Elbląskie spółki komunalne, przynajmniej te największe, EPEC i EPWiK, są w stanie pomóc nam w wypracowaniu mianownika oceny rządzących miastem. Czy władcy ratusza są wizjonerami z uporem wdrażania czy „przepychaczami” dnia? Czy sondażownie krzywdzą miasto, plasując je w końcówkach rankingów każdej sfery życia? Władza udaje, że nie zna tego – pisze Ryszard Klim, były elbląski radny kilku kadencji.
Tytułem wprowadzenia. Akademicki kolega sprzed lat, profesor warszawskich uczelni, wybrał urlopowo po raz pierwszy Krynicę Morską. Zauroczył się nią. Zdziwił się, że Krynica to prawie elbląska ekspozytura demograficzna, bo tam tak wielu elblążan. Szukał odpowiedzi merytorycznej, co Elbląg będzie miał z przekopu? Argumenty był mistyczne: „kopać, i koniec”. Drążył dalej i dotarł do finału: „Ryszard, wiesz dlaczego chcą przekopu? Zgadniesz, co mówią o władzach Elbląga”? Odparłem, że nie chcę zgadywać, bo to może być sugestia. „Stary, nie zostawiają na nich suchej nitki za zwijanie Miasta; liczą, że może przekop coś zmieni”. Mogłem dodać, że nie jest tak źle, bo zamiast 95. miejsca na 100 w rozwoju gospodarczym w ocenie Klubu Jagiellońskiego, moglibyśmy mieć właśnie „zaszczytne setne”. Są jednak dramatyczne inne badania.
Ręka w rękę
Wracam do wstępu i naszego subiektywnego poszukiwania prawdy o przewodnikach elbląskiego stada. Odpowiedź ciśnie się sama. Wynika z codzienności w wykonaniu „menedżerów” spółkowych z importu, ale i częściowo lokalnej produkcji kadrowej. System hochsztaplersko-dyzmowy znalazł bowiem w Elblągu, nie przyczółek, lecz trwałą ostoję. Z równie trwałym patronatem.
Można się zapytać, co ma ocena spółek, szczególnie jednej, do oceny władz miejskich? Więc ja się pytam: czy ktoś w Elblągu ma wątpliwość po latach „spółkowej” wymiany poglądów, że jaka władza - taka spółka i odwrotnie? Stawiam tezę: Wart Pac pałaca, a pałac Paca. Na końcu wrócę do niej. Nie określam, kto jest jednym, a kto drugim. To jednak decydenci znaleźli się pod butem teoretycznie podporządkowanych. Ręka w rękę „zaklepuje” się decyzje i działania, których ukrywane wnętrze ma szanse zainteresować struktury powołane do określonych celów.
Trochę przynajmniej pryncypialności ongiś mogło powstrzymać niegospodarność i wypływ środków na cele odmienne od specjalności spółek. Pryncypialności nie było. Więc tolerancja właścicielska wobec dysponujących trzema czwartymi czynszów elblążan (ciepło, woda, ścieki), dzisiaj osiągnęła apogeum. I jest skutek. Przeliczamy w naszych wspólnotach zaszyfrowane moce, opłaty zmienne i stałe na taryfy jednoskładnikowe zł/GJ. To my, a niestety nie EPEC, chcemy dać cegiełkę do oszczędności poprzez jawność tego, za co płacimy.
Zbyt ambitne wyjście poza opłotek
Jak Elbląg może zaistnieć rozwojowo, skoro władza wykonawcza nie jest w stanie uporać się z tym, co jest w zasięgu. Spółki mają już swoje życie i wara każdemu. Sondaże i badania ukazują prawdę. Nie ma intelektualnej wydolności na zagospodarowanie Terkawki, nawiązanie współpracy z Zespołem Metropolitalnym Trójmiasta czy Pomorską Strefą. Wyjście poza opłotek elbląskiego folwarku stało się zbyt ambitnym.
Synonimem kadencji 2014-2018 jest „20 procent”, czyli zanikające słowo honoru odnośnie obniżki cen ciepła. Kadencja 2018-2023 zapisuje się jako hochsztaplersko-dyzmowa, a jej sztandarowym dziełem będzie „restrukturyzacja” spółki ciepłowniczej. Jak się „oszczędza” poprzez wzrost biurokracji (kolejny dyrektor i kierownicy)? Ktoś do niedawna bezrobotny w Trójmieście, mający kłopoty z prawem, w Elblągu „restrukturyzuje” spółkę. Po co opłacamy tam „menedżera” za ponad 12 tys. złotych miesięcznie, nie mówiąc o gronie „ośmiotysięczników”? Załoga spółki staje się bezwolną masą? A przecież nie akceptuje stylu zarządzania i braku informacji, zarówno wewnątrz firmy, jak i dla odbiorców ciepła; krytycznie ustosunkowuje się do bezsensownego otoczenia spółki firmami zewnętrznymi. Protestujące związki zawodowe stawia się do kąta; dziwne, że nie słychać wsparcia elbląskich central związkowych. Ważniejszym staje się składanie kwiatów?
