Ciepło z węgla powoli przechodzi do historii

- Dzisiaj węgiel jako źródło jest wykorzystywany zaledwie w 8 procentach naszych mocy. Kocioł węglowy pracuje przez miesiąc w roku. Stanowi w zasadzie rezerwę do produkcji pary dla browaru. Sądzę, że za dwa-trzy lata węgla na placu już nie będziemy mieli, choć teoretycznie możemy go spalać do 2029 r. Robimy wszystko, by ten termin przyspieszyć – mówi Marcin Ignaczak, prezes Energi Kogeneracji, głównego producenta energii cieplnej w Elblągu.
- Panie Prezesie, co budowa nowego źródła w Elektrociepłowni Elbląg, układu kogeneracyjnego z trzema silnikami gazowymi, oznacza dla mieszkańców naszego miasta?
Marcin Ignaczak, prezes Energi Kogeneracja: - Przede wszystkim czystsze powietrze. Ograniczamy emisję o połowę tylko dzięki temu, że wchodzimy w zasilanie gazem. To nie tylko modernizacja zakładu czy realizacja kolejnego kroku w kierunku dekarbonizacji. To także element strategii, której celem jest zbudowanie nadwyżki mocy cieplnej dla Elbląga dla dobra miasta i lokalnej społeczności. To świadomy wybór przede wszystkim ze względów bezpieczeństwa, by potencjalne awarie nie spowodowały braku cieplnego komfortu. Budujemy w kogeneracji również ze względów biznesowych, dla wyższej rentowności naszego zakładu.
Inwestycja przebiega zgodnie z harmonogramem, mamy nawet lekkie przyspieszenie, bo silniki przyjechały miesiąc wcześniej.
- Kiedy inwestycja zostanie w pełni uruchomiona?
- We wrześniu przyszłego roku planowany jest rozruch, podczas którego będziemy testować, jak te układy pracują. W grudniu powinniśmy rozpocząć właściwą eksploatację.
- Jakie są koszty całego przedsięwzięcia?
- To około 324 milionów złotych, na razie budżetu nie przekraczamy. Wszystko wskazuje na to, że się w nim zmieścimy. Jesteśmy w połowie drogi, ale doświadczenie nas uczy, by wstrzymać się z optymistycznymi przewidywaniami, zanim nie będą one miały faktycznych ostatecznych podstaw.
- Energa Kogeneracja nadal będzie sprzedawać i dostarczać ciepło do miejskiej sieci, tylko z nowocześniejszych źródeł, ale jednocześnie będzie produkować prąd. Kto będzie jego odbiorcą?
- Nie sprzedajemy energii elektrycznej bezpośrednio do odbiorcy końcowego, do gospodarstw domowych. Wprowadzamy ją na rynek hurtowy do Krajowego Systemu Energoelektrycznego, gdzie później spółki obrotu, tak jak Energa Obrót, dokonują redystrybucji handlowej energii już do gospodarstw. To będzie nasza stricte komercyjna działalność, która jest oczywiście obwarowana koncesjami, a nie taryfą – jak w przypadku ciepła. Koncesję na sprzedaż energii elektrycznej od Urzędu Regulacji Energetyki już mamy, bo podobne silniki działają już w Kaliszu. Gdy uruchomimy je w Elblągu, złożymy wniosek o rozszerzenie koncesji. Nie możemy zrobić tego przed przyjęciem nowego źródła do eksploatacji.
- Kiedy w takim razie Energa Kogeneracja nie będzie już spalać węgla, by produkować ciepło?
- Dzisiaj węgiel jako źródło jest wykorzystywany zaledwie w 8 procentach naszych mocy. Kocioł węglowy pracuje przez miesiąc w roku. Stanowi w zasadzie rezerwę do produkcji pary dla browaru. Sądzę, że za dwa-trzy lata węgla na placu już nie będziemy mieli, choć teoretycznie możemy go spalać do 2029 r. Robimy wszystko, by ten termin przyspieszyć.
- Z jakimi wyzwaniami musieliście się zmierzyć przy realizacji obecnej inwestycji?
- Wyzwaniem było zabezpieczenie dostaw gazu i umowa przyłączeniowa, drugim – uzyskanie wsparcia, które determinuje ekonomiczne uzasadnienie dla tej inwestycji. Jako nowy zarząd to wsparcie w postaci tzw. premii kogeneracyjnej otrzymaliśmy i kilka dni później podpisaliśmy umowę z wykonawcą. Pomniejszych wyzwań też nie brakuje, ale tak budujemy relacje z wykonawcami, żeby o nich rozmawiać i problemy rozwiązywać.
- Co może być największym problemem?
- Mimo że harmonogram inwestycji realizujemy zgodnie z planem, a nawet go trochę wyprzedzamy, nadal obawiam się terminowości. Będę szczęśliwy i w pełni zadowolony dopiero wtedy, gdy przejmiemy jednostki do eksploatacji i przepracują one w ruchu ciągłym 700 godzin. Pokażę, że pracują z zakładaną sprawnością, w gwarantowanych parametrach. Tak, jak pracuje dzisiaj kotłownia rezerwowo-szczytowa, oddana trzy lata temu.
- W Elektrociepłowni Elbląg pracuje obecnie około 140 osób. Czy nowa inwestycja przyczyni się do wzrostu zatrudnienia czy do jego zmniejszenia?
- Potrzebujemy nowych pracowników o dużych kompetencjach, które jeszcze 10 lat temu nie były poszukiwane. Inżynierów danych, analityków, którzy będą pracowali na dużych ilościach danych, pozwalając nam realizować zakup i sprzedaż energii. Walczymy o 9 nowych miejsc pracy, w przyszłym roku powinna ruszyć rekrutacja.