
Lato już w pełni. Choć pogoda nas nie rozpieszcza, to rowerzystów na drogach, chodnikach i innych powierzchniach płaskich nie brakuje. O „rowerowych grzechach”, niebezpiecznych przygodach, a także mitach i statystykach na temat jazdy bez kasku rozmawiamy z elblążaninem Dariuszem Korsakiem z Grupy Rowerowej Trójmiasto, który w zeszłym roku pobił swój życiowy rekord, przejeżdżając na rowerze blisko 14 tys. km!
Agnieszka Jasionowska: Co według Pana znajdzie się na liście siedmiu grzechów głównych rowerzysty?
Dariusz Korsak: - Na pewno „jazda po pijaku”. Tutaj takim ewenementem w skali kraju jest Braniewo, gdzie codziennie policjanci łapią pijanych rowerzystów. Na drugim miejscu znajdzie się jazda po chodniku. Osobiście wolę jeździć po chodniku, bo bezpieczniej, ale są miejsca, w których nie można ze względu na duże natężenie ruchu pieszych. Poza tym są ścieżki rowerowe i nawet ostatnio zostały oznakowane. Trzecie to jazda niesprawnym rowerem, a rower powinien być wyposażony w sprawne hamulce, dzwonek, światła, a także dodatkowo w zestaw do napraw w razie awarii. Sprawny rower to podstawa. Czy rower droższy, czy tańszy to nie ważne, bo powinien być sprawny. Czwarty grzech to jazda po pasach. Są oczywiście przejścia, na których można przejechać, gdyż są specjalne ścieżki wydzielone dla rowerzystów, ale również są i takie, na których nie można przejeżdżać. Następne to jazda w nocy bez odpowiedniego oświetlenia. Koniecznie muszą być światełka, dodatkowo mogą być migające, żeby kierowcy wcześniej zauważyli, że „coś” tam jest. Teraz szóste - „jazda bez trzymanki”. Kiedyś na Placu Konstytucji zbierała się grupka młodzieży, która tak właśnie jeździła, ale oni mieli specjalny sprzęt i nie odbywało się to na drodze. Ostatnia rzecz, też ważna - pozostawianie roweru bez zabezpieczenia. Trzeba po prostu za każdym razem przypiąć rower, nawet jeśli tylko na chwilę wchodzimy do sklepu. Zawsze stawiam rower w widocznym miejscu, bo jak coś się będzie działo, może ktoś zwróci uwagę.
Jazda z kaskiem czy bez? - mity i statystyki. Ostatnio natrafiłam na zaskakujące wyniki badań, które wykazały, że paradoksalnie najmniej poszkodowanych cyklistów jest w Holandii, gdzie procent osób używających kaski jest znikomy. Natomiast największa ilość wypadków zdarzyła się w... USA, gdzie kaski ze względów ubezpieczeniowych bywają obowiązkowe. Co myśli Pan na ten temat?
- Jest milion zdań na ten temat. Dla własnego bezpieczeństwa lepiej mieć taki kask. Może nie na takie krótkie trasy, gdy np. jadę do sklepu, ale na dłuższą wycieczkę zawsze zakładam kask. Przy groźnym wypadku taki kask może pomóc. Kiedyś byłem świadkiem takiej „popisówki”. Kilku chłopaków zjeżdżało ze stromej góry w Bażantarni. Jeden z nich na dole nie wyhamował, przewrócił się, uderzył w pień drzewa i walnął głową. Kask rozpadł się na pół, ale jemu nic się nie stało, tylko trochę się podrapał. W takich ekstremalnych warunkach kask daje na pewno poczucie bezpieczeństwa.
Jaka była Pana najbardziej niebezpieczna przygoda rowerowa?
- Złamanie łopatki w 2001 roku bodajże. No i wybicie zębów, bo upadłem centralnie na twarz. Kiedyś trenowałem dziewczynę, która została mistrzynią Polski amatorów - Ewelina Piotrowska. Któregoś razu jechałem za nią, „na jej kole”, czego nie lubię, i w pewnym momencie wykonała dziwny manewr. Żeby na nią nie wpaść, zahamowałem i tak to się skończyło. A w tym roku przewróciłem się na torach przy ul. Królewieckiej koło II Ogólniaka. Przejeżdżałem tam setki razy, ale było mokro, koło mi wpadło i wywinąłem kozła. Skończyło się na potłuczonych żebrach.
Co doradziłby Pan naszym Czytelnikom, którzy rozpoczynają swoją przygodę z rowerem?
- Najważniejszy jest sprzęt. Lepiej kupić rower ciut lepszy, a nie jakiś złom, gdyż jakość sprzętu daje komfort jazdy. Na początek trzeba spróbować się na krótkim dystansie, a następnie jeździć na coraz dłuższe trasy. Istotna jest również dieta. Trzeba pamiętać, żeby co chwila pić i coś jeść, żeby nie robiło się ciemno przed oczami. Poza tym trzeba jeździć z głową, najlepiej z kimś, bo gdy coś się stanie, to zawsze jest pomoc.
***
„Czarne” statystyki wypadków pokazują, że każdego roku blisko 6 tysięcy rowerzystów ulega wypadkom, a ok. 500 z nich ginie. W zeszłym roku rowerzyści uczestniczyli w 5150 wypadkach drogowych, w których zginęło 449 osób, a rany odniosło 4927. Wśród ofiar tych wypadków największą grupę stanowili sami rowerzyści - 433 zabitych oraz 4494 rannych. To tylko liczby, ale działają na wyobraźnię i może zapobiegną kolejnym takim tragediom.
