„Większość samorządów wojewódzkich nie podpisała umów o finansowaniu połączeń kolejowych w tym roku, bo spółka Przewozy Regionalne zaproponowała zaporowe ceny na swoje usługi. Marszałkowie szukają tańszej konkurencji albo tną połączenia” – napisała w tym tygodniu „Gazeta Wyborcza”. Czy po województwie warmińsko-mazurskim będą jeździły pociągi?
Obecnie to samorządy wojewódzkie dofinansowują połączenia kolejowe na swoim terenie. Dotychczas umowę z Przewozami Regionalnymi podpisał jedynie samorząd województwa małopolskiego. O tym, jak to wygląda w naszym województwie, rozmawiam z Grzegorzem Nowaczykiem, członkiem Zarządu Województwa odpowiedzialnym m.in. za transport.
Piotr Derlukiewicz: – Czy w naszym województwie Przewozy Regionalne również zaproponowały ceny zaporowe?
Grzegorz Nowaczyk: – Przewozy Regionalne w każdym województwie zażądały wyższych dopłat niż przed rokiem. W przypadku województwa warmińsko-mazurskiego o 41 proc. wyższych niż te, które wypłaciliśmy Przewozom Regionalnym – jako samorząd województwa – w roku 2009.
– O jakich kwotach mówimy?
– W wartościach bezwzględnych to wygląda następująco: w roku 2009 wypłaciliśmy Przewozom Regionalnym 34,6 mln zł za wykonaną usługę, a na rok 2010 za dokładnie taką sama usługę, tyle samo pociągokilometrów Przewozy Regionalne żądają 49 mln zł. Więc powiedzieliśmy – nie, nie ma takiej możliwości, chyba że Przewozy Regionalne wykażą wzrost kosztów o 40 proc., co jest według mnie nierealne. Przewozy Regionalne są zadłużone, zadłużenie to pochodzi jeszcze z poprzednich lat, kiedy były w grupie kapitałowej PKP, a przychody z wykonywanych usług nie pokrywały kosztów wykonania i długi narastały. Kiedy my, czyli samorząd województwa, przejęliśmy tę spółkę, od razu zaznaczyliśmy, że nie będziemy dawali tyle pieniędzy, ile sobie Przewozy Regionalne zażyczą. Najpierw Zarząd spółki musi pokazać program naprawczy, następnie będziemy rozmawiali o dotacjach.
– Z informacji w „Gazecie” wynika, że podobna sytuacja jest niemal we wszystkich województwach...
– To prawda. Nie jesteśmy wyizolowaną wyspą, jeśli idzie o żądania finansowe Przewozów Regionalnych. W województwie kujawsko-pomorskim Przewozy życzą sobie o 22 mln zł więcej niż przed rokiem, w województwie śląskim o 49 mln zł więcej. Każde województwo ma taki sam problem, więc prowadzimy negocjacje z Przewozami Regionalnymi. W budżecie województwa na ten rok założyliśmy nieco wyższe dopłaty niż w roku ubiegłym. Nieco wyższe, ale nie drastycznie wyższe. Jednocześnie Przewozy Regionalne podwyższyły ceny biletów – od 7,5 do prawie 12 proc. My natomiast przyczyniamy się do zmniejszenia kosztów przewozów. W ubiegłym roku samorząd województwa kupił trzy nowe szynobusy na linie regionalne, między innymi Elbląg – Olsztyn, w tym roku kupimy trzy kolejne. A szynobusy, poza innymi zaletami, są oszczędniejsze od starego taboru....
– Tę oszczędność można wycenić?
– Oczywiście. Kilometr pracy nowego szynobusu kosztuje 18 zł, a kilometr pracy tradycyjnego taboru na tych liniach kosztował 34 zł.
– Więc...
– Więc jeśli dodamy do siebie te wszystkie fakty, to nie ma takiej możliwości, żeby wykazać, że koszty przewozów wzrastają o 40 proc. – wręcz odwrotnie, te koszty powinny być niższe.
– Czego samorządy – jako właściciel – oczekują od Przewozów Regionalnych?
– Jasnego, konkretnego programu naprawczego spółki, on już powinien być gotowy. Niech będzie rozłożony na dwa, trzy, pięć lat, ale musi dotykać restrukturyzacji taboru, nieruchomości i ruchomości, które są zbędne, i oczywiście restrukturyzacji zatrudnienia. W skali kraju w Przewozach Regionalnych pracuje 16 tys. osób. Według audytu niezależnej firmy z maja ubiegłego roku jest tam praca dla mniej więcej 10 tys. osób. Można to rozłożyć na lata, ale takie decyzje trzeba podjąć.
