- To był koszmar - czytamy w dzisiejszym "Dzienniku Elbląskim". - Jeszcze nigdy nie przeżyłam takiego upokorzenia na oczach koleżanek i klientów. Poniżono mnie - opowiada kasjerka sklepu Biedronka w Elblągu. Przełożona kasjerki nie pozwoliła jej wyjść do toalety.
- Byłam zaskoczona, ale zadzwoniłam do przełożonej - mówi pani Wioletta. - Ta się nie zgodziła. Za jakiś czas ponownie poprosiłam o wyjście do toalety. Odpowiedź była taka sama. Nie wytrzymałam i stało się. Jeszcze takiego wstydu nie przeżyłam. Potem od kierowniczki w usłyszałam, że to praca, a nie przedszkole.
Na drugi dzień kasjerka nie była w stanie pracować. Zwolniła się i poszła do lekarza. Dostała tydzień zwolnienia.
- W poniedziałek wrócę do pracy, jeśli lekarz nie przedłuży zwolnienia - mówi. - Jestem w szoku. Nie jestem w stanie przekroczyć progu sklepu.
O wydarzeniu kasjerka poinformowała Mirosława Kozłowskiego, szefa elbląskiej „Solidarności”, a potem inspektorów elbląskiego oddziału Państwowej Inspekcji Pracy. Inspektorzy PIP rozpoczęli postępowanie wyjaśniające.
- Sprawdzaliśmy zapisy na monitoringu. Rozmawialiśmy z kasjerką i jej przełożoną - mówi Eugeniusz Dąbrowski, kierownik elbląskiego oddziału PIP. - Nie wiemy jeszcze czy działanie przełożonej było nieumyślne czy złośliwe. Zbadamy też czy była możliwość zastąpienia kasjerki inną osobą.
Paweł Tymiński, rzecznik prasowy Jeronimo Martins Dystrybucja S.A., firmy prowadzącej sieć sklepów Biedronka, potwierdził, że przykry incydent miał miejsce.
- W pierwszym momencie zdecydowaliśmy, by ukarać kierowniczkę dyscyplinarnym zwolnieniem z pracy - wyjaśnia Tymiński. - Sprawdziliśmy zapis kamer monitorujących sklep i rozmawialiśmy z kierowniczką. Okazało się, że sytuacja nie jest jednoznaczna. Być może kontekst zdarzeń nie był do końca taki, jak przedstawiła nam pracownica. W tej sytuacji wstrzymaliśmy decyzję aż do ostatecznego wyjaśnienia sprawy.
Paweł Tymiński dodaje, że kasjerka już została przeproszona.
- Zaproponowaliśmy jej także pracę w innym sklepie.
Na drugi dzień kasjerka nie była w stanie pracować. Zwolniła się i poszła do lekarza. Dostała tydzień zwolnienia.
- W poniedziałek wrócę do pracy, jeśli lekarz nie przedłuży zwolnienia - mówi. - Jestem w szoku. Nie jestem w stanie przekroczyć progu sklepu.
O wydarzeniu kasjerka poinformowała Mirosława Kozłowskiego, szefa elbląskiej „Solidarności”, a potem inspektorów elbląskiego oddziału Państwowej Inspekcji Pracy. Inspektorzy PIP rozpoczęli postępowanie wyjaśniające.
- Sprawdzaliśmy zapisy na monitoringu. Rozmawialiśmy z kasjerką i jej przełożoną - mówi Eugeniusz Dąbrowski, kierownik elbląskiego oddziału PIP. - Nie wiemy jeszcze czy działanie przełożonej było nieumyślne czy złośliwe. Zbadamy też czy była możliwość zastąpienia kasjerki inną osobą.
Paweł Tymiński, rzecznik prasowy Jeronimo Martins Dystrybucja S.A., firmy prowadzącej sieć sklepów Biedronka, potwierdził, że przykry incydent miał miejsce.
- W pierwszym momencie zdecydowaliśmy, by ukarać kierowniczkę dyscyplinarnym zwolnieniem z pracy - wyjaśnia Tymiński. - Sprawdziliśmy zapis kamer monitorujących sklep i rozmawialiśmy z kierowniczką. Okazało się, że sytuacja nie jest jednoznaczna. Być może kontekst zdarzeń nie był do końca taki, jak przedstawiła nam pracownica. W tej sytuacji wstrzymaliśmy decyzję aż do ostatecznego wyjaśnienia sprawy.
Paweł Tymiński dodaje, że kasjerka już została przeproszona.
- Zaproponowaliśmy jej także pracę w innym sklepie.
/źródło "Dziennik Elbląski"/