Coraz szersze zastosowanie telefonu we wszystkich dziedzinach życia niejednokrotnie prowadzi do zbyt lekkomyślnego szafowania rozmowami telefonicznymi - czytamy w Dzienniku Bałtyckim z 28 kwietnia 1960 roku.
Sprzyja temu w dodatku fakt, że aparaty telefoniczne są zbyt łatwo dostępne. Można przecież uzyskać połączenie z miejsca pracy, z zakładu fryzjerskiego, z budki telefonicznej itd. W tej sytuacji bardzo pocieszająca jest troska o właściwe użytkowani aparatu telefonicznego jaką wykazuje personel sklepu spożywczego MHD nr 35 przy ul. Kochanowskiego. Ekspedientom tego sklepu ani przez myśl nie przejdzie odstąpienie od zasady używania telefonu wyłącznie dla potrzeb służbowych.
Wprawdzie niektórzy klienci upierają się przy niedorzecznym żądaniu skorzystania z telefonu, motywując je np. - jak to miało miejsce 25 bm. - koniecznością wezwania pogotowia ratunkowego, ale w takich razach "niezłomni" ekspedienci ucinają dyskusję i przestają interesować się natarczywym klientem.
I słusznie. Wiadomo przecież, że telefon został w sklepie zainstalowany w celu składania zamówień, a nie po to, by wzywać pogotowie. Na wypadek zaś gdyby pomocy potrzebował ktoś z personelu placówki MHD informujemy, że można będzie skorzystać z telefonu w jednym z sąsiednich sklepów.
Wprawdzie niektórzy klienci upierają się przy niedorzecznym żądaniu skorzystania z telefonu, motywując je np. - jak to miało miejsce 25 bm. - koniecznością wezwania pogotowia ratunkowego, ale w takich razach "niezłomni" ekspedienci ucinają dyskusję i przestają interesować się natarczywym klientem.
I słusznie. Wiadomo przecież, że telefon został w sklepie zainstalowany w celu składania zamówień, a nie po to, by wzywać pogotowie. Na wypadek zaś gdyby pomocy potrzebował ktoś z personelu placówki MHD informujemy, że można będzie skorzystać z telefonu w jednym z sąsiednich sklepów.
oprac. Anieze