożony – mówi Łukasz Mierzejewski.
Nad wykonawcami niczym „miecz Damoklesa” wiszą jeszcze kary umowne za niedotrzymanie terminu w wysokości 25 tys. zł za każdy dzień opóźnienia. - Decyzje w sprawie kar nie zostały jeszcze podjęte – informuje Łukasz Mierzejewski.