"Dawaj, k..., pieniądze, bo nie mam czasu!" - krzyknął do pracownicy placówki bankowej, a gdy ta przestraszona wydała mu ponad 20 tys. zł, spakował łup w reklamówkę i uciekł. Winy się nie wypiera i prosi o karę: 3 lata i 4 miesiące więzienia oraz zapłatę 10 tys. zł zadośćuczynienia. Przy okazji wskazuje, że w skoku brał udział jego kolega. Ten z kolei do winy się nie przyznaje. Dziś (6 czerwca) przed elbląskim sądem zapadł pierwszy wyrok w sprawie napadu przy Pionierskiej.
5 listopada 2015 r. do placówki bankowej przy ul. Pionierskiej wszedł zamaskowany mężczyzny, który trzymał rękę w kieszeni sugerując tym pracownicy, że ma broń. "Dawaj, k...., pieniądze, bo nie mam czasu!" - krzyknął, a przestraszona kobieta wydała mu ponad 20 tys. zł. Mężczyzna spakował łup do reklamówki i uciekł. W toku śledztwa ustalono, że 30-letni Krzysztof S. działał wspólnie z o rok młodszym Łukaszem S. Dziś (6 czerwca) w sądzie przyznał się do winy i złożył wniosek o dobrowolne poddanie się karze: 3 lata i 4 miesiące więzienia plus wypłata zadośćuczynienia w wysokości 10 tys. zł.
- Pomysłodawcą napadu był Łukasz S. - wskazał oskarżony. - To on "obczaił lokal", z którego było "do wyjęcia siedem "koła". Stał na czatach, gdy ja - ubrany w bluzę z kapturem, a na twarzy miałem chustę - wszedłem do środka. Łukasz załatwił atrapę broni, ale jej nie wyciągnąłem, bo nie było takiej potrzeby.
Po napadzie, Krzysztof S. twierdzi, że reklamówkę z gotówką przekazał wspólnikowi. Sam ostatecznie dostał za skok 2 tysiące złotych.
Obaj panowie działali w warunkach wielokrotnej recydywy. Wcześniej byli bowiem karani za przestępstwa przeciwko mieniu. Teraz kara dla nich będzie wyższa. Dolna granica za dokonanie rozboju to 2 lata i miesiąc pozbawienia wolności, górna 15 lat.
Na zaproponowaną przez obrońcę 30-letniego Krzysztofa S. karę 3 lat i 4 miesięcy pozbawienia wolności plus wypłatę zadośćuczynienia w wysokości 10 tys. zł przystał zarówno prokurator, jak i reprezentujące placówkę bankową kobiety. Sam Krzysztof S. poprosił o możliwość pożegnania się z dziećmi (a tych ma trójkę) i "załatwienia formalności" z narzeczoną. Chyba planuje ślub przed długą rozłąką z rodziną.
Drugi z oskarżonych mężczyzn, Łukasz S., jeszcze w trakcie śledztwa twierdził, że jest niewinny i odmówił składania wyjaśnień. Dziś w sądzie podtrzymał swoje stanowisko. Jego proces będzie toczył się w zwykłym trybie.
- Pomysłodawcą napadu był Łukasz S. - wskazał oskarżony. - To on "obczaił lokal", z którego było "do wyjęcia siedem "koła". Stał na czatach, gdy ja - ubrany w bluzę z kapturem, a na twarzy miałem chustę - wszedłem do środka. Łukasz załatwił atrapę broni, ale jej nie wyciągnąłem, bo nie było takiej potrzeby.
Po napadzie, Krzysztof S. twierdzi, że reklamówkę z gotówką przekazał wspólnikowi. Sam ostatecznie dostał za skok 2 tysiące złotych.
Obaj panowie działali w warunkach wielokrotnej recydywy. Wcześniej byli bowiem karani za przestępstwa przeciwko mieniu. Teraz kara dla nich będzie wyższa. Dolna granica za dokonanie rozboju to 2 lata i miesiąc pozbawienia wolności, górna 15 lat.
Na zaproponowaną przez obrońcę 30-letniego Krzysztofa S. karę 3 lat i 4 miesięcy pozbawienia wolności plus wypłatę zadośćuczynienia w wysokości 10 tys. zł przystał zarówno prokurator, jak i reprezentujące placówkę bankową kobiety. Sam Krzysztof S. poprosił o możliwość pożegnania się z dziećmi (a tych ma trójkę) i "załatwienia formalności" z narzeczoną. Chyba planuje ślub przed długą rozłąką z rodziną.
Drugi z oskarżonych mężczyzn, Łukasz S., jeszcze w trakcie śledztwa twierdził, że jest niewinny i odmówił składania wyjaśnień. Dziś w sądzie podtrzymał swoje stanowisko. Jego proces będzie toczył się w zwykłym trybie.
A