
Poruszamy sprawę na pozór błahą, ale uświadamiającą, jak bardzo obojętny jest niektórym los ludzi mieszkających tuż obok. Wywiązała się awantura, a poszło o zwykłą ławeczkę...
Zwykła, drewniana ławeczka stała się kością niezgody między sąsiadami jednego z bloków osiedla „Sielanka”. Dla starszych, niedołężnych i schorowanych mieszkańców ławeczka jest całym światem. Przychodzą tu, żeby zaczerpnąć powietrza, porozmyślać, porozmawiać z bratnią duszą. Znaleźli się jednak i tacy, którym ławeczka przeszkadza. Nie tyle może ona sama, ile przesiadujący na niej przypadkowi przechodnie, niewłaściwie zachowująca się młodzież, pijacy czy palacze.
- Siadają tu pijacy – mówi jedna z przeciwniczek ławeczki. - Hałasują na tej ławce i w dzień i w nocy. Ciągle butelki porozbijane tam leżą. Przychodzi też młodzież. Jest wulgarna. Niedługo seksić się będą na tej ławce. Ciągle przyjeżdża tu policja.
- Dla mnie ta ławeczka to wielka sprawa – mówi z kolei schorowana sąsiadka, dla której ławeczka to jedyne okno na świat. – Do parku Kajki nie dojdę, a tak przysiądę sobie na ławeczce, pooddycham świeżym powietrzem. My, starsi ludzie, inwalidzi powinniśmy być chronieni przez spółdzielnię, a nikt o nas, starych nie dba.
- Żeby zrozumieć drugiego człowieka, to najpierw trzeba być człowiekiem, by dostrzec jego potrzeby – żali się kolejna.
Wszystko zaczęło się niewinnie. Spółdzielnia „Sielanka” wywiesiła w klatach informację, że planuje montaż ławeczki. – I nagle w naszej klatce powstał związek antyławkowy – opowiada jedna z sąsiadek. - Spisek zawiązały dwie panie, które zaczęły zbierać podpisy przeciwko montażowi ławki. Zwolennicy ławeczki zebrali z kolei w międzyczasie podpisy za tym, by tę ławeczkę w końcu postawić. Zaniosłam pismo do spółdzielni. I niestety, mimo, że mieliśmy większość, spółdzielnia nie chciała się zgodzić. Powzięłam więc inne kroki i udałam się do Związku Kombatantów. Dzięki niemu ławka została w końcu postawiona. Jest już tutaj półtora roku i nagle ni stąd ni zowąd gruchnęła wiadomość, że ławeczka będzie zdemontowana. Tak nie może być. To jest dyskryminacja starszych ludzi.
Decyzją zarządu spółdzielni „Sielanka” ławka niezgody ma wkrótce zniknąć z osiedla. A wszystko za sprawą tych samych pań, które z wielką zapalczywością ponownie wzięły się za zbieranie podpisów pod protestem. Jednak, mimo tego, że blok liczy sobie kilka klatek, podpisy zebrały tylko w jednej.
- Trzeba było zebrać podpisy z całego bloku, a nie tylko z jednej klatki, jak zrobiły te panie. I prawdopodobnie wtedy większość byłaby za tą ławeczką – mówi jedna z sąsiadek. – Tak w zasadzie to nie jest tylko nasza ławeczka ani nawet całego bloku, tylko wszystkich. Przysiadają na niej przypadkowi przechodnie, starsi ludzie. Nawet dzisiaj czterech panów z sąsiednich klatek siedziało sobie na niej i rozmawiało.
- My tutaj w klatce jesteśmy podzieleni. A te podpisy to były zbierane wręcz pod przymusem – dodaje druga. - Jedna z pań, która zbierała podpisy, wchodząc do mieszkań, mówiła, że nie wyjdzie, dopóki go nie uzyska. Ja do tych sąsiadów, którzy podpisali petycję, powiedziałam, że są egoistami, nie widzą drugiego człowieka cierpiącego, bolącego, bo nie są wrażliwi. A dzisiaj tyle mówi się o pomocy ludziom niepełnosprawnym.
- Jak zdemontują tę ławeczkę to do samego prezydenta zainterweniuję – mówi kolejna. - Nie oddamy tak łatwo naszej ławeczki!
