Przeprowadziliśmy krotki wywiad z kierownikiem sklepu CPLiA w Elblągu przy ul. 1 Maja - czytamy w Dzienniku Bałtyckim z 18 kwietnia 1961 roku.
Sklep jest dobrze zaopatrzony i posiada wiele atrakcyjnych towarów. W najbliższym czasie nadejdą dalsze, a zwłaszcza tak poszukiwane garsonki, materiały na spodenki w zawsze modną szkocką kratę i materiały na sukienki w bogatym asortymencie. Spodziewane są też dywany podłogowe.
Gorzej natomiast, a właściwie bardzo źle jest z pamiątkami elbląskimi. Turysta, który chciałby kupić w Elblągu coś związanego z tym miastem, nie dostanie prawie nic - nie licząc talerzy i popielniczek z herbem miasta.
Pisaliśmy już o tej sprawie w zeszłym roku i... groch o ścianę. My swoje - dyrekcja CPLiA swoje. Dlatego też raz jeszcze przypominamy gdyńskiej dyrekcji: Elbląga nie można traktować jak wioski, a kilkudziesięciu tysięcy turystów, przyjeżdżających do tego miasta, nie wolno lekceważyć.
Gorzej natomiast, a właściwie bardzo źle jest z pamiątkami elbląskimi. Turysta, który chciałby kupić w Elblągu coś związanego z tym miastem, nie dostanie prawie nic - nie licząc talerzy i popielniczek z herbem miasta.
Pisaliśmy już o tej sprawie w zeszłym roku i... groch o ścianę. My swoje - dyrekcja CPLiA swoje. Dlatego też raz jeszcze przypominamy gdyńskiej dyrekcji: Elbląga nie można traktować jak wioski, a kilkudziesięciu tysięcy turystów, przyjeżdżających do tego miasta, nie wolno lekceważyć.