Weź udział w konkursie „Wakacje z portElem - słoneczne i bezpieczne". Następny konkurs już za tydzień.
Przeczytaj też poprzedni tekst z tego cyklu.
Dariusz Korsak: - Na pewno „jazda po pijaku”. Tutaj takim ewenementem w skali kraju jest Braniewo, gdzie codziennie policjanci łapią pijanych rowerzystów. Na drugim miejscu znajdzie się jazda po chodniku. Osobiście wolę jeździć po chodniku, bo bezpieczniej, ale są miejsca, w których nie można ze względu na duże natężenie ruchu pieszych. Poza tym są ścieżki rowerowe i nawet ostatnio zostały oznakowane. Trzecie to jazda niesprawnym rowerem, a rower powinien być wyposażony w sprawne hamulce, dzwonek, światła, a także dodatkowo w zestaw do napraw w razie awarii. Sprawny rower to podstawa. Czy rower droższy, czy tańszy to nie ważne, bo powinien być sprawny. Czwarty grzech to jazda po pasach. Są oczywiście przejścia, na których można przejechać, gdyż są specjalne ścieżki wydzielone dla rowerzystów, ale również są i takie, na których nie można przejeżdżać. Następne to jazda w nocy bez odpowiedniego oświetlenia. Koniecznie muszą być światełka, dodatkowo mogą być migające, żeby kierowcy wcześniej zauważyli, że „coś” tam jest. Teraz szóste - „jazda bez trzymanki”. Kiedyś na Placu Konstytucji zbierała się grupka młodzieży, która tak właśnie jeździła, ale oni mieli specjalny sprzęt i nie odbywało się to na drodze. Ostatnia rzecz, też ważna - pozostawianie roweru bez zabezpieczenia. Trzeba po prostu za każdym razem przypiąć rower, nawet jeśli tylko na chwilę wchodzimy do sklepu. Zawsze stawiam rower w widocznym miejscu, bo jak coś się będzie działo, może ktoś zwróci uwagę.
Jazda z kaskiem czy bez? - mity i statystyki. Ostatnio natrafiłam na zaskakujące wyniki badań, które wykazały, że paradoksalnie najmniej poszkodowanych cyklistów jest w Holandii, gdzie procent osób używających kaski jest znikomy. Natomiast największa ilość wypadków zdarzyła się w... USA, gdzie kaski ze względów ubezpieczeniowych bywają obowiązkowe. Co myśli Pan na ten temat?
- Jest milion zdań na ten temat. Dla własnego bezpieczeństwa lepiej mieć taki kask. Może nie na takie krótkie trasy, gdy np. jadę do sklepu, ale na dłuższą wycieczkę zawsze zakładam kask. Przy groźnym wypadku taki kask może pomóc. Kiedyś byłem świadkiem takiej „popisówki”. Kilku chłopaków zjeżdżało ze stromej góry w Bażantarni. Jeden z nich na dole nie wyhamował, przewrócił się, uderzył w pień drzewa i walnął głową. Kask rozpadł się na pół, ale jemu nic się nie stało, tylko trochę się podrapał. W takich ekstremalnych warunkach kask daje na pewno poczucie bezpieczeństwa.
Jaka była Pana najbardziej niebezpieczna przygoda rowerowa?
- Złamanie łopatki w 2001 roku bodajże. No i wybicie zębów, bo upadłem centralnie na twarz. Kiedyś trenowałem dziewczynę, która została mistrzynią Polski amatorów - Ewelina Piotrowska. Któregoś razu jechałem za nią, „na jej kole”, czego nie lubię, i w pewnym momencie wykonała dziwny manewr. Żeby na nią nie wpaść, zahamowałem i tak to się skończyło. A w tym roku przewróciłem się na torach przy ul. Królewieckiej koło II Ogólniaka. Przejeżdżałem tam setki razy, ale było mokro, koło mi wpadło i wywinąłem kozła. Skończyło się na potłuczonych żebrach.
Co doradziłby Pan naszym Czytelnikom, którzy rozpoczynają swoją przygodę z rowerem?
- Najważniejszy jest sprzęt. Lepiej kupić rower ciut lepszy, a nie jakiś złom, gdyż jakość sprzętu daje komfort jazdy. Na początek trzeba spróbować się na krótkim dystansie, a następnie jeździć na coraz dłuższe trasy. Istotna jest również dieta. Trzeba pamiętać, żeby co chwila pić i coś jeść, żeby nie robiło się ciemno przed oczami. Poza tym trzeba jeździć z głową, najlepiej z kimś, bo gdy coś się stanie, to zawsze jest pomoc.
***
„Czarne” statystyki wypadków pokazują, że każdego roku blisko 6 tysięcy rowerzystów ulega wypadkom, a ok. 500 z nich ginie. W zeszłym roku rowerzyści uczestniczyli w 5150 wypadkach drogowych, w których zginęło 449 osób, a rany odniosło 4927. Wśród ofiar tych wypadków największą grupę stanowili sami rowerzyści - 433 zabitych oraz 4494 rannych. To tylko liczby, ale działają na wyobraźnię i może zapobiegną kolejnym takim tragediom.
Weź udział w konkursie „Wakacje z portElem - słoneczne i bezpieczne". Następny konkurs już za tydzień.
Przeczytaj też poprzedni tekst z tego cyklu.
Anieze