To dziwne że zawsze wszyscy rozpoczynają od oszczędności w oświacie. A przecież to od 1945 roku najsłabiej finansowane przez każdy kolejny rząd aż do dziś ogniwo od którego zależy przyszłość i rozwój każdego każdego społeczeństwa.
Ale jak ktoś miał pewnie problemy w szkole, to i uważa, że oświata jest nie potrzebna. A blondi, która powinna dbać o swoje podwórko, która powinna wiedzieć po co jest edukacja, ta to dopiero oszczędza, nawet na grzebień nie wyda grosza.