A z czego właściwie zrodził się ten antyławeczkowy protest? Ano, że jest głośno w nocy, że na ławeczce zbierają się nieproszeni goście, że piją, że palą na niej papierosy. - Oni głównie bazują na tym, że są hałasy w nocy i spać nie mogą, ale to nie jest prawda – mówi jedna z pań. - Tu nie ma żadnych hałasów w nocy. Ja nie mogę spać każdej nocy między pierwszą a czwartą i nigdy nie słyszałam, żeby ktoś awanturował się na tej ławeczce. Bo w ciągu dnia to tak. My mamy tu takiego sąsiada, który nie znosi palaczy. Jak zobaczy z góry, że ktoś siedzi na ławce i pali, od razu wzywa policję.
- Na naszej ławeczce przysiadają często ludzie udający się na rynek – dodaje kolejna pani. - Jak wracają, też tu odpoczywają. Często widzę, jak ojciec siedzi na tej ławce, a dzieci obok jeżdżą na wrotkach albo wszyscy razem siedzą na niej i rozmowy przeprowadzają. A osoby, które zachowują się niewłaściwie, są spisywane.
Trudny orzech do zgryzienia ma także spółdzielnia „Sielanka”, która rozumie potrzeby starszych ludzi, musi jednak zastosować się do złożonego protestu.
- Niestety, wokół nas panuje znieczulica – mówi prezes spółdzielni „Sielanka” Mieczysław Szałachowski. - Dla osób starszych ta ławeczka wiele znaczy. Wywiesiliśmy informację, że w wyniku złożonego u nas wniosku, nastąpi demontaż ławeczki. Jeżeli jednak będą głosy sprzeciwu, a na takie liczę, trzeba będzie je uwzględnić i przeprowadzić ankietowanie. Smutne jest to, że zawsze znajdzie się taka osoba, która chce zdominować sąsiadów. A ci chcą czy nie, podpisują petycję, tylko po to, by nie zadrażniać sytuacji.
A co na ten temat sądzą przeciwnicy ławeczki? Jedna z pań w ogóle nie chciała z nami rozmawiać, druga twierdzi, że ławka wcale nie jest użytkowana przez tak bardzo o nią walczących mieszkańców: - Prawda jest taka, że sąsiedzi wcale nie korzystają z tej ławki – mówi. - Jeden z sąsiadów ma 96 lat i nie jest w stanie z niej korzystać, a sąsiadka z dołu też wcale na nią nie wychodzi!
Co dalej stanie się z osiedlową ławeczką, czas pokaże. Do tematu powrócimy.
- Siadają tu pijacy – mówi jedna z przeciwniczek ławeczki. - Hałasują na tej ławce i w dzień i w nocy. Ciągle butelki porozbijane tam leżą. Przychodzi też młodzież. Jest wulgarna. Niedługo seksić się będą na tej ławce. Ciągle przyjeżdża tu policja.
- Dla mnie ta ławeczka to wielka sprawa – mówi z kolei schorowana sąsiadka, dla której ławeczka to jedyne okno na świat. – Do parku Kajki nie dojdę, a tak przysiądę sobie na ławeczce, pooddycham świeżym powietrzem. My, starsi ludzie, inwalidzi powinniśmy być chronieni przez spółdzielnię, a nikt o nas, starych nie dba.
- Żeby zrozumieć drugiego człowieka, to najpierw trzeba być człowiekiem, by dostrzec jego potrzeby – żali się kolejna.
Wszystko zaczęło się niewinnie. Spółdzielnia „Sielanka” wywiesiła w klatach informację, że planuje montaż ławeczki. – I nagle w naszej klatce powstał związek antyławkowy – opowiada jedna z sąsiadek. - Spisek zawiązały dwie panie, które zaczęły zbierać podpisy przeciwko montażowi ławki. Zwolennicy ławeczki zebrali z kolei w międzyczasie podpisy za tym, by tę ławeczkę w końcu postawić. Zaniosłam pismo do spółdzielni. I niestety, mimo, że mieliśmy większość, spółdzielnia nie chciała się zgodzić. Powzięłam więc inne kroki i udałam się do Związku Kombatantów. Dzięki niemu ławka została w końcu postawiona. Jest już tutaj półtora roku i nagle ni stąd ni zowąd gruchnęła wiadomość, że ławeczka będzie zdemontowana. Tak nie może być. To jest dyskryminacja starszych ludzi.
