
Woda nie jest najcieplejsza, a niebo wygląda tak, jakby zaraz miało zacząć padać. Niektórzy mają wrażenie, że łódki przeciekają. Tuż obok siedzą ludzie z osady, którzy chcą wygrać i dobrze się bawić. A na łódce obok siedzi taka sama ekipa z takimi samymi wątpliwościami. Drugi wyścig smoczych łodzi za nami. Zobacz więcej zdjęć.
Swoje załogi wystawiły elbląskie firmy i instytucje. Nie zabrakło wśród nich reprezentacji naszej redakcji.
- Uczestnicy mają do pokonania dystans około czterystu metrów – mówi Wojciech Załucki, jeden z sędziów zawodów.
Szesnaście osób uzbrojonych w pagaje na czterdziestokilogramowej łodzi. Na dziobie smok, który ma wzbudzać przerażenie u rywali. Sympatyczny bębniarz na dziobie nadaje rytm wiosłowania i można zaczynać. Wystrzał z pistoletu rozpoczyna zmagania.
- Wygra ta załoga, która szybciej złapie równy rytm wiosłowania – Wojciech Załucki zdradza receptę na zwycięstwo.
Trasę pomiędzy dwoma mostami na starówce załogi pokonywały w minutę z sekundami. Najlepsi z kilkoma, ci odrobinę słabsi z kilkunastoma. Walka była zażarta. W zależności od wyścigu ten sam czas mógł dać awans do następnej rundy, skazać na baraże albo zakończyć zmagania. O zażartości wyścigu świadczy pierwszy ćwierćfinał, w którym osada Olimpii Judo Elbląg pokonała I Liceum Ogólnokształcące w Elblagu o trzy sekundy. Cały wyścig judocy prowadzili o przysłowiową „głowę smoka” i dopiero na ostatnich metrach odnieśli bardziej przekonujące zwycięstwo.
- Startowaliśmy w zeszłym roku i okazało się, że to wspaniała frajda – mówił Wojciech Janik, kapitan osady judoków. – Chcemy się dobrze bawić, a po drodze wygrać co się da.
Na starcie zameldowało się 15 załóg, które rywalizowały systemem pucharowym „do dwóch przegranych”. Taki system był najbardziej sprawiedliwy i dopuszczał jedną porażkę. O zajęciu drugiego miejsca często decydowały sekundy, o chwilę późniejsze złapanie rytmu.
W wielkim finale zmierzyli się policjanci z KMP w Elblągu z osadą PTTK Elbląg. Po wzbudzającym emocje wyścigu duży puchar za zwycięstwo powędrował do policjantów.Trzecie miejsce zajęli żołnierze z 16 Batalionu Dowodzenia.
- Uczestnicy mają do pokonania dystans około czterystu metrów – mówi Wojciech Załucki, jeden z sędziów zawodów.
Szesnaście osób uzbrojonych w pagaje na czterdziestokilogramowej łodzi. Na dziobie smok, który ma wzbudzać przerażenie u rywali. Sympatyczny bębniarz na dziobie nadaje rytm wiosłowania i można zaczynać. Wystrzał z pistoletu rozpoczyna zmagania.
- Wygra ta załoga, która szybciej złapie równy rytm wiosłowania – Wojciech Załucki zdradza receptę na zwycięstwo.
Trasę pomiędzy dwoma mostami na starówce załogi pokonywały w minutę z sekundami. Najlepsi z kilkoma, ci odrobinę słabsi z kilkunastoma. Walka była zażarta. W zależności od wyścigu ten sam czas mógł dać awans do następnej rundy, skazać na baraże albo zakończyć zmagania. O zażartości wyścigu świadczy pierwszy ćwierćfinał, w którym osada Olimpii Judo Elbląg pokonała I Liceum Ogólnokształcące w Elblagu o trzy sekundy. Cały wyścig judocy prowadzili o przysłowiową „głowę smoka” i dopiero na ostatnich metrach odnieśli bardziej przekonujące zwycięstwo.
- Startowaliśmy w zeszłym roku i okazało się, że to wspaniała frajda – mówił Wojciech Janik, kapitan osady judoków. – Chcemy się dobrze bawić, a po drodze wygrać co się da.
Na starcie zameldowało się 15 załóg, które rywalizowały systemem pucharowym „do dwóch przegranych”. Taki system był najbardziej sprawiedliwy i dopuszczał jedną porażkę. O zajęciu drugiego miejsca często decydowały sekundy, o chwilę późniejsze złapanie rytmu.
W wielkim finale zmierzyli się policjanci z KMP w Elblągu z osadą PTTK Elbląg. Po wzbudzającym emocje wyścigu duży puchar za zwycięstwo powędrował do policjantów.Trzecie miejsce zajęli żołnierze z 16 Batalionu Dowodzenia.
Sebastian Malicki