– Przewozy Regionalne to nie jest jedyna firma na rynku.
– W tej chwili w Polsce działają cztery firmy, które wykonują przewozy regionalne: Przewozy Regionalne spółka z o.o., Szybka Kolej Miejska – na Pomorzu, Koleje Mazowieckie oraz PCC Arriva – w woj. kujawsko-pomorskim.
– Są szanse, żeby jeszcze któraś weszła do województwa warmińsko-mazurskiego?
– Na razie raczej niewielkie. Warmią i Mazurami nie są zainteresowane z dwóch powodów. Po pierwsze, ze względu na stan linii kolejowych – jest u nas wiele odcinków, gdzie pociągi mogą jechać jedynie z prędkością 20-40 km, co jest niekorzystne dla eksploatacji nowoczesnych zespołów trakcyjnych; po drugie – ze względu na bardzo mały potok podróżnych.
– Czyli osób, które jadą jednym pociągiem?
– Tak. Na Śląsku jest to około 400 osób, na Warmii i Mazurach oscyluje to w okolicach setki. Mały potok podróżnych oznacza mniejsze przychody w stosunku do takich samych kosztów, bo koszty przewozu 100 i 400 osób są podobne. Ale temu staramy się zaradzić, kupując szynonobusy. Mamy ich już pięć, w tym roku dojdą trzy, więc będzie osiem. Widać więc, że inwestujemy w tabor, dopłacamy te 34 miliony do przewozów – a to jest naprawdę bardzo dużo dla samorządu województwa, wykonujemy kolejne ruchy, które świadczą o tym, że jesteśmy żywo zainteresowani sprawą przewozów kolejowych w województwie. Dlatego mamy prawo nie zgadzać się na 40-procentową podwyżkę cen usług świadczonych przez spółkę Przewozy Regionalne. Podobnie jest w każdym województwie, czyli w całej Polsce.
– Trwają więc – jak to się zwykło mawiać – negocjacje z Przewozami Regionalnymi, ale pociągi jeżdżą i nie zamierzacie ciąć połączeń.
– Pociągi jeżdżą bez zmian, podróżni nie odczuwają skutków przedłużających się negocjacji – tak jest co roku. W ubiegłym roku była taka sama sytuacja, kontrakt z Przewozami Regionalnymi podpisaliśmy 26 lutego, a ostatnie województwa dopiero w maju. I w tym roku będzie podobnie, podróżni nie mają się czego obawiać.
Piotr Derlukiewicz: – Czy w naszym województwie Przewozy Regionalne również zaproponowały ceny zaporowe?
Grzegorz Nowaczyk: – Przewozy Regionalne w każdym województwie zażądały wyższych dopłat niż przed rokiem. W przypadku województwa warmińsko-mazurskiego o 41 proc. wyższych niż te, które wypłaciliśmy Przewozom Regionalnym – jako samorząd województwa – w roku 2009.
– O jakich kwotach mówimy?
– W wartościach bezwzględnych to wygląda następująco: w roku 2009 wypłaciliśmy Przewozom Regionalnym 34,6 mln zł za wykonaną usługę, a na rok 2010 za dokładnie taką sama usługę, tyle samo pociągokilometrów Przewozy Regionalne żądają 49 mln zł. Więc powiedzieliśmy – nie, nie ma takiej możliwości, chyba że Przewozy Regionalne wykażą wzrost kosztów o 40 proc., co jest według mnie nierealne. Przewozy Regionalne są zadłużone, zadłużenie to pochodzi jeszcze z poprzednich lat, kiedy były w grupie kapitałowej PKP, a przychody z wykonywanych usług nie pokrywały kosztów wykonania i długi narastały. Kiedy my, czyli samorząd województwa, przejęliśmy tę spółkę, od razu zaznaczyliśmy, że nie będziemy dawali tyle pieniędzy, ile sobie Przewozy Regionalne zażyczą. Najpierw Zarząd spółki musi pokazać program naprawczy, następnie będziemy rozmawiali o dotacjach.
– Z informacji w „Gazecie” wynika, że podobna sytuacja jest niemal we wszystkich województwach...
