UWAGA!

Dziś Śnieżka ma szczęśliwy dom, ale jej kat stanie przed sądem

 Elbląg, Śnieżka jest szczęśliwa w nowym domu, który stworzyła jej Anna Judycka-Różycka
Śnieżka jest szczęśliwa w nowym domu, który stworzyła jej Anna Judycka-Różycka (fot. MS)

Śnieżka to przyjazny, łagodny, biały owczarek szwajcarski. Z ufnością patrzy na swoją opiekunkę i nie odstępuje jej na krok. Nic nie wskazuje na to, że sympatyczna suczka ma za sobą dramatyczne przeżycia. Przez poprzedniego właściciela była bita i głodzona, ledwo uszła z życiem. Tyle szczęścia nie miała jej towarzyszka niedoli, Psotka. Za znęcanie się nad zwierzętami i zakatowanie jednego z nich Radosław M. oraz jego kolega Przemysław K. mają stanąć przed sądem. Jednak dziś (24 marca) proces nie mógł ruszyć.

- Gdy przyjechaliśmy na posesję w Zielonce Pasłęckiej biała suczka była skrajnie wygłodzona, nie miała siły, by wstać – relacjonuje wydarzenia z 29 października 2015 r. Barbara Zarudzka, inspektor Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Zwierząt Animals. - O drugiej właściciel powiedział: uciekła. Nie dałam wiary jego słowom. W końcu żona mężczyzny wskazała miejsce, w którym ukryty był psiak. Zaprowadzili nas daleko na pole, gdzie pod gałęziami leżała Psotka. Była skrajnie wycieńczona, ale dawała oznaki życia. Pies wielkości owczarka niemieckiego ważył zaledwie 8,5 kilograma! - nie kryje emocji Barbara Zarudzka. - Miał obrażenia, które świadczyły o tym, że był bity, nawet wtedy, gdy nie miał już siły wstać.
       Psotki nie udało się uratować, ale Śnieżka ma nowy, ciepły dom, który stworzyła jej pani Ania Judycka-Muszyńska z Gdyni. Kobieta przyznaje, że początek był dramatyczny.
       - Przyjęłam Śnieżkę 1 listopada ub. r. Była wychudzona, ważyła 12 kg, a powinna ok. 25. Weterynarz orzekł, że na Śnieżce można uczyć się anatomii, wszystkie kości było widać. Nie miała siły, by wstać – wspomina pani Ania. - Rokowania co do przyszłości Śnieżki były ostrożne, ale udało się. Dziś to przyjazny, łagodny psiak. Jednak ostrożny, boi się podniesionego głosu, odkurzacza, ucieka przestraszony na widok miotły. Traumatyczne przeżycia nie odeszły całkowicie w zapomnienie.
       W zapomnienie nie może odejść zachowanie katów zwierząt. Jak udało się ustalić śledczym, jednego z psów śmiertelnie skatował 35-letni Przemysław K. - znajomy właściciela czworonogów. Na polecenie Radosława M. tłukł zwierzę łopatą. Elbląscy prokuratorzy przedstawili zarzuty obu mężczyznom, a akt oskarżenia trafił do sądu.
       Radosław M. odpowie za znęcanie się nad psami oraz za podżeganie do uśmiercenia jednego z nich, zaś Przemysław K. za usiłowanie zabicia psa. Zamiaru tego bezpośrednio nie osiągnął, bo przeszkodzili mu inspektorzy ds. ochrony zwierząt. Mężczyznom grozi kara do 2 lat więzienia. Obaj byli już wcześniej karani.
       Proces miał ruszyć dziś (24 marca), ale nie ruszył. Oskarżeni nie odebrali bowiem zawiadomienia o rozprawie. Sędzia Katarzyna Słyś wyznaczyła kolejny termin na 24 maja.
       - Chciałabym, by sprawcy usłyszeli wyrok bezwzględnego więzienia – mówi Barbara Zarudzka. - Do tej pory bowiem w kraju orzekane są kary w zawieszeniu – pół roku, 3 miesiące. I to kary z przełożeniem na prace publiczne, które skazani wykonują albo i nie. To żadne kary – kwituje inspektor ds. ochrony zwierząt.
      
A

Najnowsze artykuły w dziale Prawo i porządek

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
Reklama