
Wracam sobie z podróży, niezagrożona koronawirusem, za to pełna optymizmu i dobrych chęci, a tu znowu nawija się na klawiaturkę elbląskie ciepło. Czas bowiem pędzi jak oszalały, a świstaki dalej z zapałem zawijają odchody w sreberka licząc na to, że elblążanie łykną wszystko jak cukierki. Szczerzą do nas wybielone ząbki i wydaje im się, że ciemny lud wszystko kupi. Może i kupi, ale nie łyknie.
To się nie dzieje naprawdę – pomyślałam oglądając prezentację „samorządowego modelu zaopatrzenia Elbląga w ciepło”. Najpierw prezes EPEC przedstawił pana Żurka, który usiadłszy okrakiem na żyletce postanowił reprezentować tak EPEC, jak i międzynarodowy koncern IFL. Ściągnięty przez EPEC koncern z panem Żurkiem w środku mieli rozwiązać nierozwiązywalny przez dekadę i jedyny w europejskiej skali problem – budowę kilkudziesięciomegawatowej ciepłowni dla Elbląga. Jednakże zanim pan Żurek zaprezentował ten nadzwyczajny model, przedstawił zwyczajną panią dyrektor, która dla odmiany zaprezentowała nadzwyczajny koncern. Na koniec pan Żurek przedstawił chyba wyniki analizy przeprowadzonej przez koncern w 2018 roku, bo mam nadzieję, że kolejnej już nie robili. Oświadczył, że są dwa modele – z udziałem EKO lub bez. Z tym że bez EKO to nie wiadomo do końca kiedy, co i za ile tak naprawdę, bo procesy decyzyjne są długie, a zmiany cen to przedstawiają tylko inflacyjne. I tak 46 minut zleciało na niczym konkretnym.
Naprawdę się skatowałam, bo nagranie z tej nadzwyczajnej sesji obejrzałam dwukrotnie. Nie pomogło. Sięgnęłam do wersji papierowej prezentacji. Niewiele lepiej, ale… Podane przez EPEC nakłady to tylko aktualne ceny wybranych urządzeń – 215 lub 226 mln – bez kosztów inwestorskich, tj. projektowych, budowy przyłączy, przebudowy sieci itp. Do tego brak finansowania. Póki co EPEC podpisał list intencyjny z Krajową Radą Poszanowania Energii dotyczący Studium Wykonalności w ramach europejskiej inicjatywy ELENA. Ta ostatnia dotyczy dotowania doradztwa technicznego – znaczy więc, że na kolejne opracowanie może środki będą. Póki co – propozycja łatania dziur wynajmem kotłowni kontenerowych. Koszt samego wynajmu około 11-megawatowego kontenerka 2000 euro na tydzień.
Dla odmiany niespełna 13 minut zajęło prezesowi Energa Kogeneracja profesjonalne przedstawienie propozycji udziału źródeł EKO w docelowym modelu wytwarzania ciepła dla Elbląga. Bez prezentacji spółki matki oraz jej walorów podkreślił dwie sprawy: EKO nie odpowiada za zaopatrzenie miasta w ciepło, tylko wytwarza energię cieplną dla EPEC, a koszt wytwarzania tej energii jest tylko jedną częścią składową końcowej ceny ciepła. Przedstawił porównanie cen wytwarzania energii cieplnej w kraju – co ciekawe, cena EKO jest nawet nieco niższa od średniej krajowej. Odwrotnie z ceną przesyłu narzucaną przez EPEC – ta jest niestety wyższa. Stąd pewnie milionowe zyski spółki i pieniądze na kolejne opracowania.
Wracając do propozycji EKO – realizacja kotłowni rezerwowo-szczytowej 3x38 MWt w 2021 roku – koszt 51 mln zł, zapewne realny. Ponadto budowa do 2024 roku pięciu silników gazowych o mocy 51,5 MWt – koszt na dzisiaj 192 mln zł. EKO posiada zgodę właścicieli na przeprowadzenie inwestycji, pozwolenie na budowę, zabezpieczone środki, otwarte przetargi. W międzyczasie zmodernizowało stację uzdatniania wody i część urządzeń. Brakuje tylko nowej umowy z miastem.
Osobisty rozum już nie podpowiada, ale krzyczy – ludzie, dość tego cyrku. Podpiszcie tę umowę i zajmijcie się innymi sprawami. No, ale to nie takie proste. Rozum gospodyni domowej to nie zawiłe procesy myślowe decydenckich mózgów.
„Mamy propozycję EPEC, mamy gotową do zrealizowania inwestycji we własny model Energę. Czynniki techniczne i środowiskowe są oczywiście bardzo ważne, jednak kluczowe znaczenie dla mieszkańców mają warunki zakupu ciepła wynikające z relacji między odbiorcą ciepła a jego producentem. Pragniemy poznać to, co oferuje Energa. Nie możemy przecież kupować kota w worku” – dumnie oświadczył nasz prezydent. „Dla samorządu to deklaracja zmierzająca w dobrym kierunku, jednak nie umożliwia nam ona jeszcze podjęcia decyzji. (…) Atrakcyjność modelu Energi dla miasta jest bowiem zależna od warunków umowy sprzedaży ciepła, którą wypracujemy wspólnie ze spółką i cen ciepła, które będą jej pochodną” – rezolutnie dodał przewodniczący Rady Miasta. Więc teraz Wysoka Rada pochylać się będzie nad problemem wygenerowanym przez nie-decyzyjność wszelkich organów, udając przy tym pełne zrozumienie i odpowiedzialność za losy elblążan.
Z gęstej chmury absurdu utkanej w ostatnich pięciu latach przez władzę naszą wybraną wyłania się prosty wybór – albo EPEC podpisze umowę z EKO i sprawa zabezpieczenia ciepła dla miasta zostanie ostatecznie i na długie lata załatwiona, albo nie. Jeśli nie – bo przecież obiecali własne źródło i tańsze ciepło - czeka nas kolejna, nieskończona huśtawka i prowizorka w postaci wynajmu kotłowni kontenerowych. Jak z autobusami – milionowe koszty i nadzwyczajne dno. A za jakiś czas władza będzie wynajmować mieszkańców, żeby było kim porządzić, bo rozsądni elblążanie uciekną w końcu z tego miasta. Tak jak wielu młodych już to zrobiło.