– To prawda. Nie jesteśmy wyizolowaną wyspą, jeśli idzie o żądania finansowe Przewozów Regionalnych. W województwie kujawsko-pomorskim Przewozy życzą sobie o 22 mln zł więcej niż przed rokiem, w województwie śląskim o 49 mln zł więcej. Każde województwo ma taki sam problem, więc prowadzimy negocjacje z Przewozami Regionalnymi. W budżecie województwa na ten rok założyliśmy nieco wyższe dopłaty niż w roku ubiegłym. Nieco wyższe, ale nie drastycznie wyższe. Jednocześnie Przewozy Regionalne podwyższyły ceny biletów – od 7,5 do prawie 12 proc. My natomiast przyczyniamy się do zmniejszenia kosztów przewozów. W ubiegłym roku samorząd województwa kupił trzy nowe szynobusy na linie regionalne, między innymi Elbląg – Olsztyn, w tym roku kupimy trzy kolejne. A szynobusy, poza innymi zaletami, są oszczędniejsze od starego taboru....
– Tę oszczędność można wycenić?
– Oczywiście. Kilometr pracy nowego szynobusu kosztuje 18 zł, a kilometr pracy tradycyjnego taboru na tych liniach kosztował 34 zł.
– Więc...
– Więc jeśli dodamy do siebie te wszystkie fakty, to nie ma takiej możliwości, żeby wykazać, że koszty przewozów wzrastają o 40 proc. – wręcz odwrotnie, te koszty powinny być niższe.
– Czego samorządy – jako właściciel – oczekują od Przewozów Regionalnych?
– Jasnego, konkretnego programu naprawczego spółki, on już powinien być gotowy. Niech będzie rozłożony na dwa, trzy, pięć lat, ale musi dotykać restrukturyzacji taboru, nieruchomości i ruchomości, które są zbędne, i oczywiście restrukturyzacji zatrudnienia. W skali kraju w Przewozach Regionalnych pracuje 16 tys. osób. Według audytu niezależnej firmy z maja ubiegłego roku jest tam praca dla mniej więcej 10 tys. osób. Można to rozłożyć na lata, ale takie decyzje trzeba podjąć.
– Przewozy Regionalne to nie jest jedyna firma na rynku.
– W tej chwili w Polsce działają cztery firmy, które wykonują przewozy regionalne: Przewozy Regionalne spółka z o.o., Szybka Kolej Miejska – na Pomorzu, Koleje Mazowieckie oraz PCC Arriva – w woj. kujawsko-pomorskim.
– Są szanse, żeby jeszcze któraś weszła do województwa warmińsko-mazurskiego?
– Na razie raczej niewielkie. Warmią i Mazurami nie są zainteresowane z dwóch powodów. Po pierwsze, ze względu na stan linii kolejowych – jest u nas wiele odcinków, gdzie pociągi mogą jechać jedynie z prędkością 20-40 km, co jest niekorzystne dla eksploatacji nowoczesnych zespołów trakcyjnych; po drugie – ze względu na bardzo mały potok podróżnych.
– Czyli osób, które jadą jednym pociągiem?
– Tak. Na Śląsku jest to około 400 osób, na Warmii i Mazurach oscyluje to w okolicach setki. Mały potok podróżnych oznacza mniejsze przychody w stosunku do takich samych kosztów, bo koszty przewozu 100 i 400 osób są podobne. Ale temu staramy się zaradzić, kupując szynonobusy. Mamy ich już pięć, w tym roku dojdą trzy, więc będzie osiem. Widać więc, że inwestujemy w tabor, dopłacamy te 34 miliony do przewozów – a to jest naprawdę bardzo dużo dla samorządu województwa, wykonujemy kolejne ruchy, które świadczą o tym, że jesteśmy żywo zainteresowani sprawą przewozów kolejowych w województwie. Dlatego mamy prawo nie zgadzać się na 40-procentową podwyżkę cen usług świadczonych przez spółkę Przewozy Regionalne. Podobnie jest w każdym województwie, czyli w całej Polsce.
– Trwają więc – jak to się zwykło mawiać – negocjacje z Przewozami Regionalnymi, ale pociągi jeżdżą i nie zamierzacie ciąć połączeń.
– Pociągi jeżdżą bez zmian, podróżni nie odczuwają skutków przedłużających się negocjacji – tak jest co roku. W ubiegłym roku była taka sama sytuacja, kontrakt z Przewozami Regionalnymi podpisaliśmy 26 lutego, a ostatnie województwa dopiero w maju. I w tym roku będzie podobnie, podróżni nie mają się czego obawiać.
Piotr Derlukiewicz