Najbardziej rozwala mnie odpowiedź takich nachalnie odwiedzających seniorów, że przecież "oni są zdrowi". Co to właściwie, według nich, oznacza zdrowi? Że nie mają objawów, że, być może, nie będą ich nigdy mieć? A może to oznacza trudność w logicznym myśleniu, w przyswajaniu ogólnie dostępnej wiedzy? Może trzeba młotkiem do łba wbić, że nosiciele mogą być bezobjawowi? Czy to przekracza granice rozumienie?