W przededniu sezonu ciepłowniczego, zamiast zająć się problemami technologiczno- racjonalizującymi, tam będą zmieniać numery gabinetów w biurowcu. W materiale „Mamy dać i o nic nie pytać” (portEL.pl 9.07.2020) zarysowałem program oszczędnościowy. Nic z tego.
Sprawujący nadzór właścicielski w naszym imieniu, bo też jesteśmy właścicielami, nie widzą tego? I ta ślepota przechodzi, niestety, na życie samorządowe. Doszła również głuchota, która nie pozwalała usłyszeć, jak cały rozsądny świat elbląski walczył o Pogotowie Socjalne. Uporem skompromitowano siebie i Radę Miejską, z której część świadomie chciała tej kompromitacji. A ile przy tym agresji w paszkwilu na elbląską posłankę, broniącą Pogotowia.
Nie ma miejsca dla sygnalistów
Arogancja kierownictwa tylko jednej spółki, przynosi szkody idei spółek komunalnych. Jest wprawdzie jeszcze jedna, wymieniona na wstępie: wodno-kanalizacyjna . We wcześniejszej korespondencji ze mną kuriozalnie żądano od płatnika jej usług konieczności wykazania, czy ma on interes publiczny w żądaniu informacji o gospodarowaniu jego pieniędzmi. Z odpowiedzi na Zapytanie poselskie (w załączeniu) elbląskiej posłanki raz pierwszy spotykam się z utajnieniem nazw klubów sportowych, którym się daje „pseudodarowizny”. Nikt sobie na to dotąd nie pozwolił. Mamy „radziecką” poufność.
Nie zgadzam się co do kwestii dobrej jakości wody pitnej. Merytorycznie jest o modernizacji oczyszczalni i finansach; oby dotrzymano zapewnień o taryfach cen wody i ścieków. Natomiast polecam EPEC-owi punkt 7 odpowiedzi, czyli wstrzemięźliwość w doborze i uniwersalność firm obsługujących. „Kruki” trójmiejskie nie obsiadły Rawskiej. To dobrze. Pozostawiam jednak EPWiK mając poczucie, że za bardzo chcą tam wpasować się w wymogi sprawowania władzy, nie zawsze godne 30-lecia samorządu.
W tych skrzywionych wymogach podstawą jest tajemnica, którą w EPEC-u doprowadzono do granic absurdu. Chować, co się da. Przed mieszkańcami, radnymi, parlamentarzystami.. Za tajemnicą ukryć pasożytujące mnogie podmioty zewnętrzne. Władza nie reaguje, gdy radni szukają jawności w sądzie?
Jaka zresztą reakcja? Mamy gdzieś reakcję w sytuacji bardzo poważnych sygnałów np. skierowanych do właściciela przez byłego członka Rady Nadzorczej, a więc z wnętrza firmy. Dla sygnalistów tam nie ma miejsca, nie ma miejsca na analizę zastrzeżeń, a nawet na odpowiedź. To wyższa elbląska kultura reagowania na sygnały obywatelskie.
Pozorować, co się da. Zlecajmy przedwyborczo (IX.2018), ale i potem, opracowywanie kosztownych (setki tysięcy złotych) „sufitowych modeli” ciepłowniczych „na wszelki wypadek”, bez wymaganych przy tym warunków, bezsensownych już przy powstaniu i bez szans na realizację.
Po zamknięciu tematu, a więc zawarciu umowy z EKO, tak odpowiadają na pytanie, co będzie z kosztownym opracowaniem dot. „czajników” czyli kotłowni kontenerowych, prezentowanym podczas sesji 28 lutego, całkowicie już bezużytecznym: „Cykl przygotowanej inwestycji to okres 12-18 miesięcy, cykl budowy to około 30-36 miesięcy od podjęcia ostatecznej decyzji inwestycyjnej. Z uwagi na powyższe, w chwili obecnej za wcześnie jest, aby mówić o „realizacyjnych efektach współpracy z ILF”.
Określenie krótkie powyższego - idiotyzm. Tylko czy ten idiotyzm w odpowiedzi zatwierdziła rada nadzorcza z udziałem przedstawiciela pana prezydenta? Czy ktoś wie, co tam się dzieje?
„Bo jesteś za aktywny”
I do rozweselenia. Jedna z cudownych firm gdańskiego otoczenia ma za zadanie: „budowanie przewagi konkurencyjnej w biznesie”. Czy ktoś w Elblągu widzi konkurencję dla przesyłu zakupionego ciepła przez monopolistyczną firmę EPEC? Czy konkurencją dla spółki będzie źródło ciepła w pieczarze, czyli ognisko? My rzeczywiście chcemy ciepła sieciowego. Największą konkurencją dla EPEC-u natomiast jest sam EPEC. Brakiem gospodarności i oszczędności, i ich wpływem na ceny; od sesji lutowej wiemy, jak są wysokie w porównaniu z innymi firmami ciepłowniczymi.
