
Pięknie pachnie i ozdabia kwieciem okolicę, a do tego żywi ptaki jesienią. Brzmi naprawdę pozytywnie, jednak niech nas nie zwiedzie jej powabna i urokliwa powierzchowność...
Róża pomarszczona, bo o niej mowa, to gatunek inwazyjny, który dotarł do nas z Dalekiego Wschodu. Uważana jest za jeden z bardziej inwazyjnych gatunków roślin w Europie. Upodobała sobie mocno przepuszczalne, lekko kwaśne siedliska, na których czuje się jak ryba w wodzie.
- Porównanie do ryby nie jest całkiem przypadkowe, bo najintensywniej ta roślina rozrasta się w pasie wzdłuż wybrzeża, na siedliskach ubogich, piaszczystych, jak m. in. wydmy - mówi Jan Piotrowski z Nadleśnictwa Elbląg. - Co w tym złego, że się tak rozrasta? Jej ekspansywny charakter oraz intensywny wzrost powodują, że inne rośliny w jej sąsiedztwie nie są w stanie się rozwijać, przez co lokalne siedliska, np. na wydmach, złożone z delikatnych gatunków roślin czy porostów, ustępują pod jej naporem. W ten sposób wyjaławia się skład gatunkowy i zmniejsza się różnorodność przyrodnicza - dodaje leśnik.
Róża pomarszczona to roślina osiągająca wysokość do 1,5 m, rzadko do 2 m, dzięki podziemnym kłączom i licznym odroślom rozwija się tworząc rozległe zarośla, często wielohektarowe. Ma liście lekko lśniące i pofałdowane z wierzchu, pod spodem szaro-zielone i owłosione. Rozwija pachnące różowe, a rzadziej białe kwiaty, które jednak nie nektarują ze względu na brak nektarników. Jej owoce są dość liczne i chętnie zjadane przez różne gatunki ptaków.
- Do Europy ta roślina została przywieziona przez ogrodników jako gatunek ozdobny, jednak udało jej się wydostać spod kontroli. Oryginalnie występuje w Japonii, Chinach, Półwyspie Koreańskim, Wyspach Kurylskich, Sachalinie i Kamczatce - mówi Jan Piotrowski.