UWAGA!

----

Po drugiej stronie Mierzei (Wieści z obwodu królewieckiego)

 Elbląg, Zdjęcie stanowi ilustrację tekstu
Zdjęcie stanowi ilustrację tekstu (fot. Dominka Kiejdo)

Echa ukraińskich ataków na rosyjską infrastrukturę przerobu ropy naftowej dotarły też do obwodu królewieckiego. Choć akurat tu żadnego (jak do tej pory) ataku ukraińskiego nie stwierdzono. Na specjalnym posiedzeniu władze obwodu stwierdziły jednak o konieczności „wzmocnienia środków przeciwdziałania terroryzmowi”. Taki bowiem status mają w Rosji ukraińskie ataki. To jednak nie jedyne aktualne kłopoty, z jakimi borykają się władze rosyjskiej eksklawy.

Ostatnio ukraińskie ataki na rafinerie w głębi Rosji doprowadziły do problemów paliwowych w kraju Putina. Obwód królewiecki takiej instalacji nie posiada. Rządzący obwodem zwrócili więc w swoim oświadczeniu (publikowanym w królewieckich mediach) przede wszystkim uwagę na groźby wynikające z wycieku informacji o działalności jakiegokolwiek zakładu parającego się wytwarzaniem choćby nawet części składowych do instalacji militarnych. Wiadomo, że w obecnym świecie nie da się ukryć istnienia takiego zakładu, ale czasami jeszcze ważniejsze są ustalenia, gdzie jest jakiś słaby punkt takiego zakładu. Gdzie choćby w takim Gusiewie (miasto położone nieopodal trójstyku granic Polski, Litwy i Rosji), w teoretycznie wielobranżowej fabryce, znajduje się sektor, produkujący, także na użytek armii, elektronikę. Nikt co prawda nie spodziewa się tu dronów wysyłanych z Ukrainy (zbyt wiele granic taka aparatura musiałaby przemierzyć), ale przecież dywersanci (wedle nomenklatury rosyjskiej – terroryści) mogliby znaleźć się w samym obwodzie i tu odpalać śmiercionośne drony czy podkładać bomby.
      
       Zakaz informowania, zakaz otwartych dyskusji na forach

Miejscowy gubernator Aleksey Bezprozwannych, powtarzając za moskiewskimi czynownikami, podkreślał zakaz przekazywania informacji o miejscach produkcji i montażu bezzałogowych statków powietrznych, charakterystyce i działalności obiektów kompleksu wojskowo-przemysłowych, potencjalnie niebezpiecznych i krytycznie ważnych obiektach regionu. Ujawnienie takich informacji, nawet w formie szczątkowej (co zakomunikowało oficjalne biuro gubernatora) miałoby być zagrożone odpowiedzialnością karną. Idąc za zaleceniami moskiewskimi wprowadzono także w obwodzie zakaz umieszczania w internecie zdjęć i filmów przedstawiających skutki ataków „terrorystycznych”. Nawet tych z głębi Rosji. Zakaz ten dotyczy publikacji takich materiałów i postów w środkach masowego przekazu, sieciach społecznościowych, czatach grupowych i komunikatorach. Naruszenie tej rekomendacji również podlega karze.

 

Rosyjska mierzeja niezgody

Tymczasem mieszkańcy obwodu żyją nie „terroryzmem” lecz choćby konfliktem o działki na rosyjskiej części Mierzei Wiślanej. Jeszcze trzydzieści lat temu nie mógł tam wejść żaden cywil. Bo to był region podległy bezpośrednio wojsku. W latach dziewięćdziesiątych pozwolono tam zamieszkać nielicznym nowym mieszkańcom. Przy czym nic tam się nie budowało. Nowi mieszkańcy zamieszkali, w byle jak wyremontowanych, poniemieckich domach. Potem przez wiele lat nic się nie zmieniało. Co jakiś czas tylko wybuchały dyskusje, że Mierzeja powinna być mekką turystów. Padały nawet pomysły, że niezbędne wydaje się turystyczne przejście graniczne do Krynicy Morskiej. Nic to jednak nie zmieniało.

