Kiedy elbląski oddział Polskiego Związku Wędkarskiego przejmował w dzierżawę jezioro Drużno, jednym z podstawowych zadań była walka z plagą kłusownictwa. Na jeziorze przez kilka bezpańskich lat kłusowały zorganizowane grupy, które, podobnie jak gangsterzy, podzieliły jezioro na swoje strefy wpływu. Po kilkunastu miesiącach dzierżawca notuje sukcesy w walce z kłusownikami.
- Kłusownictwa nie da się wyeliminować z dnia na dzień, ani nawet za kilkanaście lat - mówi Marek Kalisz, dyrektor elbląskiego oddziału Polskiego Związku Wędkarskiego. - Można je natomiast skutecznie ograniczać i przekonywać społeczeństwo, że kłusownik to szczególny złodziej. Ludzie mają takie dziwne przekonanie, że to, co w wodzie, to jest niczyje. To nieprawda, my przeznaczamy olbrzymie środki na zarybianie, płacimy wysokie czynsze dzierżawne, w efekcie jesteśmy takim samym rolnikiem jak ten, co uprawia pole. Gdybym ja poszedł i wykopał rolnikowi ziemniaki, to byłbym złodziejem. Ale jak rolnik pójdzie z siatką na nasze jezioro i łowi ryby, to on jest kłusownikiem. Nadzór nad wodami PZW sprawuje między innymi Społeczna Straż Rybacka. W okresie minionego półrocza skontrolowała ona blisko 1900 osób poławiających ryby, ale także zlikwidowała 60 wontonów, 14 drygawic i 272 samołówki szczupakowe. Mieliśmy przypadki pobicia strażników, teraz wspiera ich działania policja, Straż Graniczna, Państwowa Straż Rybacka. Za to bardzo dziękuję. Widoczne są już konkretne efekty prowadzonego nadzoru nad wodami. Z roku na rok maleje ilość stwierdzonych wykroczeń i zdjętego przez strażników sprzętu kłusowniczego. W naszym oddziale PZW przybywa natomiast legalnych członków - podkreśla dyrektor.
Andrzej Minkiewicz - Telewizja Elbląska