
Elbląg może mieć kolejny produkt turystyczny – spływ kajakiem wokół Wyspy Spichrzów. Powolnym tempem taka wycieczka trwa około godziny, my płynęliśmy razem z przewodniczką PTTK Benitą Kończak, która opowiadała po drodze uczestnikom wyprawy o historii wyspy. Wystarczy niewiele, by z takiej oferty stworzyć turystyczną perełkę. Zachęcamy do tego władze miasta. Zobacz zdjęcia.
Wyruszamy z przystani Grupy Wodnej, skąd można wypożyczyć kajak. Razem z nami na wycieczkę wybiera się kilka rodzin z dziećmi. Mijamy Most Wysoki i nabrzeża, przy których dawniej mieściły się spichlerze. Po kilkuset metrach skręcamy w prawo w niegdysiejszą miejską fosę, mijając pozostałości po dawnej przystani. Teraz fosa przypomina zwyczajną wąską dziką rzeczkę. Jedynie poprzez jej kształt widoczny na mapie można się dopatrzeć, iż nie ukształtowała jej natura, lecz ludzka ręka.
Wyspa Spichrzów, jak mówi nasza przewodniczka Benita Kończak, stała się wyspą w ścisłym tego słowa znaczeniu dopiero w XVII w. decyzją króla Szwecji Gustawa Adolfa, który nakazał to miejsce otoczyć fosą dla ochrony przed ewentualnym najeźdźcą. Ta zdziczała fosa, choć piękna, zaczęła właśnie stawiać opór. Czuję, jak masa wody przytrzymuje kajak. Podróż staje się nieco bardziej męcząca. Na dodatek trzeba również uważać na wystające konary, o które przy braku uwagi można łatwo uderzyć. Płynąc, należy jednak patrzeć nie tylko na to, co na wodzie, lecz również na to, co wyżej. Przekonaliśmy się o tym, kiedy przemieszczaliśmy się pod rurami przebiegającymi nad fosą na wysokości ul. Warszawskiej. Przy wysokim poziomie wody ten odcinek trzeba pokonać w kajaku niemal na leżąco.
Płyniemy dalej. Przewodniczka opowiada nam, iż w dawnych wiekach na Wyspie Spichrzów mieściły się tzw. ogrody Grubenhagen, a wielu ich mieszkańców było na bakier z prawem. Na wyspie przed II wojną światową mieściła się także Marienschule – szkoła podstawowa dla dziewcząt, w której uczyły się one zajęć uznawanych za tradycyjnie kobiecie, jak szycie czy gotowanie, dzisiaj to Szkoła Podstawowa nr 8. Nagle naszą przewodniczkę zagłusza wędkarz. - Ryby mi płoszycie – krzyczy.
Powoli zbliżamy się do miejsca, w którym niestety musimy wyjąć kajaki z wody, bo dalej płynąć się nie da. Przeszkodą jest zbyt mały prześwit pod kolejną przeszkodą i... ulica Orla, która przecina fosę. - Ktoś ukradł pomost – zauważa przewodniczka. Został zamontowany przez Grupę Wodną specjalnie dla turystów, by łatwiej wysiąść z kajaka. No cóż, musimy sobie jakoś poradzić. Gdy już wszystkie kajaki są na brzegu, czeka nas przenioska sprzętu, około 150 metrów. Na szczęście kajaki można sunąć po trawie, a miny kierowców, przepuszczających kajakarzy ze sprzętem przez przejście dla pieszych – bezcenne.

Po drugiej stronie ul. Orlej pomost na szczęście ocalał. Z perspektywy kajaka oglądamy piekarnię PSS Społem i teren miejskiej spółki EPGK. Przepływamy pod mostkiem na ul. Stawidłowej, mijamy przystań Ośrodka Sportów Wodnych Fala i z powrotem wpływamy na rzekę Elbląg. Mija godzina naszego spływu, gdy wracamy do przystani.
Spływ wokół Wyspy Spichrzów może być świetnym produktem turystycznym, nawet z tą przenioską. Można nie tylko fajnie spędzić czas, ale także pogłębić swoją wiedzę na temat historii tej części miasta. Jak wspomniała jedna z uczestniczek, warto, by więcej elblążan i turystów skorzystało z takiej atrakcji. Warto, by władze miasta zainwestowały w ten kajakowy szlak. Wystarczy naprawdę niewiele, by zrobić z niego turystyczną perełkę,