UWAGA!

Dramat bez świadków

 Elbląg, Proces Jana G. toczy się przed Sądem Okręgowym w Elblągu
Proces Jana G. toczy się przed Sądem Okręgowym w Elblągu (fot. Anna Dembińska)

Sąsiedzi słyszeli krzyki kobiety dobiegające z mieszkania Jana G., znajomi widzieli siniaki na twarzy jego konkubiny, ale nie było świadków, którzy mogliby potwierdzić agresywne zachowanie mężczyzny. – Obrażenia, o jakich mówią osoby postronne, powstały w wyniku uderzenia otwartą ręką lub pięścią w twarz – stwierdziła biegła Barbara Rutkowska.

57-letni Jan G. został oskarżony o znęcanie się nad swoją konkubiną oraz o jej pobicie, w wyniku którego kobieta zmarła [została znaleziona martwa 30 kwietnia 2009 r. w mieszkaniu konkubenta – red.]. Mężczyzna najpierw przyznał się do winy i poprosił sąd o możliwość dobrowolnego poddania się karze więzienia. Jednak pod odczytaniu jego zeznań z wcześniejszego postępowania zmienił zdanie. Teraz twierdzi, że jest niewinny. - Nigdy jej nie uderzyłem, no, raz, wtedy w kwietniu, ale to i tak tylko ręką na odlew. Jak wychodziłem rano do pracy to żyła – przekonywał sąd.
       Dziś (25 stycznia) zeznawał m.in. pracownik stolarni, w której Jan G. czasem wykonywał drobne prace i w ten sposób zarabiał na papierosy i chleb oraz córka zmarłej Janiny H.
       - Znam Jana G. od ok. 4 lat – mówił pracownik stolarni. – Przychodził do nas, by zarobić pare groszy na papierosy czy na chleb. Czasem zaglądała też jego konkubina. Słyszałem na podwórku o interwencjach policji w mieszkaniu, które zajmowali. Nie widziałem jednak, by Janina miała jakieś ślady pobicia. Oskarżony nadużywał alkoholu – przyznał świadek. – Wówczas kłamał i był nadpobudliwy.
       Mężczyzna zeznał też, że o pobiciu Janki przez Jana G. dowiedział się następnego dnia od bezdomnego, który sypiał w kontenerze przy stolarni, gościł także czasem w mieszkaniu oskarżonego.
       - Opowiadał on, że był poprzedniego wieczora u Janka w domu, że razem pili – mówił świadek. – Janek miał wówczas uderzyć swoją konkubinę. Później wyrzucił bezdomnego z domu.
       Wspomniany bezdomny był już kilkakrotnie wzywany do sądu – jak dotąd bezskutecznie. Dziś sędzia Elżbieta Kosecka-Sobczak odczytała zeznania, jakie złożyła Beata K., nieżyjąca już przyjaciółka bezdomnego: „Znałam Janka, gdy ten jeszcze mieszkał ze swoją żoną. Byliśmy sąsiadami. Później ja zamieszkałam z Piotrem (bezdomny) w stolarni. Janina opowiadała, że Jan bywa agresywny, nosiła ciemne okulary. Dostawała od niego za to, że chowała przed nim wódkę, a także wtedy, gdy nie chciała dać mu pieniędzy [Janina H. miała rentę – Jan G. nie posiadał źródła stałego dochodu – red.]. Widziałam Janinę dzień przed jej śmiercią. Przyszła na stolarnię wstawiona. Razem z Jankiem poszli do domu. Następnego dnia Jan kazał Piotrowi sprzątnąć w mieszkaniu. Mówił podobno, że Janka śpi. Poszliśmy do jego mieszkania razem – ja i Piotr. Janka faktycznie siedziała w fotelu. Nie ruszała się, twarz miała w siniakach. Wyglądała jakby nie żyła. Piotr pozmywał trochę naczyń i dotkną jej ręki. Wyszliśmy, nie dzwoniliśmy na policję. Nie chcieliśmy się w to mieszać”.
       Biegła Barbara Rutkowska stwierdziła, że obrażenia, jakie za życia odnosiła Janina H. powstały w wyniku uderzenie pięścią lub otwartą ręką.
       - Swoją opinię mogłam oprzeć tylko na zeznaniach świadków – nie było bowiem dokumentacji medycznej – przyznała. – Pokrzywdzona doznawała stłuczeń głowy, w tym twarzoczaszki, miała też siniaki na twarzy, szczególnie w okolicach oczu. Takie obrażenia powstają najczęściej na skutek pobicia.
       Dziś przesłuchana została także 36-letnia córka zmarłej Janiny H., która występuje w procesie jako oskarżyciel posiłkowy.
       - Mama długo nie mówiła mi, gdzie i z kim mieszka – przyznała. – Odwiedzała mnie raz-dwa razy w tygodniu, gdy chciała się wykąpać. Często zostawała na noc. Gdy przychodziła widziałam u niej siniaki pod okiem. Zawsze mówiła, że się przewróciła. Wierzyłam jej, bo chorowała na cukrzycę, miała coś z nogami i się przewracała. Nie podejrzewałam Janka, że mógł jej coś takie zrobić.
       - Poznałam go gdzieś w październiku 2008 r. – kontynuowała. – Zadzwonił do mnie jego syn i powiedział, że mama chce ze mną porozmawiać. Przyszłam więc do nich. Byłam tam jeszcze przed Świętami Bożego Narodzenia. Janek był pod wpływem alkoholu. Wtedy wyszło na jaw, że Janek „czyści” konto mojej mamy. Chciała mi podarować 100 złotych na święta i dała mi kartę do bankomatu. Okazało się, że konto jest puste. Janek powiedział, że musiał oddać długi kolegom.
       - Przyszłam też w Wigilię, która nie była przyjemna – dodała córka zmarłej Janiny H. – Zaczęli się kłócić. Zabrałam więc mamę do siebie na święta. 27 grudnia 2008 zostałam zatrzymana, a następnie osadzona w ZK w Gdańsku, a potem w Grudziądzu. O śmierci matki dowiedziałam się, gdy przypadkowo zadzwoniłam do swojego sąsiada.
       Córka pokrzywdzonej wspominała też wizytę u matki w szpitalu, gdy ta leczyła się na cukrzycę.
       - Zadzwonił do mnie Janek – mówiła w sądzie. – Był pijany, nawet nie mógł powiedzieć, w którym szpitalu jest mama. Tam zachowywał się niepokojąco – skręcał rurki, które doprowadzały krew mamie, siadał na jej łóżku, krzyczał - nawet pielęgniarki prosiły by opuścił salę. W końcu ja wyszłam, bo tak mnie zdenerwował.
       Córka zmarłej dodała też, że gdy przebywała w ZK do jej mieszkania zapukała matka. Powiedziała koleżance, która opiekowała się domostwem, że Janek ją bije i że ona się go boi. Chciała się wyprowadzić.
       Sędzia Kosecka-Sobczak – na wniosek prokuratora – zdecydowała o przesłuchaniu w charakterze świadka wspomnianej koleżanki. Na rozprawie, która odbędzie się 15 lutego, przesłuchani zostaną także biegli m.in. z zakresu psychiatrii.
      
