Siła niezbędna do uciśnięcia klatki piersiowej w taki sposób, aby przepchnąć choć trochę krwi z niebijącego już serca jest tak duża, że łamie mostek i żebra. Stąd wniosek, że jeżeli po resuscytacji człowiek nie ma połamanej klatki piersiowej, to była przeprowadzana najprawdopodobniej ze zbyt słabą siłą.
To serce już nie bije - połamane żebra są najmniejszym problemem. Proces o uszkodzenie ciała po skutecznej resuscytacji każdy sąd zakończy na korzyść ratującego zgodnie z zasadą działania w imię wyższej racji.
Ekspertyzy etc. Pomagasz i musisz łazić po sądach - nawet gdy Cię uniewinnią to zajmują Twój czas etc. Uważam, że trzeba pomagać, ale prawo też powinno być do zmiany