Z ust sypią się w emocjach lub gdy zwyczajnie chcemy kogoś obrazić. Stosowane jako przerywnik lub środek mający zwiększyć siłę przekazu. Używane w każdym języku, w obiegu są od wieków. Profesor Jan Miodek przyznaje, że "zajebistości" nie lubi, ale już "kurde balans!" jest fonetycznie radosne. Z kolei profesor Jerzy Bralczyk zapytany przez nas o wulgaryzmy stwierdził: "Nie mówię o tym nigdy. To nieprzyzwoite". I kosztowne - ostrzegają policjanci. Dziś (17 grudnia) Dzień bez przekleństw.
Nie ma co się oszukiwać, przeklinają niemal wszyscy bez względu na wiek, płeć, wykształcenie, pozycję społeczną. Jedni po to, by dać upust silnym emocjom, podkreślić wagę przekazywanej informacji, inni stosują wulgaryzmy jako „słowa-przecinki”, kolejni po to, by kogoś poniżyć lub obrazić. Eleganckie to nie jest, niemniej jednak zdarza się. Wulgaryzmy można znaleźć w słowniku PWN, słowniku języka polskiego, są również wydawnictwa związane z wulgaryzmami, slangiem i mową potoczną.
Znanym językoznawcom brzydkie słowa też nie są obce. Prof. Jan Miodek przyznał w rozmowie z dziennikarzem Gazety Wyborczej, że zdarza mu się przekląć w wielkich emocjach. Wskazywał też na fakt, że przekleństwa są często częścią dowcipów, bez której te po prostu nie są śmieszne. Jednak przeraża go, że w dzisiejszych czasach ludzie nie mają żadnych zahamowań w używaniu wulgarnego języka. Sam stwierdził, że szczególnie nie lubi "zajebistości" i wszelkich jej odmian, bo wiadomego czasownika, który - zdaniem profesora Miodka - "jest ohydny fonetycznie".
Używanie słów na „ch”, na „k”, na „p” i innych - niecenzuralnych - czasem jest też kosztowne. Art. 141 Kodeksu wykroczeń mówi: Kto w miejscach publicznych umieszcza nieprzyzwoite napisy, rysunki albo używa słów nieprzyzwoitych, podlega karze grzywny do 1500 złotych. Co zwykle nie dotyczy działań artystycznych, ale...
- Może się zdarzyć, że ktoś poczuje się takim napisem umieszczonym na przykład na koszulce czy na torbie urażony, złoży stosowny wniosek i sprawę rozstrzygnie sąd - mówi podkom. Krzysztof Nowacki, oficer prasowy KMP w Elblągu.
Nowacki przyznaje, że policjanci wystawiają mandaty za używanie wulgarnych słów w miejscach publicznych. Ile? - Jeden dziennie, co w skali roku daje liczbę kilkuset - zauważa. - Muszą to być przypadki wyjątkowego nadużywania brzydkich słów, bo najpierw policja poucza, a dopiero później karze mandatem. W 2015 r. doszło do 29 przypadków odmówienia przyjęcia mandatu, co skutkowało skierowaniem do sądu wniosku o ukaranie.
Słów nieprzyzwoitych nie warto też wypisywać na murach. Kara za „ku...”, „wyp...” na elewacji budynku może być wyższa niż w sytuacji, gdy taki wyraz „wypadnie” z ust.
Wulgaryzmy wypisywane na płotach, murach, elewacjach budynków traktowane są jako niszczenie mienia, czyli zwykły wandalizm. Zgodnie z artykułem 288 par. 1 "Kto cudzą rzecz niszczy, uszkadza lub czyni niezdatną do użytku, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5".
Znanym językoznawcom brzydkie słowa też nie są obce. Prof. Jan Miodek przyznał w rozmowie z dziennikarzem Gazety Wyborczej, że zdarza mu się przekląć w wielkich emocjach. Wskazywał też na fakt, że przekleństwa są często częścią dowcipów, bez której te po prostu nie są śmieszne. Jednak przeraża go, że w dzisiejszych czasach ludzie nie mają żadnych zahamowań w używaniu wulgarnego języka. Sam stwierdził, że szczególnie nie lubi "zajebistości" i wszelkich jej odmian, bo wiadomego czasownika, który - zdaniem profesora Miodka - "jest ohydny fonetycznie".
Używanie słów na „ch”, na „k”, na „p” i innych - niecenzuralnych - czasem jest też kosztowne. Art. 141 Kodeksu wykroczeń mówi: Kto w miejscach publicznych umieszcza nieprzyzwoite napisy, rysunki albo używa słów nieprzyzwoitych, podlega karze grzywny do 1500 złotych. Co zwykle nie dotyczy działań artystycznych, ale...
- Może się zdarzyć, że ktoś poczuje się takim napisem umieszczonym na przykład na koszulce czy na torbie urażony, złoży stosowny wniosek i sprawę rozstrzygnie sąd - mówi podkom. Krzysztof Nowacki, oficer prasowy KMP w Elblągu.
Nowacki przyznaje, że policjanci wystawiają mandaty za używanie wulgarnych słów w miejscach publicznych. Ile? - Jeden dziennie, co w skali roku daje liczbę kilkuset - zauważa. - Muszą to być przypadki wyjątkowego nadużywania brzydkich słów, bo najpierw policja poucza, a dopiero później karze mandatem. W 2015 r. doszło do 29 przypadków odmówienia przyjęcia mandatu, co skutkowało skierowaniem do sądu wniosku o ukaranie.
Słów nieprzyzwoitych nie warto też wypisywać na murach. Kara za „ku...”, „wyp...” na elewacji budynku może być wyższa niż w sytuacji, gdy taki wyraz „wypadnie” z ust.
Wulgaryzmy wypisywane na płotach, murach, elewacjach budynków traktowane są jako niszczenie mienia, czyli zwykły wandalizm. Zgodnie z artykułem 288 par. 1 "Kto cudzą rzecz niszczy, uszkadza lub czyni niezdatną do użytku, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5".
A