A

Najnowsze artykuły w dziale Wiadomości

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
A moim zdaniem... (od najstarszych opinii)
  • Stawiam na to że ona sama sobie to zrobiła, aby wrobić faceta. Baby właśnie takie są
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    0
    Pinokio(2010-01-25)
  • Twoja stara wrobiła twojego starego w ciebie żeby się hajtnąć.
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    0
    Wujek Staszek(2010-01-25)
  • I wyszło co wyszło, głupie i przemądrzałe. .. .. Agresywny pijaczek, twardziel i gieroj w domu a w pracy aniołek na papieroski dorabiał skur. .Szkoda, że obok mnie nie mieszka, taż bym zrobił piekiełko. Takie gn. .dzisiaj wieczorem, też szaleją w ELblągu, w czterech ścianach, ale nikt nic nie wie wszyscy się boją, bo to nie moja sprawa itp: taki to naród, a dzieci patrzą i cierpią.
  • szkoda mi tej kobiety a ten facet powinien siedziec do konca zycia w celiudaje niewiniatko wsrod pijanych kolesi dran i damski bokser i tyle
  • Damski bokser i tyle! katował kobietę i powinien siedzieć maksymalny wyrok. jeszcze się gostek nie przyznaje! zabić i czuć się nie winnym to trzeba mieć tupet!
  • zgadzam się z przedmówcą całe życie katował kobiety, ludzie tam mieszkający jednogłośnie opowiedzieli co sie działo przez lata w tym pseudomieszkaniu, a teraz tak zwany jan gie; ] się nie przyznaje, biedactwo on trafił do aresztu za niewinność, on tą kobietę tylko raz w twarz uderzył, po prostu się odwinął jak szedł do pracy i tyle, czy to tak wiele wśród tych wszystkich 'oszczerstw' kierowanych pod jego adresem Przecież to ludzie kłamią, tych kilkunastu świadków dotychczas przesłuchanych, którzy przypadkiem w tej sprawie zeznali identycznie, jan gie jest niewinny
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    0
    obiekty'wista(2010-01-26)
  • Takie historie są w każdej kamienicy. Jak zadzwonisz na pieski to przyjadą i pojadą a pobita baba nawet nie pisknie, wrecz zapewnia ze jest wszystko dobrze, aż do ostatniego razu
  • Gdyby nie znieczulica mieszkancow ta kobieta bylaby wsrod nas patologia patologia. .. ale to tylko czlowiek
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    0
    ofiara(2010-01-26)
  • A co tu mieć pretensję do sąsiadów, że nie informowali policji o ekscesach jakie działy się w tym mieszkaniu, skoro nawet córka zmarłej kobiety patrzyła na to wszystko przez palce. .. Zdenerwował ją w szpitalu to wyszła?? Jakby się to mojej mamie trafiło to bym chyba dziada ukatrupiła. Z resztą czemu ta kobieta była przy facecie który ją bił?? Przecież miała własne źródło dochodów więc nie dla pieniędzy. Bił ja więc nie dla miłości. Nigdy nie rozumiałam takich kobiet co się nie szanują i dają się bezkarnie tłuc takim typkom. ..
  • Moze i racja ale nie wydaje mi sie by wlasna gotowka to wszystko by moc uwolnic sie od swego kata:(
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    0
    ofiara(2010-01-26)
  • w tym sęk że to właśnie sąsiedzi interweniowali non stop dzwoniąc na policję gdy z tego pseudo mieszkania dobiegały krzyki. policja wylegitymowała i na tym koniec. następnego dnia kobieta w pochmurny dzień chodziła w słonecznych okularach. teraz ma lepiej jak miał w domu.
  • jak dramat bez świadków? nie rozumiem tytułu! tylu sąsiadów opowiedziało co ten człowiek wyprawiał a im mało świadków. czy to za mało? dlaczego wszyscy sąsiedzi mieli by być przeciwko temu człowiekowi. porostu, powiedzieli, prawdę !!
Reklama