UWAGA!

Akt odwagi i protestu

 Elbląg, Renata Kobiela
Renata Kobiela

Rozmowa z Renatą Kobielą, elbląską kandydatką do Parlamentu Europejskiego z listy Polskiego Stronnictwa Ludowego.

Jest pani nową osobą w elbląskiej polityce. Jak trafiła pani na polityczną scenę?
     Jestem rzeczywiście absolutną debiutantką, ale skończyłam studia prawnicze w Uniwersytecie Gdańskim i zawsze interesowałam się tym, co dzieje się w świecie, w Polsce i wokół mnie. Zawsze też miałam własne poglądy, zwykle prezentowałam je jednak w gronie przyjaciół i znajomych. W Elblągu mieszkam od prawie 15 lat, od 17 lat jestem szczęśliwą mężatką, mam troje dzieci, z których jestem bardzo dumna i które przynoszą mi coraz więcej zaszczytów. Obecnie orzekam w Samorządowych Kolegiach Odwoławczych w Elblągu i Gdańsku. Z prawem unijnym zetknęłam się już w czasie aplikacji prokuratorskiej w Prokuraturze Okręgowej w Olsztynie. W mojej pracy na co dzień stosuję prawo. Orzekam m.in. w sprawach z zakresu pomocy społecznej. Praca przynosi mi wiele satysfakcji, bo mam bliski kontakt z rozmaitymi sprawami ludzi, sporo wiem o problemach tych osób, o biedzie, jaka nęka nasze społeczeństwo. Uważam, że ta wiedza daje mi legitymację do tego, by robić coś nad to, co wynika z moich obowiązków zawodowych.
     
     Co sądzi pani o polskiej polityce?
     Wydaje mi się, że szereg osób zasiedziało się na swoich stanowiskach. Uważają, że są nieusuwalni, że kredyt zaufania otrzymali od społeczeństwa na zawsze, a tak przecież nie jest. Mamy prawo zmieniać swoje sympatie, kierować je ku innym osobom. To jest zdrowe, by wybierać nowe osoby, takie, które, że tak powiem, nie zdewaluowały się w życiu politycznym, które mają aktualny ogląd rzeczywistości. Wydaje mi się, że ktoś, kto przez lata siedzi w parlamencie, czy po prostu piastuje bardzo wysokie stanowisko, mocno odstaje od realiów. Skąd on ma wiedzieć, co dzieje się w polskim społeczeństwie, skoro w nim de facto nie żyje. Ja jestem osobą zupełnie zwykłą, jak ja to mówię: z samego serca społeczeństwa, z pasją - i sukcesami - uprawiam ogródek działkowy. W tym miejscu chciałabym pozdrowić wszystkich działkowiczów. Bardzo cenię tych ludzi za to, że żyją blisko przyrody, są szczerzy i otwarci. Poza tym, do pracy w Gdańsku dojeżdżam autobusem PKS, robię zakupy na targowisku. To, że zdecydowałam się na kandydowanie, to z mojej strony akt odwagi, ale i pewnego protestu przeciwko bierności. Ludzie nie garną się do tego, by coś zmienić w swoim życiu. Moim zdaniem, nie wystarczy narzekać. Jeśli widzimy, że w kraju dzieje się coś złego, to po prostu trzeba coś z tym zrobić. Od różnych ludzi bardzo wiele w życiu otrzymałam i wiele im zawdzięczam. Nie mam żadnych zobowiązań i nic do stracenia, stwierdziłam więc, że startując w wyborach, mogę się na coś przydać społeczeństwu.
     
     Jak wyobraża sobie pracę w Parlamencie Europejskim?
     Dla mnie to jest miejsce zwykłej pracy, pracy, jak każda inna, żmudnego, trudnego ślęczenia nad aktami prawnymi. Nie wyobrażam sobie tego inaczej, ponieważ, jak wiemy, członkowie europarlamentu pracują w 19 komisjach. Wydaje mi się, że nikt tam nie "bije piany", nie fantazjuje, tylko każdy zajmuje się swoją pracą. Jestem euro - entuzjastką. Chciałabym, żeby w Parlamencie Europejskim znaleźli się ludzie, których da się lubić, bo tylko tacy potrafią przekonać do swoich racji. Chciałabym, aby nie zepsuto tego, co do obecnej chwili udało nam się osiągnąć. Jak kiedyś powiedział Lech Wałęsa, dzielimy się na ludzi pracy i ludzi walki. Ja jestem człowiekiem pracy. Jeśli dostanę mandat, będę ciężko pracować, aby przede wszystkim przenosić dobre wzorce unijne na grunt systemu prawa polskiego. Wierzę, że to przyniesie nam tu, w Polsce, w Elblągu wymierne korzyści: miejsca pracy - tu, a nie tam i lepsze zarobki. Jako kandydatka z tego regionu nie wyobrażam sobie oczywiście, bym mogła zapomnieć o tym miejscu, tu przecież zostaje trójka moich dzieci.
     
     Siódma pozycja, z jakiej pani wystartuje, wydaje się dość odległa.
     Może i tak. Znalazłam się na szarym końcu zapewne dlatego, że jestem osobą bezpartyjną. Uważam jednak, że jest to dobra pozycja. Moja córka urodziła się 7 lipca, siódemka zawsze była szczęśliwa dla mojej rodziny i może wreszcie będzie tak, że rzeczywiście ci ostatni będą pierwszymi? Kto wie...
rozmawiała Joanna Torsh

Najnowsze artykuły w dziale Społeczeństwo

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
A moim zdaniem...
Reklama