Przyczyną śmierci 28-letniego mężczyzny, którego ciało wyłowiono z rzeki Elbląg w piątek (18 października), było utonięcie - ustalili lekarze podczas sekcji zwłok. Okoliczności tego tragicznego zdarzenia bada prokuratura.
Mężczyzna zaginął w noc z piątku (11 października) na sobotę (12 października). Damian ostatni raz był widziany na Starym Mieście, w okolicy pubu przy ul. Rybackiej. We wtorek, 15 października, policjanci i strażaccy nurkowie przeczesywali rzekę Elbląg w okolicy budynku prokuratury przy Bulwarze Zygmunta Augusta.
Ciało znaleźli płetwonurkowie wynajęci przez rodzinę. Odnaleźli je w piątek, 18 października, rodzina potwierdziła tożsamość mężczyzny.
Prokurator zlecił przeprowadzenie sekcji zwłok.
- Wstępne wyniki wskazują na to, że przyczyną śmierci mężczyzny było utonięcie. Nie stwierdzono śladów działania osób trzecich - mówi prokurator rejonowy w Elblągu Jarosław Żelazek. - Postępowanie wszczęliśmy początkowo w kierunku ewentualnego zamachu samobójczego - kontynuuje. - Nasze ustalenia jednak zostały zweryfikowane i obecnie skłaniamy się ku wersji o nieszczęśliwym wypadku. Został zabezpieczony i odtworzony zapis monitoringu, z którego nie wynika, by mężczyzna sam wskoczył do wody, było to więc przypadkowe wpadnięcie. Na pewno będziemy przesłuchiwać uczestników spotkania towarzyskiego [tej tragicznej nocy mężczyzna przebywał w gronie znajomych w pubie - red.] - zapowiada prokurator Żelazek. - Mamy potwierdzenie, że był spożywany alkohol, ale nie ma jeszcze wyników badań biologicznych mężczyzny więc nie wiemy, w jakiej ilości. Jest to jeden z wątków - wskazuje prokurator - a drugi to kwestia odpowiedniego działania służb ratunkowych i monitoringu. Będziemy sprawdzać, w jaki sposób i w jakim czasie służby dowiedziały się o zdarzeniu i jak zareagowały, by pomóc temu człowiekowi.
Śledztwo jest w toku.