Piękna droga donikąd (Modrzewina) pochłonęła ogromne pieniądze, a kilka (już niewiele) zabytkowych budynków od lat nie może doczekać się renowacji. Brak świadomości dziedzictwa u decydentów pewnie tylko na mnie robi wrażenie i przygnębia.
Gdy tak słucham, jak wszyscy dookoła oceniają, jak wydawane są pieniądze unijne i miejskie na nasze miasto, to mam wrażenie, że każdy elblążanin wie lepiej, jak by tu taką kasę wydać. I ja też.
Często przejeżdżam obok dwóch budynków na Żeromskiego: jeden należy do hipermarketu i niszczeje w ogromnym tempie, drugi to Gminna Przychodnia Rejonowa – dawny hotel „Stadt-Elbing”, zbudowany w 1901 roku, z parkietem do tańca, podium dla orkiestry i emporą – by podziwiać tańczących. I z małymi niszami dla zakochanych par. Na dworze była sześciokątna, betonowa podłoga do tańca i pawilon muzyczny.
W czasie wojny była tu komendantura Wehrmachtu, a od 10 lutego 1945 roku sowiecka komendantura wojskowa. Latem 1945 roku budynek został przekazany władzom polskim i wtedy to zaczął się sukcesywny upadek tego obiektu. Powoli likwidowano wszystko dookoła budynku, łącznie z wycięciem kasztanowców.
Obok na przełomie wieków (XX i XXI) zlikwidowano zakłady mięsne i rozebrano reprezentacyjną, neorenesansową wieżę wodną. Dziś ostatni budynek po zakładach mięsnych zostawiony jest, by sobie niszczał (woda z urwanych rynien szybko uszkadza ściany budynku).
Zadziwia brak odpowiedzialności za podpisywanie umów sprzedaży, bez aneksów o konieczności dbania o kupiony obiekt. Pewnie przychodnia należąca do Gminy jest szczęściem dla władz miasta Elbląga, że nie im można zarzucić obecny stan dawnego Hotelu.
Każdy ma jakieś marzenia związane z miastem, w którym się mieszka. Ja odczuwam straszny smutek, gdy widzę z pietyzmem odnawiane i wypieszczone stare budynki WSZĘDZIE W EUROPIE, tylko nie tu!
Cała Europa ma świadomość dziedzictwa, tylko nie my, a właściwie nie Ci, którzy mają wpływ na rozwój polskich miast.
Historyczną wiedzę o Hotelu Stadt-Elbing zaczerpnęłam z artykułu P. Lecha Słodownika.
Często przejeżdżam obok dwóch budynków na Żeromskiego: jeden należy do hipermarketu i niszczeje w ogromnym tempie, drugi to Gminna Przychodnia Rejonowa – dawny hotel „Stadt-Elbing”, zbudowany w 1901 roku, z parkietem do tańca, podium dla orkiestry i emporą – by podziwiać tańczących. I z małymi niszami dla zakochanych par. Na dworze była sześciokątna, betonowa podłoga do tańca i pawilon muzyczny.
W czasie wojny była tu komendantura Wehrmachtu, a od 10 lutego 1945 roku sowiecka komendantura wojskowa. Latem 1945 roku budynek został przekazany władzom polskim i wtedy to zaczął się sukcesywny upadek tego obiektu. Powoli likwidowano wszystko dookoła budynku, łącznie z wycięciem kasztanowców.
Obok na przełomie wieków (XX i XXI) zlikwidowano zakłady mięsne i rozebrano reprezentacyjną, neorenesansową wieżę wodną. Dziś ostatni budynek po zakładach mięsnych zostawiony jest, by sobie niszczał (woda z urwanych rynien szybko uszkadza ściany budynku).
Zadziwia brak odpowiedzialności za podpisywanie umów sprzedaży, bez aneksów o konieczności dbania o kupiony obiekt. Pewnie przychodnia należąca do Gminy jest szczęściem dla władz miasta Elbląga, że nie im można zarzucić obecny stan dawnego Hotelu.
Każdy ma jakieś marzenia związane z miastem, w którym się mieszka. Ja odczuwam straszny smutek, gdy widzę z pietyzmem odnawiane i wypieszczone stare budynki WSZĘDZIE W EUROPIE, tylko nie tu!
Cała Europa ma świadomość dziedzictwa, tylko nie my, a właściwie nie Ci, którzy mają wpływ na rozwój polskich miast.
Historyczną wiedzę o Hotelu Stadt-Elbing zaczerpnęłam z artykułu P. Lecha Słodownika.