Montex Lublin i Zagłębie Lubin awansowały do finału rozgrywanego w Elblągu turnieju o Puchar Polski w piłce ręczne kobiet. Mecz finałowy pomiędzy tymi zespołami odbędzie się w sobotę o 17.00. Niestety nasze zawodniczki odpadły op starciu z Zagłębiem Lubin (23-25).
Montex Lublin - Zgoda Bielszowice 25:16 (13:7)
Spotkanie pomiędzy tymi dwiema drużynami rozpoczęło się miłym akcentem. Jeszcze przed pierwszym gwizdkiem sędziego zawodniczki Zgody wręczyły piłkarkom Monteksu różyczki i pogratulowały siódmego z rzędu tytułu mistrzowskiego.
Spotkanie nie należał do emocjonujących. W pierwszej części gry oba zespoły sprawiały wrażenie zmęczonych zmaganiami ligowymi. Dlatego też na boisku mnożyły się błędy, a wynik oscylował w granicach remisu. Momentami spotkanie stawało się nudne i mało widowiskowe. Dopiero w 13 min. po bramce Moniki Marzec lublinianki uzyskały pięciobramkową przewagę, której nie oddały już do końca meczu. Obraz gry uległ zmianie dopiero w drugiej połowie. Zespół Monteksu nabrał rozmachu i z minuty na minutę powiększał swoją przewagę. W 45 min. bramka Swietłany Czerneckiej dała mistrzyniom Polski ośmiobramkową przewagę. Wówczas to trener Andrzej Dróżkowski wprowadził na parkiet zawodniczki z ławki rezerwowej, które świetnie zastępowały swoje poprzedniczki. Bardzo dobrze w całym spotkaniu spisywała się w bramce Monteksu Magdalena Chemicz znana elbląskim kibicom z występów w EB Starcie. Ostatni kwadrans nie przyniósł większych zmian i zespół z Lublina pewnie awansowały do finału.
Zespoły zagrały w składach:
Montex: Chemicz, Pierzchała - Aleksandrowicz 1 bramka, Włodek 1, Czapko 5, Damięcka, Mańkowska 1, Marzec 4, Czarnecka Tryka 2, Żukiel 6, Luberecka, Strzałkowska 3, Kot-Kowalska 2.
Zgoda: Radlińska, Krzymińska - Echolc 4, Guryliowa 1, Hanert 3, Pawlik 5, Siwczyk, Winkler, Rotter 1, Tomys, Pastuszyk 1, Semeniuk 1.
EB Start Elbląg - Zagłębie Lubin 23:25 (12:12)
Niestety po raz kolejny fatalna postawa zawodniczek EB Startu w drugiej połowie dała przeciwniczkom zwycięstwo. W pierwszej odsłonie meczu oba zespoły grały z wielką determinacja i wolą walki. Po zmianie stron gospodynie w przeciągu osiemnastu minut zdobyły zaledwie dwie bramki.
Po 2 min. gry gospodynie prowadziły 2:0. Niestety cztery minuty później mieliśmy remis 2:2. Sytuacja taka miała miejsce do 13 min., kiedy to na tablicy widniał wynik 5:5. Wówczas nastąpił atak Zagłębia, które w 24 min. prowadziło już trzema bramkami. Kiedy wydawało się, że pierwsza połowa zakończy się jednobramkowym prowadzeniem gości, Monika Pełka zdobyła bramkę i mieliśmy remis 12:12.
Po zmianie stron gospodynie rozegrały chyba najgorsze 20 min. w całym sezonie. W przeciągu osiemnastu minut zdołały rzucić zaledwie dwie bramki i na tablicy widniał wynik 21:14 dla Zagłębia. Bardzo dobrze w tym okresie gry broniła bramkarka gości Alicja Głowczak. Ostatnie dwanaście minut to heroiczny bój podopiecznych Jerzego Ringwelskiego. Elblążanki wprawdzie zniwelował straty do dwóch bramek (21:23), jednak na doprowadzenie do remisu zabrakło czasu. Oba zespoły zdobyły jeszcze po dwie bramki i mecz zakończył się zwycięstwem zespołu gości.
- Bardzo szkoda, że w taki sposób przegraliśmy to spotkanie - powiedział po meczu Jerzy Ringwelski, trener EB Startu. - Chyba trochę za późno nastąpił zryw do ataku. Moje przedmeczowe obawy, że to spotkanie wygra dla Zagłębia ich bramkarka Alicja Główczak sprawdziły się w stu procentach. Oddaliśmy rekordową liczbę rzutów i większość z nich obroniła Główczak. Mieliśmy w tym meczu zbyt mało argumentów by pokonać zespół, który przypomnijmy doszedł do ćwierćfinału Pucharu Federacji. Kluczowym momentem było pierwsze dwadzieścia minut drugiej części gry. Zagłębie odskoczyło na kilka bramek i już zabrakło czasu na odrabianie strat. Czuję niedosyt po tym meczu, bo wynik mógłby być zgoła odmienny.
Zespoły zagrały w składach:
EB Start: Charłamowa, Alberciak - Kozik 5, Szuszkiewicz 4, Pazur 2, Pełka 3, Kańduła 2, Szklarczuk 6, Korowacka, Olszewska 1, Radkiewicz.
