
W Elblągu trwa walka z graficiarzami. Od dwóch miesięcy sześciu bezrobotnych systematycznie likwiduje napisy na elewacjach budynków należących do Zarządu Budynków Komunalnych. ZBK pokrywa koszty sprzętu i farb, a Powiatowy Urząd Pracy - robocizny. Walka to jednak z wiatrakami...
Akcja trwa już od początku lipca. Centrum Pracy i Pomocy, które skierowało do niej bezrobotnych, ma podpisane umowy z ZBK do 8 października. Jednak wiele zależy od pogody.
- Zostało nam niewiele czasu - wyjaśnia dyrektor Centrum Stanisław Tomczyński. - Obawiamy się tylko deszczowej pogody. Dlatego wykorzystujemy każdy słoneczny dzień.
Do końca sierpnia udało się zlikwidować malunki na ok. 2500 metrach kw. elewacji na ok. 60 budynkach. Oczyszczono do tej pory m.in. ulice Trybunalską, 12 Lutego, 1 Maja czy Plac Słowiański. Do końca planuje się zlikwidowanie napisów na wszystkich budynkach należących do ZBK, które leżą w centrum miasta. Inne spółdzielnie nie zgłosiły chęci udziału w akcji.
- Wysłaliśmy informację do kilku elbląskich instytucji i spółdzielni mieszkaniowych - mówi Stanisław Tomczyński, dyrektor Centrum Pracy i Pomocy. - Odebraliśmy w tej sprawie tylko kilka telefonów lecz oficjalnie nikt nie zgłosił zainteresowania. A szkoda, bo moglibyśmy zatrudnić wtedy jeszcze dodatkowo ze dwie osoby.
Kolegium na pełną parę
Od stycznia do czerwca 2001 roku policjanci zatrzymali 16 graficiarzy, którzy w ten sposób niszczyli elewacje. Wobec pięciu z nich skierowany został wniosek do kolegium. Cztery razy kolegium ukarało winnych grzywną w wysokości 100 zł, jedną - 500 zł. Sprawa dwóch zatrzymanych toczy się obecnie w sądzie ds. rodziny i nieletnich, a wobec dziewięciu zatrzymanych toczy się jeszcze postępowanie przygotowawcze.
- Zdarzało nam się zatrzymać osoby pełnoletnie lecz większość graficiarzy ma po 16-17 lat - mówi Alina Zając, rzecznik elbląskiej policji. - Ich jest bardzo ciężko zatrzymać na gorącym uczynku. Oni nigdy nie chodzą sami. Zawsze jest ktoś na tzw. czujce, który ostrzega przed zbliżającymi się ludźmi.
- To jest walka z wiatrakami - dodaje dyrektor ZBK Romuald Żyłowski. - Napisy pojawiły się już na nowych elewacjach. To jest chyba taka "moda" z zachodu, która - mam nadzieję - przejdzie z czasem. Nam zostaje tylko poczekać i zamalowywać.
Tylko do dnia dzisiejszego ZBK wydało na farby i sprzęt 5200 zł. Na każdą z zatrudnionych osób Centrum otrzymuje z Powiatowego Urzędu Pracy 548 zł na miesiąc. Resztę dokłada z własnej kieszeni. Jest to więc dość kosztowna akcja.
- Apeluję do młodych ludzi, żeby się opamiętali - mówi dyrektor Centrum. - To co oni robią kosztuje, i to dużo.
- Zostało nam niewiele czasu - wyjaśnia dyrektor Centrum Stanisław Tomczyński. - Obawiamy się tylko deszczowej pogody. Dlatego wykorzystujemy każdy słoneczny dzień.
Do końca sierpnia udało się zlikwidować malunki na ok. 2500 metrach kw. elewacji na ok. 60 budynkach. Oczyszczono do tej pory m.in. ulice Trybunalską, 12 Lutego, 1 Maja czy Plac Słowiański. Do końca planuje się zlikwidowanie napisów na wszystkich budynkach należących do ZBK, które leżą w centrum miasta. Inne spółdzielnie nie zgłosiły chęci udziału w akcji.
- Wysłaliśmy informację do kilku elbląskich instytucji i spółdzielni mieszkaniowych - mówi Stanisław Tomczyński, dyrektor Centrum Pracy i Pomocy. - Odebraliśmy w tej sprawie tylko kilka telefonów lecz oficjalnie nikt nie zgłosił zainteresowania. A szkoda, bo moglibyśmy zatrudnić wtedy jeszcze dodatkowo ze dwie osoby.
Kolegium na pełną parę
Od stycznia do czerwca 2001 roku policjanci zatrzymali 16 graficiarzy, którzy w ten sposób niszczyli elewacje. Wobec pięciu z nich skierowany został wniosek do kolegium. Cztery razy kolegium ukarało winnych grzywną w wysokości 100 zł, jedną - 500 zł. Sprawa dwóch zatrzymanych toczy się obecnie w sądzie ds. rodziny i nieletnich, a wobec dziewięciu zatrzymanych toczy się jeszcze postępowanie przygotowawcze.
- Zdarzało nam się zatrzymać osoby pełnoletnie lecz większość graficiarzy ma po 16-17 lat - mówi Alina Zając, rzecznik elbląskiej policji. - Ich jest bardzo ciężko zatrzymać na gorącym uczynku. Oni nigdy nie chodzą sami. Zawsze jest ktoś na tzw. czujce, który ostrzega przed zbliżającymi się ludźmi.
- To jest walka z wiatrakami - dodaje dyrektor ZBK Romuald Żyłowski. - Napisy pojawiły się już na nowych elewacjach. To jest chyba taka "moda" z zachodu, która - mam nadzieję - przejdzie z czasem. Nam zostaje tylko poczekać i zamalowywać.
Tylko do dnia dzisiejszego ZBK wydało na farby i sprzęt 5200 zł. Na każdą z zatrudnionych osób Centrum otrzymuje z Powiatowego Urzędu Pracy 548 zł na miesiąc. Resztę dokłada z własnej kieszeni. Jest to więc dość kosztowna akcja.
- Apeluję do młodych ludzi, żeby się opamiętali - mówi dyrektor Centrum. - To co oni robią kosztuje, i to dużo.
OP