Decyzją sądu Wiesława Lech, dyrektorka Szpitala Miejskiego w Elblągu została oczyszczona z zarzutu "działania na szkodę firmy" i przywrócona do pracy. Prezydent Jerzy Wilk nie odwołał się od wyroku, bo, jak twierdzi, byłoby to jednoznaczne z zaakceptowaniem postawionych jej przez poprzednią władzę zarzutów. I narażeniem szpitala na dodatkowe koszty. A kondycja tej miejskiej placówki leczniczej i tak nie jest najlepsza. Trwa tam spór zbiorowy, a pracownicy myślą o zaostrzeniu protestu.
- Po konsultacji z prawnikami uznałem, że gdybym złożył apelację to musiałbym zaakceptować to, co zrobił pan prezydent Grzegorz Nowaczyk, czyli zgodzić się z jego zarzutami w stosunku do pani Lech – wyjaśnia Jerzy Wilk. - A ja się z nimi nie zgadzałem. Uważałem, że popełnił on błąd stawiając zarzuty dyscyplinarne, które nie obroniły się w sądzie. Podobnie, jak zarzut dotyczący niegospodarności, który został zgłoszony do prokuratury i CBA. Sprawa została umorzona z braku podstaw. Poza tym – kontynuuje prezydent Elbląga - gdybym złożył apelację naraziłbym szpital na kolejne wydatki. Na mocy wyroku sądowego Szpital Miejski już musi zapłacić koszty postępowania sądowego w wysokości ponad 6 tys zł.
Czy Wiesława Lech ma roszczenia finansowe względem szpitala?
- Względem szpitala – nie – mówi Jerzy Wilk. - Jednak pani Lech wydała oświadczenie, w którym informuje: "Były prezydent Grzegorz Nowaczyk o rzekomych moich nieprawidłowościach w prowadzeniu szpitala zawiadomił CBA i prokuraturę. CBA, po zapoznaniu się z argumentami, właściwie od razu odmówiło dalszego prowadzenia sprawy. Sprawy skierowane do prokuratury zostały umorzone. Właściwie cała ta sprawa miała na celu zdyskredytowanie mnie jako dyrektora szpitala (...) Wobec takiego postępowania byłego prezydenta miasta Elbląg Grzegorza Nowaczyka jestem zdecydowana podjąć działania prawne mające na celu naprawienie wyrządzonej mi krzywdy." - cytuje prezydent Wilk - Pani Lech będzie więc chciała dochodzić roszczeń finansowych z powództwa cywilnego. A zaległe wynagrodzenie to kwota rzędu ponad 100 tys zł – podkreśla prezydent Elbląga.
Póki co, Wiesława Lech ponownie zasiadła w fotelu dyrektora Szpitala Miejskiego przy ul. Żeromskiego. I musi zmierzyć się z wieloma problemami, w tym z bardzo poważnym – pracowniczym. Pracownicy (głównie pielęgniarki, położne, pracownicy działu higieny i administracji) domagają się 100-złotowej podwyżki – dla etatowych pracowników szpitala. Ostatnia podwyżka płac w Szpitalu Miejskim im. Jana Pawła II miała miejsce pięć lat temu. Od czerwca w szpitalu trwa spór zbiorowy. Dyrekcja twierdzi, że pieniędzy na podwyżki nie ma więc pracownicy zastanawiają się nad formą zaostrzenia protestu.
- Pani dyrektor Wiesława Lech rozmawia ze związkami zawodowymi, z załogą – mówi Jerzy Wilk. Prezydent zapewnia jednocześnie, że jego też serce boli, gdy obserwuje tę trudną sytuację, dlatego w proteście zrezygnował z zasiadania w radzie społecznej szpitala. Ale to tyle. Jak zaznacza bowiem - bez względu na to, kto byłby dyrektorem szpitala, prezydent nie może przeznaczyć środków na podwyżki płac.
- Jest to problem dyrektora – mówi. - Prezydent może wspierać szpital, szukać środków na inwestycje, na usprzętowienie, na dodatkowe zadania realizowane przez szpital. Mogę powiedzieć jedno - Szpital Miejski nie miał szczęścia do dyrektorów – dodaje prezydent Elbląga. - Zbyt często się zmieniali, niektórzy dyrektorzy pracowali zaledwie po kilka miesięcy. A taka placówka wymaga stabilizacji. Żeby to wszystko poukładać potrzeba lat pracy, doświadczeń, a tam nie było takiego okresu, by jakiś dyrektor dłużej zasiedział się i nią pokierował.
Czy Wiesława Lech daje gwarancję na zmiany w szpitalu?
- Nikt nie da takiej gwarancji, ale liczę na to, że pani Lech ma doświadczenie i zrobi wszystko, by pokazać się z dobrej strony – żywi nadzieję prezydent Jerzy Wilk. - Jako dyrektor, która wraca po różnych przejściach i robi wszystko, by szpital dobrze funkcjonował.