Są chętni na kupno nowoczesnego budynku dydaktycznego przy ul. Lotniczej w Elblągu, gdzie mieści się siedziba Elbląskiej Uczelni Humanistyczno - Ekonomicznej. Uczelnia dzierżawi budynek od będącej w upadłości firmy Andromag. Zainteresowane kupnem instytucje stawiają jednak jeden warunek: dotychczasowy najemca musi odejść.
Budynek chcą - oprócz EUH-E - kupić jeszcze dwie inne uczelnie: Szkoła Wyższa im. Bogdana Jańskiego oraz Wyższa Szkoła Humanistyczna w Pułtusku. Zgłosiły one do syndyka chęć udziału w ewentualnym przetargu, lecz zastrzegły, że ofertę złożą tylko w wypadku, jeżeli budynek nie będzie obciążony umowami o dzierżawę.
Syndyk ma teraz twardy orzech do zgryzienia. Przypomnijmy, że jeszcze przed ogłoszeniem upadłości Andromag wydzierżawił budynek EUH-E. Umowy (jedna dotyczy dzierżawy samego budynku, druga - wyposażenia) zostały podpisane pod koniec 2001 roku, na niecały miesiąc przed ogłoszeniem upadłości Andromagu. Ze strony uczelni podpisał je rektor i były prezes spółki Zdzisław Dubiella, zaś ze strony spółki prezes Bazyli Sokół, który obecnie jest podkanclerzem uczelni, której szefuje rektor Dubiella. Umowy podpisano na 15 lat. Nie zawierają zapisów mówiących o tym, kiedy mogą zostać zerwane. Są więc praktycznie nie do odwołania.
Syndyk zaskarżył je do sądu. W ubiegły piątek odbyła się kolejna rozprawa w tej sprawie. Przed sądem zeznawał m.in. Zdzisław Dubiella oraz kanclerz EUH-E Henryk Fall. Przyznali, że umowy na czas określony podpisali dlatego, że są one stabilniejsze, a uczelni do funkcjonowania potrzeba spokoju. Dodali przy tym, że umowy na czas nieokreślony można stosunkowo łatwo zerwać.
Wyrok w tej sprawie będzie znany w połowie grudnia.
Syndyk ma teraz twardy orzech do zgryzienia. Przypomnijmy, że jeszcze przed ogłoszeniem upadłości Andromag wydzierżawił budynek EUH-E. Umowy (jedna dotyczy dzierżawy samego budynku, druga - wyposażenia) zostały podpisane pod koniec 2001 roku, na niecały miesiąc przed ogłoszeniem upadłości Andromagu. Ze strony uczelni podpisał je rektor i były prezes spółki Zdzisław Dubiella, zaś ze strony spółki prezes Bazyli Sokół, który obecnie jest podkanclerzem uczelni, której szefuje rektor Dubiella. Umowy podpisano na 15 lat. Nie zawierają zapisów mówiących o tym, kiedy mogą zostać zerwane. Są więc praktycznie nie do odwołania.
Syndyk zaskarżył je do sądu. W ubiegły piątek odbyła się kolejna rozprawa w tej sprawie. Przed sądem zeznawał m.in. Zdzisław Dubiella oraz kanclerz EUH-E Henryk Fall. Przyznali, że umowy na czas określony podpisali dlatego, że są one stabilniejsze, a uczelni do funkcjonowania potrzeba spokoju. Dodali przy tym, że umowy na czas nieokreślony można stosunkowo łatwo zerwać.
Wyrok w tej sprawie będzie znany w połowie grudnia.
OP