
Według danych pochodzących z liczenia ludności z dnia 1 grudnia 1885 roku a także na podstawie regularnych informacji z urzędu meldunkowego liczba mieszkańców Elbląga wynosi lub wzrosła do 39 tys. Podczas ostatniego posiedzenia Rady Miejskiej, które odbyło się pod koniec ubiegłego miesiąca, nadburmistrz Elditt przedstawił informację, że w Elblągu zamieszkuje obecnie ponad 41 tys. mieszkańców. Stąd można wnioskować, że ponad dwa tysiące osób mieszka tutaj bez meldunku. A wśród nich pewna 80-letnia dama, która mieszka tutaj od 13 lat bez zameldowania (AZ, sobota, 17.01.1891 r.).
Ostrzeżenie dla pań
Ostrzegamy wszystkie panie, które noszą grzebyki wykonane z celuloidu, łatwopalnego materiału. Za ostrzeżenie może służyć zdarzenie, które niedawno miało miejsce w Berlinie. Pewna dama usiadła blisko lampy, żeby sobie poczytać. Wkrótce w pokoju można było wyczuć zapach spalenizny. Kobieta obejrzała się za siebie i zobaczyła w lustrze, że grzebień w jej włosach zajął się od gorącej lampy. Kobiecie udało się wyciągnąć grzebień z włosów, jednak poparzyło jej twarz i ręce oraz częściowo spaliły się jej włosy. Poszkodowana została przewieziona do szpitala [celuloid – najstarsze termoplastyczne (mięknie w temp. ok. 90 Celsjusza) tworzywo sztuczne. Dawniej celuloid był powszechnie stosowany w przemyśle galanteryjnym przy produkcji zabawek, taśm filmowych, błon fotograficznych, piór wiecznych oraz wielu innych artykułów codziennego użytku (np. piłeczek pingpongowych). Obecnie rzadko używa się tego tworzywa. Jest ono wycofywane z produkcji i zastępowane mniej łatwopalnymi materiałami – Wikipedia] (AZ, czwartek, 15.01.1891 r.).
Wypadek taki trochę śmieszny
Taką oto informację otrzymaliśmy 12 stycznia z Łęcza (niem. Lenzen): w niedzielę w Kadynach (niem. Cadinen) doszło do wypadku, który mógł wydawać się komiczny dla stojących z boku obserwatorów. Właśnie tego dnia w Kadynach przebywało bardzo wesołe towarzystwo z Tolkmicka (niem. Tolkemit), zwabione tam przez piękną pogodę i przejezdne śnieżne drogi. Towarzystwo pokrzepiło się przywiezionym prowiantem, a gdy zaczęło robić się ciemno, wyruszyło w drogę do domu. I wtedy to, nie wiadomo, czy to za sprawą niezbyt solidnie zbudowanych sań czy z powodu tego, że konie zbyt mocno wyrwały się naprzód, sanie pociągnęły ze sobą dwóch siedzących z przodu mężczyzn, zostawiając na ziemi trzy damy. Kobiety zajmowały miejsca z tyłu sań i zaliczyły nieprzyjemny upadek na śniegu. Jednak najlepsze miało dopiero się zdarzyć. Można było się spodziewać, że mężczyźni od razu zorientują się, że z tyłu brakuje trzech pasażerów, jednak zanim kobiety doszły do siebie, sanie zniknęły z ich oczu. Dopiero po jakimś czasie zauważono tajemnicze zniknięcie pasażerek. Sanie więc zawróciły, by poszukać trzech zgub. A gdy je znaleziono, kontynuowano przejażdżkę, tym razem bez przygód (AZ, czwartek, 15.01.1891 r.).
Napad na dwunastolatkę
Dwunastoletnia córka pewnego zamieszkałego przy ulicy Studziennej (niem. Kettenbrunnenstraße) mistrza szewskiego była wczoraj wieczorem śledzona przez trzech chłystków. Jeden z nich zasłonił jej od tyłu oczy, w tym czasie drugi wyrwał jej chleb, który dziewczyna niosła w ręku, po czym cała trójka uciekła ze swoją zdobyczą (AZ, czwartek, 15.01.1891 r.).
Podwójny jubileusz
18 stycznia tutejszy właściciel zakładu produktami obuwniczymi S. Braun będzie jednocześnie świętował dwa jubileusze: jubileusz 25-lecia prowadzenia fabryki oraz ślubu. Jego zakład mieści się na Starym Rynku 34 (niem. Alter Markt) (AZ, sobota, 17.01.1891 r.).
Wiózł ciało zmarłego po pijanemu
Wczoraj po południu wielkie oburzenie wywołał fakt, iż pijany robotnik przewoził ciało pewnego zmarłego w szpitalu biedaka. Incydent miał miejsce na ulicy Bożego Ciała (niem. Leichnamstraße). Z zasłyszanych informacji wynika, że prowadzący wóz z ciałem zmarłego woźnica był tak pijany, że konie wiozące furmankę poruszały się chaotycznie i wjechały w górę śniegu. Podczas zderzenia jeden z koni przewrócił się. Świadkowie tego zajścia postanowili dać woźnicy nauczkę. Pewien znajdujący się w pobliżu mężczyzna […] chwycił za cugle i zawiózł transport szczęśliwie na cmentarz dla biedaków. Mamy nadzieję, że wzmianka o tym incydencie spowoduje, że w przyszłości nie będzie dochodzić do podobnego typu sytuacji. By uniknąć plotek informujemy, że zarząd szpitala nie ma nic wspólnego z incydentem, ponieważ nie posiada on wśród swojego personelu żadnego woźnicy (AZ, sobota, 17.01.1891 r.).