Przeplatanka arogancji i tolerancji, czyli dualizmu spółkowo-ratuszowego w każdym momencie jest gotowa do użycia ( i używana) w ramach tzw. efektu mrożącego. „Nie podskakuj, bo podamy cię do sądu, i będziemy nękali w nieskończoność. Za twoje pieniądze”. Gdy ongiś pozwano mnie „za naruszenie autorytetu spółki”, prominent, za którego zgodą się to odbywało, odparł: „bo jesteś za aktywny”. To się mieści nadal w tym stylu rządzenia.
Czy wyobrażamy sobie więc sytuację, że organ właścicielski doprowadza do „odtajnienia” umowy o zaopatrzeniu miasta w ciepło, umów i faktur współpracy z podmiotami zewnętrznymi, jak również odejścia od tej współpracy? Poza podstawową obsługą prawną. Cofnięta zostaje „restrukturyzacja” wraz ze skutkami kadrowymi i pożegnaniem jednoosobowej firemki, biorącej w tym udział? Doraźna komisja Rady Miejskiej ukierunkowuje i nadzoruje prace nad stworzeniem Programu Oszczędnościowego spółki? To wszystko jako minimum, ale nie wyobrażamy sobie tego. Odbiorcy ciepła nie mają szans.
Posłanka interweniuje w URE
„Panie Prezesie, kierowana przez Pana Instytucja pozostaje jedyną, w której gestii znajduje się ochrona uzasadnionych interesów w zaopatrzeniu w ciepło gospodarstw domowych i instytucji na podstawie m. in. takich informacji, jak niżej zaprezentowane, jak również własnych analiz. Taka jest właśnie przesłanka mojego pisma”.
To pismo posłanki Moniki Falej do Prezesa Urzędu Regulacji Energetyki. Oczywiście, zdając sobie sprawę, że zasadnicze decyzje zapadają tutaj, w Elblągu. Niemniej jednak posłanka poprosiła o zajęcie stanowiska czy wyrażenie opinii wobec spraw kluczowych. M. in. następujących
„Elbląg przez szereg lat wypracowywał, z różnymi przeszkodami, przyszłościowy model zaopatrzenia miasta w ciepło. 5 czerwca br. została podpisana wieloletnia umowa o zaopatrzeniu Miasta w ciepło pomiędzy Elbląskim Przedsiębiorstwem Energetyki Cieplnej a Energą Kogeneracja-Elbląg. Temat ten, z uwagi na jedne z najwyższych w kraju ceny ciepła, był i jest, w centrum zainteresowania odbiorców ciepła-płatników usług. Stąd oczywistym byłby dostęp do umowy, nie zawierającej przecież tajemnic technologicznych, które są jawnymi. Niestety, umowa została utajniona przed mieszkańcami. Elblążanie uważają, że mają prawo dostępu, przynajmniej do spraw związanych z bieżącymi, jak i prognozowanymi cenami ciepła. Bariera tajemnicy ogranicza zainteresowanie ciepłem sieciowym, bo rodzi podejrzenie, że w umowie zawarte są niekorzystne rozwiązania. A to z kolei zachęca do korzystania z innych źródeł energii cieplnej. Obawy dotyczą również 243-milionowych inwestycji EKO, które z pewnością będą się przekładały na wysokość taryf ciepła. Łącznie z brakiem racjonalności EPEC, może to być powtórzeniem cenowego skoku lat 2013-2015.
Utajnienie umowy jest szkodliwe dla rozwoju elbląskiego ciepłownictwa. Liczę, że pojawiające się w przyszłości propozycje taryf ciepła w wykonaniu EPEC-u będą oceniane poprzez analizę wszystkich aspektów działalności elbląskiej spółki ciepłowniczej. Nade wszystko w kontekście przedłożenia obligatoryjnego Programu Oszczędnościowego, powodującego obniżenie kosztów przesyłu ciepła do poziomu obecnego w innych samorządach”
Opisy sytuacji, takich jak powyższa, zostały przełożone w oczekiwaniu na stanowisko URE, a także na odpowiedzi na postawione pytania. Urząd Regulacji Energetyki, naturalnie bez cudownych recept, jawi się jednak jako instytucja, mogąca wzmocnić działania na rzecz przywrócenia w EPEC-u standardu spółki komunalnej, służebnej wobec odbiorców ciepła. Może być też krótka odpowiedź: ”EPEC ma właściciela i Radę Nadzorczą”. I to prawda. Wrócimy do punktu wyjścia.
Natomiast w odniesieniu do postawionej w treści tezy: czy „Wart Pac pałaca a pałac Paca”? Ocena należy do Państwa.