Żołnierze mają utrzymywać gotowość bojową, by strzec bezpieczeństwa granic kraju. To jasne. Są jednak gotowi nieść pomoc także w warunkach pokojowych. W Lisewie koło Tczewa dobiegają końca ćwiczenia lotników oraz żołnierzy wojsk inżynieryjnych, którzy doskonalą umiejętności usuwania zatorów lodowych za pomocą ładunków wybuchowych.
W ćwiczenia (26-30 stycznia) bierze udział 45 żołnierzy wojsk inżynieryjnych oraz 20 żołnierzy lotnictwa Wojsk Lądowych. Nad całością czuwa dowódca 16. Pomorskiej Dywizji Zmechanizowanej gen. dyw. Wiesław Michnowicz.
- Siły zbrojne, oprócz utrzymywania gotowości do działań wojennych, przygotowują się także do zwalczania skutków klęsk żywiołowych - mówi generał Michnowicz. - W całej Polsce są miejsca szczególnie zagrożone powodziami. 16. Pomorska Dywizja Zmechanizowana ma również swój rejon odpowiedzialności. W tym rejonie jest Tczew, bo tu na Wiśle tworzą się kry, które powodują zatory, a w efekcie doprowadzają do wylewu wody na okoliczne tereny. Dlatego tu każdego roku organizujemy szkolenie dla całych sił zbrojnych. Żołnierze doskonalą swoje umiejętności stawiania ładunku wybuchowego ze śmigłowca na pokrywie lodowej i wysadzania kry.
To, że 16 PDZ prowadzi szkolenie, jest dowodem uznania dla naszych żołnierzy.
- Sprzyjają nam też warunki naturalne - dodaje mjr Zbigniew Tuszyński, rzecznik prasowy dywizji. - Jest rzeka, na której może piętrzyć się lód, są też dwa mosty - kolejowy i drogowy, które mogą znaleźć się „tarapatach lodowych”, jest wreszcie teren - ośrodek ćwiczeń w Lisewie.
Ekipy wojskowe - lotnicy i saperzy - muszą być przygotowane, by prowadzić tego typu działania na terenie całego kraju. Dlatego położenie ładunku na pokrywie lodowej musi ćwiczyć każdy z wyznaczonych żołnierzy.
- To nie jest proste zadanie - przyznaje ppłk. Zdzisław Świniarski, dowódca 16 Tczewskiego Batalionu Saperów. - Musi być odpowiednie lądowisko, odpowiednie miejsce na składowanie ładunków wybuchowych, a także - co najważniejsze - koordynacja między żołnierzem służby inżynieryjnej, który siedzi przy otwartych drzwiach śmigłowca i mocuje ładunek, a lotnikiem. Tu nie może być żadnych niedomówień, musi być pełne zaufanie. Aby to osiągnąć, żołnierze muszą ćwiczyć, ćwiczyć, ćwiczyć... Od dwóch lat Wisła nie wylała i nie mieliśmy tu zagrożenia powodzią - dodaje ppłk. Świniarski. - Jednak doskonale pamiętamy, jak w 1997 r. woda wylała „grubo” poza koryto.
Ćwiczenia w Lisewie odbywają się na suchym terenie, na Wiśle nie ma kry.
- Takie działanie podyktowane jest też troską o środowisko - wyjaśnia mjr Tuszyński. - Jednak, gdyby wystąpił zator lodowy, konieczne byłoby ustawianie ładunków wybuchowych na pokrywie lodu.
W ćwiczeniach ramię w ramię biorą udział lotnicy i saperzy. Pierwsi biorą odpowiedzialność za sterowanie śmigłowcem, drudzy zaś za przygotowanie i umieszczenie ładunku wybuchowego.
Porucznik Rafał Dyśko z 16 Tczewskiego Batalionu Saperów odpowiada za sporządzenie zapalnika lontowego do usuwania zatorów.
- Czynności saperskie nie są trudne - zapewnia por. Dyśko. - My akurat sporządzamy zapalniki z lontu prochowego i spłonki nr 8 - mówi o tym, jak o przepisie na urodzinowy tort. - Trzeba jednak pamiętać o przestrzeganiu zasad bezpieczeństwa, przecież to praca z materiałem wybuchowym. Saper pomylić się może, ale… tyko raz - dodaje z przekornym uśmiechem.
Jakie cechy powinien mieć saper?
- Powinien być konsekwentny, dokładny i wymagający - wymienia por. Dyśko.
Oprócz usuwania zagrożenia powodzią, czyli zatorów lodowych na rzece, żołnierze przygotowani są do pomocy w razie różnych klęsk żywiołowych.
- Po powodzi zajmujemy się odbudową infrastruktury, czyli dróg i mostów - mówi mjr Zbigniew Tuszyński. - Organizujemy i dystrybuujemy wodę pitną, gdy bieżąca nie nadaje się do spożycia. Możemy zapewnić także dopływ energii elektrycznej do obiektów wyznaczonych przez centrum zarządzania kryzysowego, dzięki elektrowniom polowym. Jeśli chodzi o działania antyterrorystyczne - są też grupy poszukiwania naziemnego. To tylko „wycinek” działania sił i środków 16 PDZ do użycia w sytuacjach kryzysowych na terenie stacjonowania naszych jednostek i nie tylko - podsumowuje mjr Tuszyński.