Decyzją zarządu spółdzielni „Sielanka” ławka niezgody ma wkrótce zniknąć z osiedla. A wszystko za sprawą tych samych pań, które z wielką zapalczywością ponownie wzięły się za zbieranie podpisów pod protestem. Jednak, mimo tego, że blok liczy sobie kilka klatek, podpisy zebrały tylko w jednej.
- Trzeba było zebrać podpisy z całego bloku, a nie tylko z jednej klatki, jak zrobiły te panie. I prawdopodobnie wtedy większość byłaby za tą ławeczką – mówi jedna z sąsiadek. – Tak w zasadzie to nie jest tylko nasza ławeczka ani nawet całego bloku, tylko wszystkich. Przysiadają na niej przypadkowi przechodnie, starsi ludzie. Nawet dzisiaj czterech panów z sąsiednich klatek siedziało sobie na niej i rozmawiało.
- My tutaj w klatce jesteśmy podzieleni. A te podpisy to były zbierane wręcz pod przymusem – dodaje druga. - Jedna z pań, która zbierała podpisy, wchodząc do mieszkań, mówiła, że nie wyjdzie, dopóki go nie uzyska. Ja do tych sąsiadów, którzy podpisali petycję, powiedziałam, że są egoistami, nie widzą drugiego człowieka cierpiącego, bolącego, bo nie są wrażliwi. A dzisiaj tyle mówi się o pomocy ludziom niepełnosprawnym.
- Jak zdemontują tę ławeczkę to do samego prezydenta zainterweniuję – mówi kolejna. - Nie oddamy tak łatwo naszej ławeczki!
A z czego właściwie zrodził się ten antyławeczkowy protest? Ano, że jest głośno w nocy, że na ławeczce zbierają się nieproszeni goście, że piją, że palą na niej papierosy. - Oni głównie bazują na tym, że są hałasy w nocy i spać nie mogą, ale to nie jest prawda – mówi jedna z pań. - Tu nie ma żadnych hałasów w nocy. Ja nie mogę spać każdej nocy między pierwszą a czwartą i nigdy nie słyszałam, żeby ktoś awanturował się na tej ławeczce. Bo w ciągu dnia to tak. My mamy tu takiego sąsiada, który nie znosi palaczy. Jak zobaczy z góry, że ktoś siedzi na ławce i pali, od razu wzywa policję.
- Na naszej ławeczce przysiadają często ludzie udający się na rynek – dodaje kolejna pani. - Jak wracają, też tu odpoczywają. Często widzę, jak ojciec siedzi na tej ławce, a dzieci obok jeżdżą na wrotkach albo wszyscy razem siedzą na niej i rozmowy przeprowadzają. A osoby, które zachowują się niewłaściwie, są spisywane.
Trudny orzech do zgryzienia ma także spółdzielnia „Sielanka”, która rozumie potrzeby starszych ludzi, musi jednak zastosować się do złożonego protestu.
- Niestety, wokół nas panuje znieczulica – mówi prezes spółdzielni „Sielanka” Mieczysław Szałachowski. - Dla osób starszych ta ławeczka wiele znaczy. Wywiesiliśmy informację, że w wyniku złożonego u nas wniosku, nastąpi demontaż ławeczki. Jeżeli jednak będą głosy sprzeciwu, a na takie liczę, trzeba będzie je uwzględnić i przeprowadzić ankietowanie. Smutne jest to, że zawsze znajdzie się taka osoba, która chce zdominować sąsiadów. A ci chcą czy nie, podpisują petycję, tylko po to, by nie zadrażniać sytuacji.
A co na ten temat sądzą przeciwnicy ławeczki? Jedna z pań w ogóle nie chciała z nami rozmawiać, druga twierdzi, że ławka wcale nie jest użytkowana przez tak bardzo o nią walczących mieszkańców: - Prawda jest taka, że sąsiedzi wcale nie korzystają z tej ławki – mówi. - Jeden z sąsiadów ma 96 lat i nie jest w stanie z niej korzystać, a sąsiadka z dołu też wcale na nią nie wychodzi!
Co dalej stanie się z osiedlową ławeczką, czas pokaże. Do tematu powrócimy.
dk