W związku z pandemią koronawirusa wprowadzono liczne restrykcje, wskutek czego praktycznie zamarło życie kulturalne w naszym mieście. Jak wiadomo nigdy nie cierpieliśmy w Elblągu na nadmiar wydarzeń artystycznych. Dotyczy to szczególnie występów lokalnych zespołów wokalno-instrumentalnych.
Tym cenniejsze jest odkrycie jakiego dokonałem w przepastnych otchłaniach YouTube'a (dzięki Ci Kar za wskazówki). Okazuje się, że mimo wszystkich przeciwności, duch w narodzie nie ginie i na przekór wszystkim problemom są ludzie, którzy łapią za instrumenty, stają przed mikrofonem i starają się nam dostarczyć godziwej rozrywki. Rozrywki tym cenniejszej, że podszytej patriotyczną nutą. Zawsze wspieraliśmy lokalnych wykonawców, grzechem więc byłoby nie wspomnieć też o tych.
Ich wykon tym bardziej zasługuje na naszą uwagę, że korzeniami wyrasta wprost z elbląskiej gleby. Wpada łatwo w ucho i podoba się, bo trudno w nim się doszukać jakichkolwiek obcych naszej tradycji stylów muzycznych, dźwięków, czy słów. On jest po prostu nasz - bezkompromisowo i do bólu. W tym miejscu aż się prosi o sparafrazowanie niezapomnianych aktorów kabaretu Elita i zaśpiewać elbląskim wykonawcom swojego rodzaju hymn pochwalny. Hymn, który oddaje istotę ich utworu.
Nie angielski, nie kreolski,
Ale nasz, nasz elbląski,
Nie austriacki, nie jakieś inny,
Ale rodzinny ! Ale rodzinny !
Zapraszamy do wysłuchania tej kapeli, niestety chyba jeszcze bezimiennej. Może nasi Czytelnicy znajdą dla nich jakąś stosowną nazwę?