- Najgorszemu wrogowi nie życzę takich przeżyć. Moja 21-letnia córka, kiedyś piękna, mądra, samodzielna, zamieniła się w ośmiolatkę - mówiła dziś (16 czerwca) w sądzie matka dziewczyny, która podróżowała hondą civic w momencie, gdy doszło do zderzenia z karetką pogotowia. - W jednej chwili życie całej naszej rodziny zmieniło się. Zginął mój kuzyn, jego żona nadal nie odzyskała sprawności. Prokuratura winą za spowodowanie tragedii obarcza obu kierowców, ale to Paweł G., który wyjechał na skrzyżowanie karetką pogotowia ma ponosić większą odpowiedzialność.
Przed elbląskim sądem toczy się proces 37 - letniego Pawła G., kierowcy karetki, który brał udział w tragicznym wypadku w lipcu 2015. Prokuratura zarzuca mu umyślne naruszenie zasad bezpieczeństwa w ruchu drogowym, co doprowadziło do zdarzenia. Grozi mu kara do 8 lat więzienia.
- Wjechał pojazdem uprzywilejowanym na skrzyżowanie ulic 12 Lutego-Grota Roweckiego-Armii Krajowej na czerwonym świetle, z prędkością 82 km/h, nie zachowując szczególnej ostrożności - wskazywała prokurator Grażyna Jewusiak. - W wyniku wypadku na miejscu zmarł pasażer hondy, jego żona doznała złamania miednicy oraz z innych obrażeń, a, również pasażerka, 21-letnia Ewelina m.in urazu czaszkowo-mózgowego, uszkodzenia kręgosłupa, narządów wewnętrznych. Ucierpieli także podróżujący karetką pogotowia mężczyźni.
Paweł G. nie przyznaje się do winy i odmówił dziś składania wyjaśnień. Sąd wysłuchał natomiast matki poszkodowanej Eweliny, a także siostry zmarłego pasażera hondy civic. Obie kobiety wstrząśnięte tragedią, jaka je dotknęła, nie kryły emocji.
- O wypadku dowiedziałam się przez telefon - wspominała matka 21-latki. - Przyjechał do mnie kuzyn z żoną, na urlop, i razem z moją córką pojechali odwiedzić resztę rodziny. Czekałam na nich z kolacją, ale się nie doczekałam... Moja córka doznała urazu czaszkowo -mózgowego, miała uszkodzone płuca, kręgosłup, złamanych sześć żeber- wyliczała kobieta. - Przez miesiąc leżała na OIOMie, z czego przez dwa tygodnie była utrzymywana w śpiączce farmakologicznej. Ewelina wypadku nie pamięta - kontynuowała. - Jej stan psychiczny nie pozwala na stawiennictwo w sądzie. Chciałabym bardzo, żeby wróciła do swojego poprzedniego życia - mówiła matka. - Była piękną, mądrą, samodzielną kobietą. Studiowała, a teraz moja córka zamieniła się w ośmiolatkę.
Sąd wezwał dziś w charakterze świadka także 20-letniego Marcina H., który kierował hondą. Mężczyzna jest oskarżony (jego proces toczy się oddzielnie) o doprowadzenie do tragicznego wypadku, ale - zdaniem prokuratury - przyczynił się do niego w sposób nieumyślny. Dziś skorzystał z prawa odmowy złożenia wyjaśnień.
- Najbardziej istotna będzie opinia biegłego z zakresu ruchu drogowego - wskazywał po wyjściu z sali mecenas Krzysztof Kanty, obrońca Pawła G. - Posiada on informacje specjalne, takie, których nie ma ani prokurator ani obrońca. Ta opinia wiele wniesie do sprawy - zakończył.
- Wjechał pojazdem uprzywilejowanym na skrzyżowanie ulic 12 Lutego-Grota Roweckiego-Armii Krajowej na czerwonym świetle, z prędkością 82 km/h, nie zachowując szczególnej ostrożności - wskazywała prokurator Grażyna Jewusiak. - W wyniku wypadku na miejscu zmarł pasażer hondy, jego żona doznała złamania miednicy oraz z innych obrażeń, a, również pasażerka, 21-letnia Ewelina m.in urazu czaszkowo-mózgowego, uszkodzenia kręgosłupa, narządów wewnętrznych. Ucierpieli także podróżujący karetką pogotowia mężczyźni.
Paweł G. nie przyznaje się do winy i odmówił dziś składania wyjaśnień. Sąd wysłuchał natomiast matki poszkodowanej Eweliny, a także siostry zmarłego pasażera hondy civic. Obie kobiety wstrząśnięte tragedią, jaka je dotknęła, nie kryły emocji.
- O wypadku dowiedziałam się przez telefon - wspominała matka 21-latki. - Przyjechał do mnie kuzyn z żoną, na urlop, i razem z moją córką pojechali odwiedzić resztę rodziny. Czekałam na nich z kolacją, ale się nie doczekałam... Moja córka doznała urazu czaszkowo -mózgowego, miała uszkodzone płuca, kręgosłup, złamanych sześć żeber- wyliczała kobieta. - Przez miesiąc leżała na OIOMie, z czego przez dwa tygodnie była utrzymywana w śpiączce farmakologicznej. Ewelina wypadku nie pamięta - kontynuowała. - Jej stan psychiczny nie pozwala na stawiennictwo w sądzie. Chciałabym bardzo, żeby wróciła do swojego poprzedniego życia - mówiła matka. - Była piękną, mądrą, samodzielną kobietą. Studiowała, a teraz moja córka zamieniła się w ośmiolatkę.
Sąd wezwał dziś w charakterze świadka także 20-letniego Marcina H., który kierował hondą. Mężczyzna jest oskarżony (jego proces toczy się oddzielnie) o doprowadzenie do tragicznego wypadku, ale - zdaniem prokuratury - przyczynił się do niego w sposób nieumyślny. Dziś skorzystał z prawa odmowy złożenia wyjaśnień.
- Najbardziej istotna będzie opinia biegłego z zakresu ruchu drogowego - wskazywał po wyjściu z sali mecenas Krzysztof Kanty, obrońca Pawła G. - Posiada on informacje specjalne, takie, których nie ma ani prokurator ani obrońca. Ta opinia wiele wniesie do sprawy - zakończył.
A