Jak na dworze zimno - narzekamy. Jak gorąco - narzekamy i w ten sposób nikt nam dogodzić nie może nawet Wicherek, nie mówiąc o "siłach wyższych" - czytamy w Dzienniku Bałtyckim z 27 czerwca 1962 roku.
Ale na ostatnie upalne dni, jakimi poczęstował nas czerwiec, jest lekarstwo: plaża, woda i chłodzące napoje. Tylko, że w tych ostatnich zwykle wtedy właśnie brakuje. To co stało się już nie jest śmieszne, a karykaturalne. Jak gdyby dystrybucja co rok bywała zaskakiwana faktem, że z dniem 21 czerwca zaczyna się oficjalne lato. Miejmy jednak nadzieję,że stałe biadolenie prasy wreszcie pomoże. A co by było, gdyby tak już w bieżącym sezonie okazało się, że jest dobrze z napojami i lodami? Chyba stać nasz przemysł gastronomiczny na spłatanie tak przyjemnego figla.