Relacja Marty Hajkowicz:
- Siły zbrojne, oprócz utrzymywania gotowości do działań wojennych, przygotowują się także do zwalczania skutków klęsk żywiołowych - mówi generał Michnowicz. - W całej Polsce są miejsca szczególnie zagrożone powodziami. 16. Pomorska Dywizja Zmechanizowana ma również swój rejon odpowiedzialności. W tym rejonie jest Tczew, bo tu na Wiśle tworzą się kry, które powodują zatory, a w efekcie doprowadzają do wylewu wody na okoliczne tereny. Dlatego tu każdego roku organizujemy szkolenie dla całych sił zbrojnych. Żołnierze doskonalą swoje umiejętności stawiania ładunku wybuchowego ze śmigłowca na pokrywie lodowej i wysadzania kry.
To, że 16 PDZ prowadzi szkolenie, jest dowodem uznania dla naszych żołnierzy.
- Sprzyjają nam też warunki naturalne - dodaje mjr Zbigniew Tuszyński, rzecznik prasowy dywizji. - Jest rzeka, na której może piętrzyć się lód, są też dwa mosty - kolejowy i drogowy, które mogą znaleźć się „tarapatach lodowych”, jest wreszcie teren - ośrodek ćwiczeń w Lisewie.
Ekipy wojskowe - lotnicy i saperzy - muszą być przygotowane, by prowadzić tego typu działania na terenie całego kraju. Dlatego położenie ładunku na pokrywie lodowej musi ćwiczyć każdy z wyznaczonych żołnierzy.
- To nie jest proste zadanie - przyznaje ppłk. Zdzisław Świniarski, dowódca 16 Tczewskiego Batalionu Saperów. - Musi być odpowiednie lądowisko, odpowiednie miejsce na składowanie ładunków wybuchowych, a także - co najważniejsze - koordynacja między żołnierzem służby inżynieryjnej, który siedzi przy otwartych drzwiach śmigłowca i mocuje ładunek, a lotnikiem. Tu nie może być żadnych niedomówień, musi być pełne zaufanie. Aby to osiągnąć, żołnierze muszą ćwiczyć, ćwiczyć, ćwiczyć... Od dwóch lat Wisła nie wylała i nie mieliśmy tu zagrożenia powodzią - dodaje ppłk. Świniarski. - Jednak doskonale pamiętamy, jak w 1997 r. woda wylała „grubo” poza koryto.
Ćwiczenia w Lisewie odbywają się na suchym terenie, na Wiśle nie ma kry.
- Takie działanie podyktowane jest też troską o środowisko - wyjaśnia mjr Tuszyński. - Jednak, gdyby wystąpił zator lodowy, konieczne byłoby ustawianie ładunków wybuchowych na pokrywie lodu.
W ćwiczeniach ramię w ramię biorą udział lotnicy i saperzy. Pierwsi biorą odpowiedzialność za sterowanie śmigłowcem, drudzy zaś za przygotowanie i umieszczenie ładunku wybuchowego.
Porucznik Rafał Dyśko z 16 Tczewskiego Batalionu Saperów odpowiada za sporządzenie zapalnika lontowego do usuwania zatorów.
- Czynności saperskie nie są trudne - zapewnia por. Dyśko. - My akurat sporządzamy zapalniki z lontu prochowego i spłonki nr 8 - mówi o tym, jak o przepisie na urodzinowy tort. - Trzeba jednak pamiętać o przestrzeganiu zasad bezpieczeństwa, przecież to praca z materiałem wybuchowym. Saper pomylić się może, ale… tyko raz - dodaje z przekornym uśmiechem.
Jakie cechy powinien mieć saper?
- Powinien być konsekwentny, dokładny i wymagający - wymienia por. Dyśko.
Oprócz usuwania zagrożenia powodzią, czyli zatorów lodowych na rzece, żołnierze przygotowani są do pomocy w razie różnych klęsk żywiołowych.
- Po powodzi zajmujemy się odbudową infrastruktury, czyli dróg i mostów - mówi mjr Zbigniew Tuszyński. - Organizujemy i dystrybuujemy wodę pitną, gdy bieżąca nie nadaje się do spożycia. Możemy zapewnić także dopływ energii elektrycznej do obiektów wyznaczonych przez centrum zarządzania kryzysowego, dzięki elektrowniom polowym. Jeśli chodzi o działania antyterrorystyczne - są też grupy poszukiwania naziemnego. To tylko „wycinek” działania sił i środków 16 PDZ do użycia w sytuacjach kryzysowych na terenie stacjonowania naszych jednostek i nie tylko - podsumowuje mjr Tuszyński.
Relacja Marty Hajkowicz:
A