Dopiero niedawno władze obwodowe przedstawiły projekt nowego zagospodarowania przestrzennego tego terenu. Jak się jednak okazało, dokument ten godzi w interesy dotychczasowych mieszkańców, nie szanując ich praw do poszczególnych działek. Wywołało to falę niezadowolenia. Ludzie uważają, że projekt został sporządzony w pośpiechu, zawiera błędy merytoryczne (te dotyczące zajętych już działek) i nie uwzględnia historycznych i naturalnych cech terenu. Mieszkańcy mierzei tłumnie przybywali do administracji lokalnej w Bałtijsku (dawna Piława), aby zdążyć wypełnić wnioski (dano na to maksimum dwa tygodnie) o zmiany planów. Wśród głównych zastrzeżeń znalazły się: wywłaszczenie części sprywatyzowanych działek pod rozbudowę ulic oraz pojawienie się pod oknami budynków mieszkalnych nowych dróg publicznych, co ma być sprzeczne z normami sanitarnymi.
       Ludzi bardzo denerwowało przeznaczenie terenów zielonych pod indywidualne budownictwo mieszkaniowe. Zagrożone są również unikalne przedwojenne konstrukcje hydrotechniczne: rowy, stawy, systemy drenażowe i odprowadzania wód opadowych. Według mieszkańców projekt nie uwzględnia ani topografii terenu z dolinami i różnicami wysokości, ani wieloletniego wykorzystania terenów parkowych do rekreacji. Jedna z mieszkanek rosyjskiej mierzei skarżyła się regionalnym mediom:
       - Chcemy, żeby na mierzei wszystko było piękne. Ale po co ruszać nasze podwórka? Nasze ulice są zniszczone. Po deszczu są takie dziury, że można utonąć. Nabrzeże też jest w fatalnym stanie. Nie mamy nawet poczekalni na przeprawie promowej – zimą więc marzniemy na przypłynięcie promu. Bo innej drogi do Bałtijska nie ma Myślę, że twórcom tego planu chodzi o to by jacyś ważni ludzie z Królewca czy nawet z Moskwy mogli tu sobie budować nowe daczowisko.

Do 2018 roku wiele spornych działek na mierzei było zarejestrowanych jako tereny rekreacyjne, ale później zostały przeniesione do innych kategorii — pod drogi lub zabudowę przemysłową. Ponadto na obszarach przeznaczonych pod budownictwo indywidualne znajdują się gniazda ptaków chronionych, co potwierdzają badania ornitologów. Na dodatek nie widać planów naprawy wcześniejszych błędów. Na przykład punkt położniczy, zbudowany w miejscu zasypanego stawu, stale cierpi z powodu wilgoci i osiadania gruntu. Mieszkańcy wysłali list do minister polityki urbanistycznej regionu Kristiny Podskrebkiny. Proszą o ponowne rozpatrzenie projektu, zmianę zasad użytkowania gruntów i przywrócenie statusu parków na niektórych działkach.
      
       Coraz droższe ziemniaki – z importu

Reszta regionu żyje zaś innym problemem niemożność zakupu ziemniaków. W pierwszym miesiącu zbiorów producenci rolni zmniejszyli dostawy o 22,3% w porównaniu z rokiem 2024 – co wylicza jeden z królewieckich portali. Czynnikami demotywującymi dla rolników stała się trudna do przewidzenia rentowność upraw oraz niemal dwukrotny wzrost importu, z Białorusi, Egiptu, Chin, Azerbejdżanu, Gruzji. Równolegle zmniejsza się powierzchnia upraw. W ciągu ostatnich pięciu lat pola uprawne ziemniaków zmniejszyły się w Obwodzie o około 15%. Wiosną 2025 roku ceny ziemniaków wzrosły tu prawie 4,5-krotnie. Średnio, w sierpniu, za kilogram płacono 73 ruble – około 3.5 PLN. Obecnie ceny nieco tylko spadły do ok. 50-60 rubli za kilogram. To jednak ciągle około 3 PLN. Przy zarobkach rosyjskich, co najmniej dwa razy mniejszych niźli w Polsce.

