
Chciałbym, żeby moja sztuka dała człowiekowi takie miejsce wytchnienia. Każdy potrzebuje czasami trochę odpoczynku i zawsze chciałem, żeby mój obraz mógł w tym pomóc – mówi Marek Szczęsny, którego prace oglądać można na wystawie „Ślad płomienia” w Światowidzie. Zobacz zdjęcia z wernisażu.
Marek Szczęsny jest artystą wszechstronnym. Jak sam twierdzi, tuż po ukończeniu studiów był malarzem, który malował realistycznie, bardzo ekspresjonistycznie. W sidła abstrakcji wpadł podczas pobytu we Florencji, gdzie przebywał na stypendium. Pozostał pod wpływem profesora-ortodoksyjnego abstrakcjonisty, który mawiał, że sztuka jest wtedy, kiedy człowiek tworzy wizję, która nie ma nic wspólnego z tym, co jest dookoła niego.
- Maluję dla przyjemności, maluję to, co mnie interesuje, to co pozwala mi przekazać coś, może nie tyle ważnego, co ciekawego. Staram się szukać takich tematów, które są mi bliskie, nastrojowe, ciepłe dla człowieka. Zależy mi, żeby to było malarstwo bardziej optymistyczne, bo życie staje się coraz bardziej smutne i chciałbym, żeby chociaż trochę ta sztuka dała człowiekowi takie miejsce wytchnienia. Każdy człowiek ma takie momenty w swoim życiu, kiedy potrzebuje trochę odpoczynku i zawsze tak sobie myślałem, żeby ten obraz mógł mu w tym pomóc – tłumaczy artysta. – Staram się dobierać kolory tak, żeby one nie były surowe, żeby były kolorowe, żeby kompozycja była ciekawa i w miarę możliwości nieszablonowa. Czasami pozawalam sobie nawet na pewną niejednorodność tematyczną czy stylistyczną. Tak sobie myślę, że ta moja abstrakcja, bo moje malarstwo całościowo zmierza w tym kierunku, jest aluzyjna, aluzyjna właśnie w tych humanitarnych przejawach.
Wśród wielobarwnych obrazów Szczęsnego, dających oku faktycznie dużo świeżości, radości i energii znalazły się dwa zupełnie inne. Anatomiczne. Kontrastująca z czernią czerwień, płuca, żyły, krew, serce...
- Zastanawiam się gdzie jest granica uczuciowości człowieka – wyjaśnia Marek Szczęsny. – Człowiek gdy jest młody to często się zakochuje, biegnie przez życie i nagle, gdy dobiega czterdziestki myśli „cholera to ja już jestem na takim etapie, kiedy to serce już trochę staje i czuję jego ciężar”. Sam jestem w takim momencie, te obrazy są właściwie takie autobiograficzne.
Wystawę zatytułowaną „Ślad płomienia” oglądać można w światowidowej Galerii Nobilis do 27 lutego. Wstęp wolny.
***
Szkoda, że organizatorzy wystaw [w tym samym czasie w Galerii Zum na Starym Mieście odbył się inny wernisaż] po raz kolejny postawili elblążan – i nie tylko – przed trudnym i niewygodnym wyborem pozbawiając ich możliwości spotkania się z dwoma artystami. Wystarczyło porozumieć się w kwestii przesunięcia godziny otwarcia ekspozycji, a „statystyki” byłyby dużo lepsze. Przecież wszyscy narzekamy, że tak mało osób bierze udział w przedsięwzięciach kulturalnych...
- Maluję dla przyjemności, maluję to, co mnie interesuje, to co pozwala mi przekazać coś, może nie tyle ważnego, co ciekawego. Staram się szukać takich tematów, które są mi bliskie, nastrojowe, ciepłe dla człowieka. Zależy mi, żeby to było malarstwo bardziej optymistyczne, bo życie staje się coraz bardziej smutne i chciałbym, żeby chociaż trochę ta sztuka dała człowiekowi takie miejsce wytchnienia. Każdy człowiek ma takie momenty w swoim życiu, kiedy potrzebuje trochę odpoczynku i zawsze tak sobie myślałem, żeby ten obraz mógł mu w tym pomóc – tłumaczy artysta. – Staram się dobierać kolory tak, żeby one nie były surowe, żeby były kolorowe, żeby kompozycja była ciekawa i w miarę możliwości nieszablonowa. Czasami pozawalam sobie nawet na pewną niejednorodność tematyczną czy stylistyczną. Tak sobie myślę, że ta moja abstrakcja, bo moje malarstwo całościowo zmierza w tym kierunku, jest aluzyjna, aluzyjna właśnie w tych humanitarnych przejawach.
Wśród wielobarwnych obrazów Szczęsnego, dających oku faktycznie dużo świeżości, radości i energii znalazły się dwa zupełnie inne. Anatomiczne. Kontrastująca z czernią czerwień, płuca, żyły, krew, serce...
- Zastanawiam się gdzie jest granica uczuciowości człowieka – wyjaśnia Marek Szczęsny. – Człowiek gdy jest młody to często się zakochuje, biegnie przez życie i nagle, gdy dobiega czterdziestki myśli „cholera to ja już jestem na takim etapie, kiedy to serce już trochę staje i czuję jego ciężar”. Sam jestem w takim momencie, te obrazy są właściwie takie autobiograficzne.
Wystawę zatytułowaną „Ślad płomienia” oglądać można w światowidowej Galerii Nobilis do 27 lutego. Wstęp wolny.
***
Szkoda, że organizatorzy wystaw [w tym samym czasie w Galerii Zum na Starym Mieście odbył się inny wernisaż] po raz kolejny postawili elblążan – i nie tylko – przed trudnym i niewygodnym wyborem pozbawiając ich możliwości spotkania się z dwoma artystami. Wystarczyło porozumieć się w kwestii przesunięcia godziny otwarcia ekspozycji, a „statystyki” byłyby dużo lepsze. Przecież wszyscy narzekamy, że tak mało osób bierze udział w przedsięwzięciach kulturalnych...
OK