Zagłębie: Głowczak, Gała - Pociecha 5, Duchnowa, Sztefan 1, Pobiedzińska 4, Błaszkowska 5, Stańczak, Kot 9, Wojtala 1, Szymczyk.
Spotkanie pomiędzy tymi dwiema drużynami rozpoczęło się miłym akcentem. Jeszcze przed pierwszym gwizdkiem sędziego zawodniczki Zgody wręczyły piłkarkom Monteksu różyczki i pogratulowały siódmego z rzędu tytułu mistrzowskiego.
Spotkanie nie należał do emocjonujących. W pierwszej części gry oba zespoły sprawiały wrażenie zmęczonych zmaganiami ligowymi. Dlatego też na boisku mnożyły się błędy, a wynik oscylował w granicach remisu. Momentami spotkanie stawało się nudne i mało widowiskowe. Dopiero w 13 min. po bramce Moniki Marzec lublinianki uzyskały pięciobramkową przewagę, której nie oddały już do końca meczu. Obraz gry uległ zmianie dopiero w drugiej połowie. Zespół Monteksu nabrał rozmachu i z minuty na minutę powiększał swoją przewagę. W 45 min. bramka Swietłany Czerneckiej dała mistrzyniom Polski ośmiobramkową przewagę. Wówczas to trener Andrzej Dróżkowski wprowadził na parkiet zawodniczki z ławki rezerwowej, które świetnie zastępowały swoje poprzedniczki. Bardzo dobrze w całym spotkaniu spisywała się w bramce Monteksu Magdalena Chemicz znana elbląskim kibicom z występów w EB Starcie. Ostatni kwadrans nie przyniósł większych zmian i zespół z Lublina pewnie awansowały do finału.
Zespoły zagrały w składach:
Montex: Chemicz, Pierzchała - Aleksandrowicz 1 bramka, Włodek 1, Czapko 5, Damięcka, Mańkowska 1, Marzec 4, Czarnecka Tryka 2, Żukiel 6, Luberecka, Strzałkowska 3, Kot-Kowalska 2.
Zgoda: Radlińska, Krzymińska - Echolc 4, Guryliowa 1, Hanert 3, Pawlik 5, Siwczyk, Winkler, Rotter 1, Tomys, Pastuszyk 1, Semeniuk 1.
EB Start Elbląg - Zagłębie Lubin 23:25 (12:12)
Niestety po raz kolejny fatalna postawa zawodniczek EB Startu w drugiej połowie dała przeciwniczkom zwycięstwo. W pierwszej odsłonie meczu oba zespoły grały z wielką determinacja i wolą walki. Po zmianie stron gospodynie w przeciągu osiemnastu minut zdobyły zaledwie dwie bramki.
Po 2 min. gry gospodynie prowadziły 2:0. Niestety cztery minuty później mieliśmy remis 2:2. Sytuacja taka miała miejsce do 13 min., kiedy to na tablicy widniał wynik 5:5. Wówczas nastąpił atak Zagłębia, które w 24 min. prowadziło już trzema bramkami. Kiedy wydawało się, że pierwsza połowa zakończy się jednobramkowym prowadzeniem gości, Monika Pełka zdobyła bramkę i mieliśmy remis 12:12.
Po zmianie stron gospodynie rozegrały chyba najgorsze 20 min. w całym sezonie. W przeciągu osiemnastu minut zdołały rzucić zaledwie dwie bramki i na tablicy widniał wynik 21:14 dla Zagłębia. Bardzo dobrze w tym okresie gry broniła bramkarka gości Alicja Głowczak. Ostatnie dwanaście minut to heroiczny bój podopiecznych Jerzego Ringwelskiego. Elblążanki wprawdzie zniwelował straty do dwóch bramek (21:23), jednak na doprowadzenie do remisu zabrakło czasu. Oba zespoły zdobyły jeszcze po dwie bramki i mecz zakończył się zwycięstwem zespołu gości.
- Bardzo szkoda, że w taki sposób przegraliśmy to spotkanie - powiedział po meczu Jerzy Ringwelski, trener EB Startu. - Chyba trochę za późno nastąpił zryw do ataku. Moje przedmeczowe obawy, że to spotkanie wygra dla Zagłębia ich bramkarka Alicja Główczak sprawdziły się w stu procentach. Oddaliśmy rekordową liczbę rzutów i większość z nich obroniła Główczak. Mieliśmy w tym meczu zbyt mało argumentów by pokonać zespół, który przypomnijmy doszedł do ćwierćfinału Pucharu Federacji. Kluczowym momentem było pierwsze dwadzieścia minut drugiej części gry. Zagłębie odskoczyło na kilka bramek i już zabrakło czasu na odrabianie strat. Czuję niedosyt po tym meczu, bo wynik mógłby być zgoła odmienny.
Zespoły zagrały w składach:
EB Start: Charłamowa, Alberciak - Kozik 5, Szuszkiewicz 4, Pazur 2, Pełka 3, Kańduła 2, Szklarczuk 6, Korowacka, Olszewska 1, Radkiewicz.
Zagłębie: Głowczak, Gała - Pociecha 5, Duchnowa, Sztefan 1, Pobiedzińska 4, Błaszkowska 5, Stańczak, Kot 9, Wojtala 1, Szymczyk.
MP