Gdzie człowiek nie stąpnie w jakieś atrakcyjniejszej miejscowości - namioty. Duże, małe, kolorowe. A w nich całe rodziny, z garnkami, betami i nawet żywym "inwentarzem" - czytamy w Dzienniku Bałtyckim z 19 lipca 1962 roku.
Wszystko dobrze, gdy słoneczko przygrzewa, jak ostatnio. Gorzej, gdy pod podłogę namiotu podpływają strugi deszczu, a płótno nasiąka wilgocią. Ale - jak zaobserwował nasz fotoreporter - nawet zła pogoda nie odstrasza amatorów wczasów "na łonie natury".