- Nie podjęłam jeszcze decyzji, czy będę kandydować w kolejnych wyborach, bo też nie tylko ode mnie to zależy – mówi posłanka PO Elżbieta Gelert. Dlaczego więc w przestrzeni publicznej pojawiły się billboardy z jej wizerunkiem?
- Pani Poseł, zaskoczyła Pani elblążan banerami z apelem o przekazywanie pomysłów, jak ulepszyć system opieki zdrowotnej. Większość uważa, że to już początek kampanii wyborczej, a nawet pewien falstart, bo na takie społeczne akcje miała Pani czas wcześniej.
Elżbieta Gelert: - Jest dokładnie odwrotnie. Nie podjęłam jeszcze decyzji, czy będę kandydować w kolejnych wyborach, bo też nie tylko ode mnie to zależy. Natomiast wydarzyła się inna rzecz. Wszystkie nasze inicjatywy dotyczące poprawy ochrony zdrowia Polaków są przez większość PIS-owską odrzucane, bez jakiejkolwiek argumentacji i refleksji nad ich sensem. Jedyne, czym możemy w tej chwili przekonać rządzących, to wykazanie konkretnych, społecznych oczekiwań.
- To chyba nowe podejście w Platformie Obywatelskiej.
- Uczymy się na błędach – każdy ma prawo je popełniać, jeżeli się jednak na nich nie uczy, jest po prostu ignorantem. W PO mamy wielu doskonałych fachowców w dziedzinie ochrony zdrowia, ale, co i mnie dotyczy, patrzyliśmy dotąd głównie od strony problemów organizacyjnych, zarządczych czy stricte medycznych. I faktycznie – czasami gdzieś umykał nam pacjent czyli odbiorca. To podejście dotyczy zresztą wielu innych dziedzin. I to niestety był grzech Platformy, chociaż popełniany w dobrej wierze.
- Czego się Pani spodziewa? Jako wieloletni dyrektor dużego szpitala o problemach dotyczących ochrony zdrowia powinna Pani wiedzieć już wszystko.
- Ochrona zdrowia to pojęcie o wiele szersze niż szpitalnictwo. Poza tym nikt nie jest w stanie dostrzec wszystkiego, więc nawet i w tym wąskim zakresie mogą mnie pewne pomysły zaskoczyć. Uważam po prostu, że problem zdrowia jest społecznie najistotniejszy. Gdy człowiek jest zdrowy, ale pewien, że w razie choroby zostanie objęty właściwą opieką, to może swobodnie uczyć się, pracować, planować przyszłość. To jest podstawa, a reszta zależy już w większości od niego samego. Dlatego liczę, że elblążanie, a może i nie tylko, pomogą mi spojrzeć na niektóre sprawy z innej strony.
- Ale cóż po tych informacjach, jeśli nie będzie Pani ponownie kandydować do parlamentu?
- Jestem zwolennikiem takiej merytorycznej ciągłości. Denerwujące jest to, gdy każda nowa ekipa zaczyna odkrywać świat na nowo. Zależy mi na tym, żeby kolejni parlamentarzyści zaczynali pracę wzbogaceni o moje doświadczenia i czuli się zobowiązani społecznymi oczekiwaniami. Zależy mi na tym, żeby pomóc im być bardziej skutecznymi i po prostu merytorycznie lepszymi. I to bez względu na to, czy będą u władzy czy w opozycji.
Elżbieta Gelert: - Jest dokładnie odwrotnie. Nie podjęłam jeszcze decyzji, czy będę kandydować w kolejnych wyborach, bo też nie tylko ode mnie to zależy. Natomiast wydarzyła się inna rzecz. Wszystkie nasze inicjatywy dotyczące poprawy ochrony zdrowia Polaków są przez większość PIS-owską odrzucane, bez jakiejkolwiek argumentacji i refleksji nad ich sensem. Jedyne, czym możemy w tej chwili przekonać rządzących, to wykazanie konkretnych, społecznych oczekiwań.
- To chyba nowe podejście w Platformie Obywatelskiej.
- Uczymy się na błędach – każdy ma prawo je popełniać, jeżeli się jednak na nich nie uczy, jest po prostu ignorantem. W PO mamy wielu doskonałych fachowców w dziedzinie ochrony zdrowia, ale, co i mnie dotyczy, patrzyliśmy dotąd głównie od strony problemów organizacyjnych, zarządczych czy stricte medycznych. I faktycznie – czasami gdzieś umykał nam pacjent czyli odbiorca. To podejście dotyczy zresztą wielu innych dziedzin. I to niestety był grzech Platformy, chociaż popełniany w dobrej wierze.
- Czego się Pani spodziewa? Jako wieloletni dyrektor dużego szpitala o problemach dotyczących ochrony zdrowia powinna Pani wiedzieć już wszystko.
- Ochrona zdrowia to pojęcie o wiele szersze niż szpitalnictwo. Poza tym nikt nie jest w stanie dostrzec wszystkiego, więc nawet i w tym wąskim zakresie mogą mnie pewne pomysły zaskoczyć. Uważam po prostu, że problem zdrowia jest społecznie najistotniejszy. Gdy człowiek jest zdrowy, ale pewien, że w razie choroby zostanie objęty właściwą opieką, to może swobodnie uczyć się, pracować, planować przyszłość. To jest podstawa, a reszta zależy już w większości od niego samego. Dlatego liczę, że elblążanie, a może i nie tylko, pomogą mi spojrzeć na niektóre sprawy z innej strony.
- Ale cóż po tych informacjach, jeśli nie będzie Pani ponownie kandydować do parlamentu?
- Jestem zwolennikiem takiej merytorycznej ciągłości. Denerwujące jest to, gdy każda nowa ekipa zaczyna odkrywać świat na nowo. Zależy mi na tym, żeby kolejni parlamentarzyści zaczynali pracę wzbogaceni o moje doświadczenia i czuli się zobowiązani społecznymi oczekiwaniami. Zależy mi na tym, żeby pomóc im być bardziej skutecznymi i po prostu merytorycznie lepszymi. I to bez względu na to, czy będą u władzy czy w opozycji.
AZ