Ostrzegamy wszystkie panie, które noszą grzebyki wykonane z celuloidu, łatwopalnego materiału. Za ostrzeżenie może służyć zdarzenie, które niedawno miało miejsce w Berlinie. Pewna dama usiadła blisko lampy, żeby sobie poczytać. Wkrótce w pokoju można było wyczuć zapach spalenizny. Kobieta obejrzała się za siebie i zobaczyła w lustrze, że grzebień w jej włosach zajął się od gorącej lampy. Kobiecie udało się wyciągnąć grzebień z włosów, jednak poparzyło jej twarz i ręce oraz częściowo spaliły się jej włosy. Poszkodowana została przewieziona do szpitala [celuloid – najstarsze termoplastyczne (mięknie w temp. ok. 90 Celsjusza) tworzywo sztuczne. Dawniej celuloid był powszechnie stosowany w przemyśle galanteryjnym przy produkcji zabawek, taśm filmowych, błon fotograficznych, piór wiecznych oraz wielu innych artykułów codziennego użytku (np. piłeczek pingpongowych). Obecnie rzadko używa się tego tworzywa. Jest ono wycofywane z produkcji i zastępowane mniej łatwopalnymi materiałami – Wikipedia] (AZ, czwartek, 15.01.1891 r.).
Wypadek taki trochę śmieszny
Taką oto informację otrzymaliśmy 12 stycznia z Łęcza (niem. Lenzen): w niedzielę w Kadynach (niem. Cadinen) doszło do wypadku, który mógł wydawać się komiczny dla stojących z boku obserwatorów. Właśnie tego dnia w Kadynach przebywało bardzo wesołe towarzystwo z Tolkmicka (niem. Tolkemit), zwabione tam przez piękną pogodę i przejezdne śnieżne drogi. Towarzystwo pokrzepiło się przywiezionym prowiantem, a gdy zaczęło robić się ciemno, wyruszyło w drogę do domu. I wtedy to, nie wiadomo, czy to za sprawą niezbyt solidnie zbudowanych sań czy z powodu tego, że konie zbyt mocno wyrwały się naprzód, sanie pociągnęły ze sobą dwóch siedzących z przodu mężczyzn, zostawiając na ziemi trzy damy. Kobiety zajmowały miejsca z tyłu sań i zaliczyły nieprzyjemny upadek na śniegu. Jednak najlepsze miało dopiero się zdarzyć. Można było się spodziewać, że mężczyźni od razu zorientują się, że z tyłu brakuje trzech pasażerów, jednak zanim kobiety doszły do siebie, sanie zniknęły z ich oczu. Dopiero po jakimś czasie zauważono tajemnicze zniknięcie pasażerek. Sanie więc zawróciły, by poszukać trzech zgub. A gdy je znaleziono, kontynuowano przejażdżkę, tym razem bez przygód (AZ, czwartek, 15.01.1891 r.).
Napad na dwunastolatkę
Dwunastoletnia córka pewnego zamieszkałego przy ulicy Studziennej (niem. Kettenbrunnenstraße) mistrza szewskiego była wczoraj wieczorem śledzona przez trzech chłystków. Jeden z nich zasłonił jej od tyłu oczy, w tym czasie drugi wyrwał jej chleb, który dziewczyna niosła w ręku, po czym cała trójka uciekła ze swoją zdobyczą (AZ, czwartek, 15.01.1891 r.).
Podwójny jubileusz
18 stycznia tutejszy właściciel zakładu produktami obuwniczymi S. Braun będzie jednocześnie świętował dwa jubileusze: jubileusz 25-lecia prowadzenia fabryki oraz ślubu. Jego zakład mieści się na Starym Rynku 34 (niem. Alter Markt) (AZ, sobota, 17.01.1891 r.).
Wiózł ciało zmarłego po pijanemu
Wczoraj po południu wielkie oburzenie wywołał fakt, iż pijany robotnik przewoził ciało pewnego zmarłego w szpitalu biedaka. Incydent miał miejsce na ulicy Bożego Ciała (niem. Leichnamstraße). Z zasłyszanych informacji wynika, że prowadzący wóz z ciałem zmarłego woźnica był tak pijany, że konie wiozące furmankę poruszały się chaotycznie i wjechały w górę śniegu. Podczas zderzenia jeden z koni przewrócił się. Świadkowie tego zajścia postanowili dać woźnicy nauczkę. Pewien znajdujący się w pobliżu mężczyzna […] chwycił za cugle i zawiózł transport szczęśliwie na cmentarz dla biedaków. Mamy nadzieję, że wzmianka o tym incydencie spowoduje, że w przyszłości nie będzie dochodzić do podobnego typu sytuacji. By uniknąć plotek informujemy, że zarząd szpitala nie ma nic wspólnego z incydentem, ponieważ nie posiada on wśród swojego personelu żadnego woźnicy (AZ, sobota, 17.01.1891 r.).
tłum. DK