Lekarzowi okuliście też mogło się coś przydarzyć i nie mógł przyjść do przychodni punktualnie. Należało jednak powiadomić oczekujących na wizytę pacjentów, informował Głos Elbląga z 30 lipca 1963 r.
Ponad trzydzieści osób bezskutecznie oczekiwało 19 lipca po rejestracji na lekarza okulistę w przychodni przy ul. Nitschmana.
Znajdująca się w przychodni tablica informacyjna głosi, że lekarz przyjmuje od godz. 13.30.
Po półtoragodzinnym oczekiwaniu, część pacjentów nie wytrzymała nerwowo i ustąpiła miejsca nowym, odchodząc do pracy względnie do domu.
Rozumiemy doskonale, że lekarzowi też mogło się coś przydarzyć i nie mógł przyjść do przychodni punktualnie. Należało jednak powiadomić oczekujących, że lekarz się spóźni czy też wcale nie przyjdzie. Przecież pielęgniarka mogłaby skontaktować się z lekarzem i wytłumaczyć pacjentom jego nie obecność, czy spóźnienie.
Nie jest to niestety wypadek odosobniony. Dlatego też sygnalizujemy sprawę kierownictwu miejscowego Wydziału Zdrowia i tłumaczenie się okresem urlopowym niczego nie wyjaśnia.
Znajdująca się w przychodni tablica informacyjna głosi, że lekarz przyjmuje od godz. 13.30.
Po półtoragodzinnym oczekiwaniu, część pacjentów nie wytrzymała nerwowo i ustąpiła miejsca nowym, odchodząc do pracy względnie do domu.
Rozumiemy doskonale, że lekarzowi też mogło się coś przydarzyć i nie mógł przyjść do przychodni punktualnie. Należało jednak powiadomić oczekujących, że lekarz się spóźni czy też wcale nie przyjdzie. Przecież pielęgniarka mogłaby skontaktować się z lekarzem i wytłumaczyć pacjentom jego nie obecność, czy spóźnienie.
Nie jest to niestety wypadek odosobniony. Dlatego też sygnalizujemy sprawę kierownictwu miejscowego Wydziału Zdrowia i tłumaczenie się okresem urlopowym niczego nie wyjaśnia.
oprac. Olaf B.