Referendum to broń obosieczna i do tego bardzo niebezpieczna. Zaczynając całą zabawę z referendum, Grupa referendalna dała mieszkańcom Elbląga nadzieję, ale, niestety, nie pokazała żadnej drogi rozwiązania naszych problemów. Zresztą, trzeba w końcu odbrązowić tę całą awanturę i powiedzieć prawdę…
Grupa referendalna (dalej GR) i to całe stowarzyszenie, które utworzono, to po prostu Ruch Palikota i tak powinni się oni nazywać od początku. Ja mam nieukrywany podziw dla osób, które słusznie uznały, że idea referendum pod szyldem Ruchu Palikota nie wypali…. Tymczasem wielu spośród mieszkańców Elbląga zwyczajnie oszukano.
Czy myślicie, że udałoby się zebrać podpisy, gdyby ludzie wiedzieli, że tak naprawdę dają zielone światło Ruchowi Palikota? Śmiem twierdzić, że nie.
Najgorsze jest jednak to, że Ruch Palikota wciąż nie przyznaje się do swojego dziecka i dalej nie pokazuje mieszkańcom realnej alternatywy dla tego, z czym mamy teraz do czynienia w mieście. Zdajcie sobie sprawę, że jeżeli mieszkańcy nie zobaczą kierunku rozwiązania niełatwych miejskich problemów, to mogą nie wziąć udziału w referendum i cała para pójdzie w gwizdek. Zabity zostanie duch oraz ruch obywatelski na dekady. Nikt po nieudanym referendum już nie uwierzy, że może mieć wpływ na to, co się dzieje wokół nas. Panowie z Ruchu Palikota, miejcie świadomość, że jak referendum nie będzie ważne, to dopiero będziemy mieli arogancję władzy… Wtedy wszyscy pożałujemy, żeśmy się dali podejść tylko po to, aby jedna partia mogła zaistnieć w mediach. Palikotowcy zachowali się, parafrazując Jarosława Haška, jak ten cymbał Herostates, który podpalił świątynię Diany* tylko po to, aby dostać się do czytanek szkolnych.
Według socjologów taki słuszny zryw mieszkańców miasta może zdarzyć się raz… Gdy referendum będzie ważne i uda się odwołać władzę, będziemy mieli czytelny sygnał, że ludzie nie będą tolerowali zachowania lokalnych polityków takiego, jaki obserwujemy… ale jak referendum będzie nieważne ze względu na frekwencję, to będzie to zielone światło dla wszelkich poczynań włodarzy, bez względu, czy nam się to będzie podobało, czy nie. I nic z tym fantem nie da się zrobić, gdyż ludzie drugi raz nie zaangażują się w referendalną awanturę. I to wszystko po to, aby nowa partyjka mogła zaistnieć, dorwać się do koryta (bo w końcu taka jest istota funkcjonowania każdej partii).
Pamiętajmy też o tym, że postępujące upartyjnienie życia publicznego grozi poważnymi konsekwencjami. Chciałbym doczekać konferencji Ruchu Palikota, który powie, co i jak zamierza w mieście zmienić. W tej całej awanturze medialnej coraz bardziej groteskowo jawi się lider PIS-u pan Jerzy Wilk. Można powiedzieć, że wieczny opozycjonista, bo od 22 lat w Radzie Miasta i zawsze na opozycyjnej ławce.
Drodzy państwo, zacznijmy w końcu rozmawiać o alternatywie dla obecnej władzy, bo jeżeli jej nie pokażemy, to cała piękna idea referendum przepadnie, a my wraz z nią. Wzywam niniejszym Ruch Palikota do zorganizowania dużej miejskiej debaty o naszym mieście… i to przed referendum.
*Diana to łaciński odpowiednik Artemidy.
Czy myślicie, że udałoby się zebrać podpisy, gdyby ludzie wiedzieli, że tak naprawdę dają zielone światło Ruchowi Palikota? Śmiem twierdzić, że nie.
Najgorsze jest jednak to, że Ruch Palikota wciąż nie przyznaje się do swojego dziecka i dalej nie pokazuje mieszkańcom realnej alternatywy dla tego, z czym mamy teraz do czynienia w mieście. Zdajcie sobie sprawę, że jeżeli mieszkańcy nie zobaczą kierunku rozwiązania niełatwych miejskich problemów, to mogą nie wziąć udziału w referendum i cała para pójdzie w gwizdek. Zabity zostanie duch oraz ruch obywatelski na dekady. Nikt po nieudanym referendum już nie uwierzy, że może mieć wpływ na to, co się dzieje wokół nas. Panowie z Ruchu Palikota, miejcie świadomość, że jak referendum nie będzie ważne, to dopiero będziemy mieli arogancję władzy… Wtedy wszyscy pożałujemy, żeśmy się dali podejść tylko po to, aby jedna partia mogła zaistnieć w mediach. Palikotowcy zachowali się, parafrazując Jarosława Haška, jak ten cymbał Herostates, który podpalił świątynię Diany* tylko po to, aby dostać się do czytanek szkolnych.
Według socjologów taki słuszny zryw mieszkańców miasta może zdarzyć się raz… Gdy referendum będzie ważne i uda się odwołać władzę, będziemy mieli czytelny sygnał, że ludzie nie będą tolerowali zachowania lokalnych polityków takiego, jaki obserwujemy… ale jak referendum będzie nieważne ze względu na frekwencję, to będzie to zielone światło dla wszelkich poczynań włodarzy, bez względu, czy nam się to będzie podobało, czy nie. I nic z tym fantem nie da się zrobić, gdyż ludzie drugi raz nie zaangażują się w referendalną awanturę. I to wszystko po to, aby nowa partyjka mogła zaistnieć, dorwać się do koryta (bo w końcu taka jest istota funkcjonowania każdej partii).
Pamiętajmy też o tym, że postępujące upartyjnienie życia publicznego grozi poważnymi konsekwencjami. Chciałbym doczekać konferencji Ruchu Palikota, który powie, co i jak zamierza w mieście zmienić. W tej całej awanturze medialnej coraz bardziej groteskowo jawi się lider PIS-u pan Jerzy Wilk. Można powiedzieć, że wieczny opozycjonista, bo od 22 lat w Radzie Miasta i zawsze na opozycyjnej ławce.
Drodzy państwo, zacznijmy w końcu rozmawiać o alternatywie dla obecnej władzy, bo jeżeli jej nie pokażemy, to cała piękna idea referendum przepadnie, a my wraz z nią. Wzywam niniejszym Ruch Palikota do zorganizowania dużej miejskiej debaty o naszym mieście… i to przed referendum.
*Diana to łaciński odpowiednik Artemidy.
dr Michał Glock