Miasto zwróci ponad 300 tysięcy zł ze środków unijnych, które Elbląg dostał za czasów poprzednich władz na opracowanie projektu budowy ulicy Wschodniej bis. Miał to być fragment obwodnicy wschodniej. Nowe władze mają inne plany: Wschodniej bis nie będzie, a obwodnica ma przebiegać inną drogą.
Obwodnica wschodnia miasta ma sprawić, że kierowcy nie będą musieli wjeżdżać do miasta, by z trasy S7 i S22 zjechać w kierunku miejscowości nad Zalewem Wiślanym. O tej drodze dyskutuje się od lat, ale na jej budowę nie ma pieniędzy. Za czasów prezydentury Grzegorza Nowaczyka urzędnicy przygotowali wstępną koncepcję jej przebiegu, wpisali także obwodnicę w wieloletni plan inwestycyjny. Na pierwszy etap prac – przygotowanie dokumentacji – Elbląg otrzymał nawet 270 tysięcy zł ze środków unijnych. Prezydent Jerzy Wilk chce te pieniądze zwrócić, razem z odsetkami to prawie 310 tysięcy zł.
- Wschodnia bis miała być częścią obwodnicy i prowadzić do nowego stadionu. Jak wiadomo stadionu w tym miejscu nie będzie, więc musimy zmienić plany. Poza tym obwodnica w takim kształcie, jak ktoś kiedyś planował, jest nierealna ze względów finansowych. Potrzeba by było na nią 200 milionów zł. – twierdzi Janusz Hajdukowski, wiceprezydent Elbląga. - W najbliższym budżecie Unii na drogi nie będzie wiele pieniędzy, dlatego mamy inny pomysł, by przebudować istniejące już drogi, dobudować kawałek i umożliwić ruch z S22 przez most na wysokości Dębicy w stronę Zalewu Wiślanego, omijając miasto. Na pierwszy etap prac będziemy mieli pieniądze ze Zintegrowanych Inwestycji Terytorialnych, walczymy o 20 milionów. Oddajemy otrzymane wcześniej środki unijne, by nie płacić większych odsetek.
Na dzisiejszej (24 kwietnia) sesji radni głosami PiS i KWW Witolda Wróblewskiego zgodzili się, by miasto oddało dotację marszałkowi, która była przeznaczona na dokumentację budowy ulicy Wschodniej bis. A to oznacza, że inwestycja nie dojdzie do skutku. Miała kosztować w sumie prawie 7 milionów złotych. Miasto już podpisało umowę z wykonawcą, więc poniesie dodatkowe koszty. Samorząd będzie musiał zapłacić co najmniej 350 tysięcy złotych za wykonane dotychczas prace i niewykluczone, że aż 700 tysięcy złotych z tytułu rozwiązania umowy z wykonawcą. - Gdybyśmy brnęli dalej w tę inwestycję, trzeba byłoby oddać o wiele więcej pieniędzy, bo nie spełnilibyśmy wskaźników, które wymaga od nas Unia Europejska, dlatego poprzemy uchwałę o zwrocie dotacji - mówił Sławomir Malinowski z KWW Witolda Wróblewskiego.
Podsumowując, inwestycja na Wschodniej bis może w sumie kosztować podatników około miliona złotych, mimo że budowa faktycznie się nie rozpoczęła. Ta decyzja oznacza też, że droga nie będzie prowadzić przez część Bażantarni.
- Wschodnia bis miała być częścią obwodnicy i prowadzić do nowego stadionu. Jak wiadomo stadionu w tym miejscu nie będzie, więc musimy zmienić plany. Poza tym obwodnica w takim kształcie, jak ktoś kiedyś planował, jest nierealna ze względów finansowych. Potrzeba by było na nią 200 milionów zł. – twierdzi Janusz Hajdukowski, wiceprezydent Elbląga. - W najbliższym budżecie Unii na drogi nie będzie wiele pieniędzy, dlatego mamy inny pomysł, by przebudować istniejące już drogi, dobudować kawałek i umożliwić ruch z S22 przez most na wysokości Dębicy w stronę Zalewu Wiślanego, omijając miasto. Na pierwszy etap prac będziemy mieli pieniądze ze Zintegrowanych Inwestycji Terytorialnych, walczymy o 20 milionów. Oddajemy otrzymane wcześniej środki unijne, by nie płacić większych odsetek.
Na dzisiejszej (24 kwietnia) sesji radni głosami PiS i KWW Witolda Wróblewskiego zgodzili się, by miasto oddało dotację marszałkowi, która była przeznaczona na dokumentację budowy ulicy Wschodniej bis. A to oznacza, że inwestycja nie dojdzie do skutku. Miała kosztować w sumie prawie 7 milionów złotych. Miasto już podpisało umowę z wykonawcą, więc poniesie dodatkowe koszty. Samorząd będzie musiał zapłacić co najmniej 350 tysięcy złotych za wykonane dotychczas prace i niewykluczone, że aż 700 tysięcy złotych z tytułu rozwiązania umowy z wykonawcą. - Gdybyśmy brnęli dalej w tę inwestycję, trzeba byłoby oddać o wiele więcej pieniędzy, bo nie spełnilibyśmy wskaźników, które wymaga od nas Unia Europejska, dlatego poprzemy uchwałę o zwrocie dotacji - mówił Sławomir Malinowski z KWW Witolda Wróblewskiego.
Podsumowując, inwestycja na Wschodniej bis może w sumie kosztować podatników około miliona złotych, mimo że budowa faktycznie się nie rozpoczęła. Ta decyzja oznacza też, że droga nie będzie prowadzić przez część Bażantarni.
RG