UWAGA!

"Przede wszystkim trzeba kochać ludzi"

 Elbląg, arch. Zofii Grabowskiej
arch. Zofii Grabowskiej

- Całe życie chodziłam do pracy z przyjemnością, nie wyobrażam sobie innej. Nawet jeśli często trzeba było zostać w szpitalu dłużej i coś dokończyć. Z chęcią wracałam na kolejny dyżur, wypalenia zawodowego jeszcze u mnie nie ma - mówi Zofia Grabowska, pielęgniarka na Oddziale Chirurgii Onkologicznej w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym w Elblągu. W Międzynarodowym Dniu Pielęgniarek i Położnych rozmawiamy z panią Zofią o jej zawodzie, związanych z nim wyzwaniach i pracy w czasie pandemii koronawirusa.

Zofia Grabowska jest pielęgniarką od 35 lat, z Wojewódzkim Szpitalem Zespolonym w Elblągu jest związana od 32 lat. Tu pracowała najpierw na Oddziale Chirurgii Ogólnej, później, po jego przekształceniu, na Oddziale Chirurgii Onkologicznej.

 

- Co zdecydowało o wyborze tego zawodu?

- To było spontaniczne. W VIII klasie szkoły podstawowej nauczycielka miała lekcję zatytułowaną "Kim chciałbyś zostać?" Chyba pod wpływem tego, co mówiła na tej lekcji moja koleżanka, z którą później przez 5 lat byłyśmy w liceum medycznym, pomyślałam, że na pytanie nauczycielki odpowiem tak, jak ona. Stwierdziłam, że chyba mogłabym być pielęgniarką. Nie było jednak tak, że wcześniej marzyłam o tej pracy.

 

- Początki były trudne?

- Przez 5 lat liceum medycznego nabrałam przekonania, że ta praca bardzo mi się podoba. Praktyki, które miałam w szpitalu w Tczewie bardzo mi odpowiadały. Nigdy nie bałam się tej pracy, nic mnie w niej nie przerażało. Lubiłam podchodzić do pacjentów, rozmawiać z nimi i pomagać im w tym wszystkim, co było potrzebne. Początek pracy po szkole był czymś naturalnym, normalnym, zupełnie tak, jakbym robiła to od zawsze.

 

- Jakie predyspozycje trzeba mieć, żeby wykonywać tę pracę?

- Przede wszystkim trzeba kochać ludzi, mieć z nimi dobry kontakt i umieć się porozumiewać z pacjentami. Każdy pacjent jest inny, do każdego trzeba podejść indywidualnie. Trzeba też mieć siłę fizyczną, żeby to wszystko udźwignąć. Także samego pacjenta, z jego chorobą i wszystkimi boleściami. Potrzeba też oddania temu, co się robi, a także odporności psychicznej. Chorzy ludzie mają różne nastroje, bywają źli, obrażeni na cały świat. Pytają, dlaczego to właśnie oni zachorowali. Trzeba wtedy umieć tak rozmawiać z pacjentem, żeby poczuł się bezpiecznie. Potrzebna jest też wytrwałość, żeby przez 12 godzin, również w nocy, być z tymi ludźmi, czuwać nad nimi. Nie da się tego robić bez siły fizycznej i psychicznej.

 

- Nie unikniemy w naszej rozmowie tematu pandemii. Jak zmieniła się pani praca, jak zmienił się szpital?

- Mamy zaostrzone rygory sanitarne, które trzeba uwzględniać wchodząc do szpitala i przy kontakcie z pacjentem. Wiadomo, że środki dezynfekcyjne, które przecież zawsze były w użytku, teraz są wykorzystywane o wiele bardziej. Używamy masek, przyłbic, specjalnych okularów itd. żeby chronić pacjentów. Same dyżury i związane z nimi obowiązki wyglądają tak samo, co trzeba było robić, trzeba robić nadal.

 

- Czy koronawirus budzi w Pani obawy związane z pójściem do pracy?

- Jakieś obawy pewnie ma każdy, jednak ze mnie w domu i w pracy wszyscy się śmieją, że jestem strasznie optymistycznie nastawiona i nie biorę sobie do głowy tego, że mogę się zarazić, zachorować, że coś mi się stanie... Chodzę do pracy bez lęku, na zasadzie "będzie, co będzie".

 

- Według badań CBOS-u z końcówki zeszłego roku pielęgniarka to drugi, zaraz po strażaku, najbardziej poważany zawód w Polsce. Czy czuje Pani na co dzień, że ta praca jest doceniania przez innych?

- Niby jest doceniana, ale nie zawsze. Pacjenci często mówią: "Oj, siostro, jak siostra ma tutaj ciężko, mało wam płacą, a wy takie dobre jesteście". Ale często, gdy coś idzie pod górkę, sytuacja wygląda inaczej, co pewnie często wynika z trudnego przeżywania choroby. Powiedziałabym, że jeśli chodzi o docenienie lub jego brak, to sytuacja przedstawia się mniej więcej pół na pół.

- Oby jednak tego docenienia było dużo więcej. Wszystkiego najlepszego w Międzynarodowym Dniu Pielęgniarek i Położnych dla Pani i wszystkich koleżanek po fachu, a także wielkie podziękowania za pracę dla wszystkich pracowników medycznych, zwłaszcza teraz, w czasie pandemii.

rozmawiał Tomasz Bil

Najnowsze artykuły w dziale Wiadomości

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
A moim zdaniem...
  • AAA jestem rozczarowany. Myślałem że to rozmowa z Wróblewskim. To by była niespodzianka !!! Miłość Wróblewskiego do Elblążan widać po zniszczeniu Bażantarni - i po wszelkich inwestycjach miejskich. A mieliśmy najpiękniejszy park w Polsce. Aż się łezka w oku kręci - jakie piękne były leśne ścieżki.
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    17
    14
    maratończyk(2020-05-12)
  • Oj trzeba kochać ludzi, żeby się tak poświęcać i narażać. Tylko, żeby Ci ludzie, którzy dostają pomoc od pielęgniarek i lekarzy byli wdzięczni i kochali innych ludzi tak na co dzień. Byłoby pięknie. .
  • A panie pielęgniarki żeby szanowały panie salowe bo często jest ze Panie salowe sa popychadłem dla pań pielęgniarek Hashtagi: #SALOWA
  • smietniki bez zadnych przeciwpozarowych wskazan, a strazak najbardziej powazany zawpd dobre sobie. Panie pielęgniarki są najlepsze. W Polsce tylko za malo przypominamy o zamachu na papieza Polaka
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    0
    panaceum(2020-05-13)
Reklama