Czy jednak królewieckie rolnictwo uratuje Polak – choć z rosyjskim paszportem? Jak dowiedzieliśmy się z jednego z rosyjskich portali, Władymir Putin, dekretem przyznał rosyjskie obywatelstwo … polskiemu biznesmenowi (jak go określono) Romanowi Romanowskiemu pochodzącemu z pobliskiego polskiego regionu Bartoszyc.

Dokument o przyznaniu obywatelstwa opublikowano na oficjalnej stronie Putina. W obwodzie królewieckim Polak zajmuje się rolnictwem. Przedsiębiorca zawiaduje w obwodzie, do spółki z jednym z miejscowych, przedsiębiorstwami «Романовски Агро» (Romanowski Agro), «Романовски Агросервис» (Romanowski Agroserwis), «Романовски» (Romanowski), «Малиновка» (Malinowka). Firmy specjalizują się w produkcji rolnej oraz handlu hurtowym zbożem i pasz zwierzęcych. W sumie firmy Romanowskiego (i jego rosyjskiego wspólnika) gospodarują na prawie 10 tysiącach hektarów. Jak wyliczyli tamtejsi specjaliści, tylko obrót firmy «Романовски Агро» to 1.1 miliarda rubli rocznie – nieco ponad 50 milionów złotych. Jak podkreślają tamtejsze media, 59-letni Romanowski prowadzi biznes w obwodzie od roku 2016.

W roku 2019 Romanowski wybudował, nieopodal miasteczka Gwardejsk największy w obwodzie elewator zbożowy. W roku 2023 regionalna władza oskarżała go o zbyt wielkie wykorzystywanie pestycydów na uprawach ozimin.

Jak podkreśla pochodzący z Królewca opozycyjny rosyjski dziennikarz Ilja Shumanov (obecnie na emigracji):

- Obwód mógłby się sam wyżywić, jako region rolniczy. Zniszczony system melioracji do tej pory nie został jednak odbudowany. Od roku 2010 w obwodzie teoretycznie prowadzono wiele robót melioracyjnych. Szło na to mnóstwo pieniędzy budżetowych, które jak się potem okazywało były rozkradane. Bo jak tu sprawdzić robotę, której efekty znajdują się pod ziemią. Efektem tych afer było kilka procesów sądowych, ale pewnie wszystkich „meliorantów” nie wychwycono. Tym sposobem do dzisiaj system melioracji ziem rolniczych nie działa. Wiele areałów nadal jest rokrocznie zalewanych. Choć nadal miliardy rubli idą na rolnictwo w obwodzie, to rezultaty są mocno ograniczone. Relatywnie wysokie plony ziemniaków były osiągane, gdy dostępne były sadzonki z importu. Teraz królewieccy rolnicy wykorzystują materiał rodzimy, a plony są coraz niższe.

Krzysztof Szczepanik

Najnowsze artykuły w dziale Wiadomości

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Uwaga! Opinia zostanie zamieszczona na stronie po zatwierdzeniu przez redakcję.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
A moim zdaniem...
  • Po co jest ten artykuł? Dziwny jest jego ton... Mamy Rosjanom współczuć, podczas gdy oni od ponad 3 lat mordują ludność cywilną w Ukrainie, kradną i wywożą do Rosji ukraińskie dzieci? Rosjanie z Królewca i okolic nie są tu wyjątkiem - tak samo jak inni aktywnie uczestniczą w wojnie napastniczej przeciwko Ukrainie, o wojnie hybrydowej przeciwko Polsce i innym krajom NATO już nie wspomnę. Takie są realia.
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    2
    1
    Po co jest ten artykuł(2025-09-24)
Reklama